Ostre strzelanie z przekazem
Wieczór otworzyła stargardzka Amunicja, która ma na swoim koncie dwa albumy.
„Amunicja to nasz punk, który połączył rolnika, sprzedawcę, barmana, hotelarza, złomiarza i kobietę orkiestrę o różnych poglądach na życie. Feminizm, ekologia, anarchizm, pomoc wzajemna, każdy inny, lecz wszyscy równi. Mamy jedną cechę wspólną, którą jest antyfaszyzm, antyrasizm, antynazizm!” – tak piszą o swoim przekazie, czego mogliśmy doświadczyć podczas ich występu, który trwał ponad 50 minut. Był wypełniony numerami ostrymi i szybkimi, a wśród nich znalazły się „Polityka śmierci” czy „Stargard pierdoli nazioli” (tym razem nazwa miasta została zmieniona na Szczecin). Dyabeu (wokal), Panorama (wokal), Frank Grey (gitara, wokal), Smutek (bas), Gebels (perkusja) rozgrzali publikę przed sceną, więc był to dobry wstęp do kolejnych punktów programu.
Atak Jadu w środku
Warszawska formacja Jad w tym roku wydała nowy album „Odwet”. Utwory z tej płyty zostały oczywiście wykonane podczas występu w Szczecinie. Zespół zagrał krócej niż Amunicja, lecz mimo wszystko pokazał chyba wszystkie swoje atuty, zwłaszcza że muzycy sięgnęli też po starsze numery, jak np. „Strach”. Wokalista grupy, Krzysztof Paciorek, przypomniał, że Jad praktycznie debiutował na żywo, grając przed GBH osiem lat temu. Swój półgodzinny występ grupa zakończyła nawiązaniem do innej dobrze znanej punkowej grupy, wykonując utwór „Atak” z dorobku Siekiery!
Surowo, energetycznie
Grievous Bodly Harm (Ciężkie uszkodzenie ciała), czyli w skrócie GBH, to zespół należący do tzw. drugiej fali brytyjskiego punk rocka. Obecny skład grupy tworzą: Colin Abrahall (wokalista), Colin Jock Blyth (gitara), Ross Lomas (bas) oraz Scott Preece (perkusja). Zespół przechodził przez różne fazy stylistyczne, przez pewien czas eksperymentował z brzmieniem inspirowanym speed metalem, lecz ostatnio muzycy znowu powrócili do typowego brzmienia punkowego. Szczeciński występ był ostatnim przystankiem polskiej części ich trasy koncertowej (która obejmowała m.in. Wrocław i Zduńską Wolę). Panowie przedstawili ponad 20 utworów z całej swojej biografii, przeskakując co kilka minut z lat 80. ubiegłego wieku do współczesności. Usłyszeliśmy choćby takie kompozycje jak „Maniac”, „I am haunted”, „Heavy discipline”, „City baby`s revange” czy „Never asked for any of this”. Oczywiście zabrzmiał także jeden z najbardziej znanych numerów GBH, czyli „Give me fire” (w dość surowej, ale energetycznej wersji).
Bomba na finał
Colin Abrahall kilka razy zagadywał do publiki i zachęcał do zabawy, a fani odziani w skóry i T-shirty z logo Dead Kennedys czy Ramones, pogowali przed sceną. Brytyjczycy na koniec wybrali utwór „Bomber” (z repertuaru Motörhead) i w tym numerze na basie zamiast Rossa zagrał techniczny grupy. Tak wyglądał finał tego wydarzenia, ale później muzycy rozdawali jeszcze autografy i rozmawiali z widzami. Wielu z obecnych na piątkowym koncercie pojawi się zapewne w Kosmosie również w marcu przyszłego roku. Wtedy na scenie klubu zaprezentuje się ekipa z Buzzckoks!
Komentarze