W drugiej połowie roku 2011 ogromna liczba widzów śledziła losy uczestników programu "The Voice Of Poland". Każdy miał swojego faworyta, za którego trzymał kciuki. Osobiście kibicowałam Damianowi Ukeje, który został zwycięzcą.

Tuż po skończeniu show rzucił się w wir pracy. Koncertuje, nagrywa, ale na szczęście znalazł chwilę, aby udzielić mi wywiadu na temat swoich planów, wspomnień z programu i płyty, która już niedługo będzie dostępna w sklepach!

DP: Sądząc po Twoich wpisach na Facebooku, wydajesz się być zapracowaną osobą. Koncerty, spotkania z fanami...Jak znajdujesz na to wszystko czas?

Damian Ukeje: Czasu jakby nie ma, ale nic na to nie poradzę. Rzeczywiście jestem zapracowaną osobą z racji tego, że mam do wydania płytę, która musi być dobrą płytą. Obecnie pracujemy nad rzeczami, które siedzą mi w głowie i próbujemy przelać to na dźwięki.

DP: Czy tak wyglądało Twoje życie przed programem?

DU: Troszeczkę inaczej. Życie przed programem było spokojniejsze. Od początku wiedziałem, w którą stronę chcę iść, więc starałem się, starałem, czego owocem był udział w The Voice. Aczkolwiek miałem więcej czasu na życie prywatne, które teraz trzeba poświęcić, aby było lepiej później.

DP: Czy żałujesz, że musisz poświęcać życie prywatne?

DU: Nie, nie, ponieważ czym innym jest praca biurowa, a czym innym jest własny projekt, np. próba realizacji kariery. To nie wygląda tak, że odliczam, ile pozostało godzin do końca pracy, a wręcz czasu jest ciągle mało, co nie pozwala mi myśleć o tym, że teraz mógłbym pójść grać w kosza albo zrobić coś zupełnie innego. To jest mój cel, który chce zrealizować i trzeba parę rzeczy poświęcić, ale na pewno do nich powrócę.

DP: Wracając do tematu The Voice, dlaczego drużyna Nergala?

DU: A dlaczego nie? Z każdym trenerem byłoby zupełnie inaczej. Ale jakoś ciekawiło mnie, co ma Adam Darski do zaproponowania. Chociaż nie ukrywam, że myślałam o tym, czy nie pójść do Piaska. Ale klimaty muzyczne przyciągnęły mnie bardziej w stronę Nergala.

DP: Czym zaskoczył Cię Nergal jako trener i człowiek?

DU: Ciężko mnie zaskoczyć, ale on to sprawił swoim podejściem do tego wszystkiego, takim na luzie. Oboje mieliśmy świadomość, że nie da się nauczyć śpiewać w tym programie. Trzeba tutaj raczej pokazywać dobrze emocje, żeby przekazać je innym. Nad tym pracowaliśmy, ja byłem wulkanem energii, a on pomagał mi to powstrzymywać, gdyż czasami było tego za dużo. Mówił mi, w których momentach najlepiej odpuścić, aby gdzieś indziej przycisnąć, więc tak wyglądała nasza współpraca. Prężnie, po męsku i wszystko mieliśmy dopracowane, a przynajmniej tak się nam wydawało. Współpraca z Nergalem to czysta przyjemność.

DP: Gdybyś wybierał drugi raz, to znowu padłoby na drużynę Adama Darskiego?

DU: Pewnie tak. Staram się nie cofać myślami w czasie i nie analizować swoich wyborów, bo na tamtą chwilę myślałem tak, a nie inaczej. To tak jak z wykonaniem utworu - zawsze można zrobić to lepiej.

DP: Jak wspominasz swój zespół? Czy zawarłeś z kimś przyjaźnie?

DU: Oczywiście! Od początku złapaliśmy wspólny kontakt, np. z Filipem Sałapą. Spotykaliśmy się też poza programem i nadal to robimy. Każdy z nas jest muzykiem, jeździmy po Polsce, gramy koncerty. Jeżeli ktoś jest w okolicy, to staramy się zobaczyć ze sobą, np. jak grałem ostatnio w Poznaniu, to zaprosiłem Jahresa do siebie na koncert. A na Sylwestrze we Wrocławiu Filip był mile widziany. Piszemy do siebie, dzwonimy. Myślę, że takie znajomość trzeba utrzymywać, bo to są naprawdę wartościowi ludzie!

DP: Czy pojawiły się propozycje współpracy pomiędzy uczestnikami?

DU: Jasne, że tak! Już podczas trwania programu, kiedy badaliśmy, kto, jaki ma głos, już powstawały pomysły, żeby z kimś wspólnie zaśpiewać, coś stworzyć. Bierzemy wszystko pod uwagę. Ja na przykład chciałbym nagrać utwory z kilkoma uczestnikami, ale wiem, że mogę się tym zająć dopiero po wydaniu własnej płyty. Jak się człowiek bierze za kilka rzeczy naraz, to czas, który powinniśmy poświęcić na jedną z nich, wykorzystujemy dla drugiej. Ale plany są, są, ambitne. I myślę, że już niedługo pojawią się efekty.

DP: Jeden z tabloidów uznał, że jesteś faworyzowany przez Nergala, czy tak było?

DU: Nie wiem, z której strony, bo ani razu podczas programu nie odebrałem tego. Kto był faworytem? Monia Urlik nim była. Tytuł faworyta w tego typu przedsięwzięciach nie ma żadnego sensu i znaczenia, bo ja nawet nie próbowałem być w lepszych relacjach z Nergalem niż reszta uczestników. Jak spotykaliśmy się poza programem, to uczestniczyli w tym wszyscy, a nie tylko ja. To jakiś dziwny zarzut, ale każdy ma w końcu prawo do własnego zdania.

DP: Jak myślisz, czemu to właśnie na Ciebie głosowano?

DU: Nie wiem, szczerze mówiąc. Będąc w programie i robiąc show, wkładałem w to całe serducho. I myślę, że ludzie odebrali moje prawdziwe emocje i tę pozytywną energię. Cieszy mnie to, że we mnie uwierzyli. I jedyne, co mogę zrobić teraz, bo nie uda mi się oddać niestety kasy za sms-y (śmiech), to nagranie dobrej płyty. Żeby za każdym razem osoba, która będzie jej słuchać, myślała sobie, że robię dobrą muzykę i było warto wysłać ten głos.

DP: Czy po swoich występach czytałeś komentarze telewidzów, jak odbierają Twoje show?

DU: Początkowo założyłem sobie, że nie chcę się na tym skupiać, ale pary razy zetknąłem się z różnymi opiniami. Aczkolwiek to był jeden z wielu sygnałów dla mnie, aby zrobić coś fajnego. W programie miałem okazję do zaśpiewania wielu utworów, dobrych utworów, które same w sobie broniły się. A dopiero teraz nastąpi mocna weryfikacja tego, co ja mam w głowie, moich aranżacji, lini wokalu i okaże się, jakim jestem artystą.

DP: Czy masz jakieś zabawne, ciekawe wspomnienia z odcinków na żywo?

DU: O rany! Teraz to mnie zastrzeliłaś... Cały czas się coś działo, jej, to był taki wir. Ciężko jest wybrać jedną sytuację, coś sobie przypomnieć. Pamiętam, że bardzo mnie ucieszył mnie fakt, iż zespół Lipali wystąpi w jednym z live'ów i ja będę miał okazję zaśpiewać razem z nimi. To duże wyróżnienie dla mnie, gdyż jestem ich fanem.
Zabawne sytuacje? Z pewnością riposty Nergala, m. in. na temat tego, że jestem przedłużeniem jego penisa. Zaskoczył mnie też bardzo tym, że namalował sobie na brzuchu cyfrę 11, czyli mój numer z programu. To są takie fajne rzeczy. Na pewno było wiele śmiesznych historii podczas przygotowań do występów. Spędzaliśmy razem 12 godzin dziennie, więc zawsze wydarzyło się coś ciekawego.

DP: Czego będzie Ci najbardziej brakować z programu?

DU: Człowiek wpadł w taki wir. Byłem w domu dzień, dwa, a potem wsiadałem do pięknego pociągu do Warszawy, gdzie robiłem swoje. Tego brakuje, rytuału. Program trwał 15 tygodni z czego ostatnie odcinki na żywo to były ciągłe wyjazdy. Wpadłem w taką rutynę, za którą tęsknię chwilami, ale z drugiej strony nie mam czas zastanawiać się nad tym, czy mi czegoś brakuje. Gramy koncerty, pracujemy nad płytą, niedługo zaczną się trasy. Mam wyznaczone cele i trzeba je realizować.

DP: Czy towarzyszy Ci stres podczas koncertów? Jak sobie z nim radzisz?

DU: Stres jest zawsze. To wręcz potrzebna rzecz, żeby wyzwolić z siebie energię. Ostatnio przeglądałem jakieś archiwa mojego pierwszego zespołu rockowego i zobaczyłem, jaki byłem wtedy zestresowany. Ale ten stres motywował do tego, aby zaśpiewać dobrze. Teraz staram się sobie jakoś z nim radzić. To jest ta adrenalina, która wyzwala emocje. Gdyby tego nie było, to nie mógłbym śpiewać. Każdy z muzyków musi mieć coś, co go motywuje i dzięki czemu może zarazić czymś fanów. Dzięki takiemu zjawisku jak stres udaje nam się grać koncerty, po których mamy pozytywne noty. Na przykład - wystąpiliśmy w Poznaniu i bardzo szybko pojawiły się kolejne prośby o następne występy.

DP: Jak odnosisz się do porównań pomiędzy Tobą a Puckiem z "Glee"?

DU: (śmiech) Jeszcze nie zainteresowałem się tym na tyle, aby dociec, kim jest ten Puck. Doszły do mnie informacje, że "Glee" to serial muzyczny. Ale obiecuję, że jak znajdę chwilę, to obejrzę go i zastanowię się nad tymi porównaniami. Ktoś ostatnio napisał mi na Facebooku, że widział w Szczecinie kilka osób ściętych na Ukeje, więc może to Puck z "Glee" ścina się na Ukeje i dlatego nas do siebie porównują? (śmiech)

DP: Czasami pojawiają się spekulacje, że zwycięzcy takich programów jak The Voice giną w show biznesie. Co będziesz robił ze swoim zespołem, aby jak najdłużej pozostać na scenie?

DU: Na problem tego, czy ktoś znika, czy nie składa się wiele czynników. Osobiście myślę, że nie trzeba wygrać tego programu, aby robić karierę, ale nie oznacza też, że po zwyciężeniu od razu musi się udać. Myślę, że akurat ja tego mogę uniknąć, gdyż wiem, co chcę dalej robić. Mam świadomość, co chcę grać. Jestem rockmanem, nie będę śpiewać wszystkiego. Moja płyta będzie taka jak ja. Moi fani wiedzą, czego się po niej spodziewać. Ponadto ludzie nie do końca głosowali na mnie, ale też na repertuar, co świadczy o tym, że chcą rocka na rynku. Pragnę, aby taki rodzaj muzyki mógł konkurować z dancem, popem, które sprzedają się w Polsce najlepiej. Możliwe, że nastąpi to już teraz, a jeżeli nie to chcę nie żałować, że nie spróbowałem.

DP: Zatem kiedy możemy się spodziewać Twojej płyty?

DU: Singiel wyjdzie na przełomie stycznia i lutego, a album ukaże się do marca maksymalnie.

DP: Rok 2011 dobiegł już jakiś czas temu końca. Masz jakieś postanowienia na najbliższy 2012?

DU: Przez całe życie mam jedno postanowienie - MUZYKA. Trzymam się go i myślę, że rok 2012 będzie przełomowym czasem dla mnie tak jak końcówka 2011. Nastąpi weryfikacja tego wszystkiego. Mam takie skromne marzenie, żeby opanować polską scenę muzyką w stu procentach.

DP: Wierzę, że może Ci się to udać. Czy chciałbyś dodać coś jeszcze od siebie?

DU: Hm..zapraszam na koncerty! Bawmy się muzyką, bo to najważniejsze!

Ja już skorzystałam z zaproszenia na występy Damiana i jego zespołu Fat Belly Family. Miałam okazję przekonać się, że w rzeczywistości jest naprawdę świetnym wokalistą i na scenie daje z siebie wszystko. Dodatkowo utrzymuje świetny kontakt z publiką i fanami. Koncert zwycięzcy "The Voice Of Poland" zapamiętam jako wybuchową mieszankę emocji, energii. Każdy, kto także miał okazję zobaczyć go na żywo z pewnością świetnie się bawił, słuchając coverów, jak i autorskich utworów. Nie pozostaje mi nic innego niż zachęcić Was do pójścia na koncert Fat Belly Family i kupienia płyty Ukeje. A może ktoś z Was już był na jakimś występie Damian? Jeśli tak to, podzielcie się wrażeniami!



Rozmawiała: Daria Prygiel (www.Nastek.pl)