Gospodarz, który dba o miasto jak o dom, czy menadżer, który zarządza miastem jak firmą? O tym, jaki powinien być prezydent miasta rozmawiali na konferencji pt. „Być prezydentem” w auli rektoratu Uniwersytetu Szczecińskiego.

W dwudziestą rocznica śmierci pierwszego polskiego prezydenta Szczecina Piotra Zaremby zorganizowany został blok dyskusyjny na temat jego osoby oraz gospodarowania miastem. W ostatnim dniu do auli rektoratu Uniwersytetu Szczecińskiego zaproszono byłe głowy miasta – Jana Stopyrę, który swój urząd pełnił w latach 1972 – 1984 i Marka Koćmiela, urzędującego w latach 2000 – 2001. Obecny prezydent Piotr Krzystek nie mógł przybyć na spotkanie, więc w jego imieniu występował jego zastępca Krzysztof Soska.

Administrator z wizjami

Krzysztof Soska porównał zarządzanie miastem do prowadzenia samochodem. Mówił, że najpierw trzeba zapoznać się z działaniem całego jego mechanizmu – Ale w momencie, kiedy już się te czynności wykonuje, one stają się pewnym automatyzmem, wówczas kierowca może swobodnie przemyśleć, dokąd właściwie jedzie, w jakim kierunku zmierza. I przypuszczam, że tak jest z każdym zarządzającym. Potrzeba pewnego czasu na opanowanie tego mechanizmu. Nawet jeśli się deklaruje, że się ma jakiś pomysł, jakąś wizję, to nie jest się w stanie nad tym potężnym mechanizmem, maszynerią zapanować. I wydaje mi się, obserwując prezydenta Krzystka, widzę, że on dzisiaj koncentruje się na wizji, na tym, jaki ma być Szczecin. Ale nie da się być wizjonerem bez administratora. Prezydent Krzystek mówi, że chce być jak menadżer firmy. Po prostu stara się dobrze nią zarządzać.

Marek Koćmiel nieco rozszerzył ten wątek dodając od siebie – Tą kwestię można porównywać jeszcze w innych kategoriach, na przykład kompetencji prezydenta. Kiedyś, prezydent miasta był urzędnikiem państwowym, rządowym. W moim przypadku prezydent był wybierany przez radę. W przypadku pana Krzystka jest wybierany przez wszystkich mieszkańców. To pociąga za sobą duże różnice w sposobie organizowania sobie pracy i pozycji w sile. Można też mówić językiem sportowym, że prezydent może być selekcjonerem, czyli dobierać sobie ludzi. Ma ten komfort i ma narzędzia dobierania sobie administratorów na poszczególne dziedziny aby realizować wizję.

- Prezydent to jest dozorca wielkiego domu, jakim jest miasto – komentuje Jan Stopyra – Moim zdaniem i to sam w przekonaniu mówię, nie daj Boże, żeby prezydentem był polityk. Polityk jest od innej sprawy. Miastem powinien kierować człowiek, który czuje to miasto, a nie czuje atmosfery politycznej.

Są wielkie rzeczy i malutkie

Zaproszeni goście wypowiedzieli się też na temat własnych wizji, jakie mieli za czasów swojego urzędowania. Jan Stopyra wspominał, że musiał doprowadzić do połączenia Szczecina z resztą kraju.

- W okresie mojej prezydentury wizja miasta sprowadzała się do tego, żeby to miasto odbudować – wspomina – To było zadanie numer jeden. Drugie: żeby w tym mieście odbudować i stworzyć miejsca pracy dla wszystkich, którzy chleba potrzebują. I to się udało. Trzecie: żeby tej pustyni ludnościowej stworzyć ośrodek kulturalno – naukowy. W czasach naszych poprzedników miasto Szczecin jako najwyższą rangą szkołę miał średnią szkołę techniczną. Dziś ma uniwersytet, dziś jest mimo dyżurnych krytykantów jednym z najbardziej prężnych ośrodków kulturalnych. To są wizje, reszta to są narzędzia. I to jest piękne, co powiedział kolega Koćmiel, nie można krytykować poprzednika. To jest najgłupsze, co można zrobić. W mieście trzeba kontynuować te dobre rozwiązania, które poprzednicy wymyślili. I tak się do dziś dzieje.

- Dzisiaj ja wiem, że przygotowanie od pomysłu jakiegoś inwestycyjnego do jego realizacji to jest 8 – 10 lat – komentuje Krzysztof Soska – To jest taka perspektywa czasu. Jeżeli dzisiaj budujemy Filharmonię w miejscu, gdzie stał Konzerthaus, to jest tak naprawdę kontynuacja myśli jeszcze niemieckich burmistrzów tego miasta. Więc też miejmy tego świadomość.

- Miałem takie małe swoje tematy i cieszę się, że niektóre żyją do dziś – przyznaje Marek Koćmiel – może ktoś z Państwa pamięta taką akcję „Magnolie 2000”. Wtedy w Szczecinie, idąc tropem tradycji, kilka tysięcy magnolii miasto i mieszkańcy kupili i sadzili i one są. Druga taka mała rzecz – wtedy powstała taka koncepcja, a dziś jest realizowana – koncepcja nadawania tytułów Ambasadora Szczecina, żeby promować ludzi, którzy robią wiele dobrych rzeczy dla Szczecina. Są wielkie rzeczy i malutkie, moim zdaniem bardzo bliskie ludziom i to trzeba umieć połączyć.