Kolendowicz podpisał nowy kontrakt z klubem i zmienił stanowisko pracy w bardzo trudnym momencie. Kibice Portowców protestowali i nie prowadzili zorganizowanego dopingu na początkach domowych spotkań. Piłkarze cały czas myślami wracali do przegranego Pucharu Polski. Z miesiąca na miesiąc zaciskała się także finansowa pętla spowodowana zarządzaniem klubem przez Jarosława Mroczka i ówczesny zarząd spółki.
Nowy początek
Pierwszym zadaniem Roberta Kolendowicza było wprowadzenie w klubie pozytywnej atmosfery. Było to zadanie bardzo trudne - biorąc pod uwagę napięcia pomiędzy kibicami, a zarządem oraz problemy finansowe drużyny. Przecież już jesienią 2024 roku pojawiły się zaległości w pensjach dla zawodników oraz sztabu szkoleniowego. Sportowcy mogli też zapomnieć o wynegocjowanych przy podpisywaniu kontraktów premiach. Zaczęliśmy zajmować się tylko kwestiami, na które mamy wpływ - powiedział naszej redakcji pomocnik Pogoni Szczecin Marcel Wędrychowski.
– To, jak trener był asystentem, to teraz można powiedzieć, że się nie zmienił. Kontakty z zawodnikami ma takie same. To jest na duży plus. W moim przypadku, kiedy do mnie mówi to czuję się tak, jakby mówił do swojego “ziomka”. Oczywiście czuć respekt, kiedy mówi czego oczekuje od ciebie. Na przykład kiedy w szatni, w przerwie, jest gorąco albo kiedy nie idzie, to czuć to. Natomiast wiesz, że on ci ufa. Wiesz, że wymaga od ciebie, a ty chcesz dla niego to robić. Umie wzbudzić w tobie coś takiego, że chcesz dla niego wszystko zrobić. Wierzymy w to, że to co tutaj robimy, to jest wspólny projekt. Wszyscy są w niego zaangażowani - komentował Wędrychowski.
Wrócił po kontuzji i bardzo chce grać
Kolejnego urazu w swojej karierze, Marcel Wędrychowski nabawił się w październiku 2024 roku. Zawodnik przeszedł zabieg artroskopii wraz z usunięciem kawałka łąkotki. Do grania wrócił dopiero w rundzie wiosennej. Rehabilitacja i powrót do grania uczą tego, że nie da się zrobić wszystkiego na raz - mówi 23-latek.
– Staram się uczyć cierpliwości. Jednego dnia mi to wychodzi. Drugiego dnia znowu chcę góry przenosić. Widzę to w momentach, kiedy złapię większą pewność siebie. Potrafię pomyśleć, żeby dostać piłkę i spróbować “przejść” wszystkich. Staram się trzymać chłodną głowę do samego końca. To przyjdzie z czasem. Teraz idzie to w dobrą stronę. To jest inny Marcel, niż wcześniej. Poprzedni kiedy dostał piłkę, to chciał zrobić wszystko sam.
Marcel chce grać w Pogoni Szczecin i nie ukrywa, że jest gotowy, aby być zawodnikiem podstawowego składu. Jak przyznał, co mecz patrzy z nadzieją, że znajdzie się w pierwszym składzie.
– Od początku tego sezonu mam tak w każdym meczu. Czułem, że dobrze wyglądałem w okresie przygotowawczym. Zawsze jednak sobie myślałem, że nieważne czy dostanę 7 czy 10 minut. Mój cel był taki, aby pomóc drużynie. Po drugie, chciałem pokazać, że zasługuję na ten pierwszy skład. Zawsze szanuję decyzję trenera. Nawet jak jestem zły, a jestem zły często - nie tylko na siebie - ogólnie na sytuację - przyznał śmiejąc się piłkarz.
Wędrychowski, podczas swojej kariery w Pogoni Szczecin, zdobył do tej pory dwie bramki i zaliczył cztery asysty.
Komentarze