Ostatni wieczór festiwalu Szczecin Jazz wypełniły standardy i... humor. Koncert nazwany Galą Polskiego Jazzu poprowadził bowiem Artur Andrus, a na scenie Filharmonii jako solistka wystąpiła wokalistka nagrodzona rok temu Fryderykiem – Agnieszka Wilczyńska.
Powrót do rodzinnego miasta
Dobrze się stało, że ta artystka, pochodząca przecież ze Szczecina, została zaproszona na finał festiwalu, bo nie często mamy okazję w rodzinnym mieście posłuchać głosu Agnieszki Wilczyńskiej na żywo. Stale współpracuje z muzykami trio Andrzeja Jagodzińskiego, którzy towarzyszyli jej także tego wieczoru. Obok lidera na fortepianie, to Czesław Bartkowski – perkusja oraz Adam Cegielski – kontrabas. Poza tym usłyszeliśmy jeszcze Henryka Miśkiewicza (saksofon) oraz kwartet smyczkowy, w którego składzie zagrała m.in. Agnieszka Pietrzak (skrzypce).
Ulica Milesa Davisa
Artur Andrus oczywiście nie ograniczył się tylko do zapowiadania utworów i podawania nazwisk muzyków. Obficie raczył nas rymowanymi strofami własnego autorstwa, udowadniając m.in. swoje związki ze Szczecinem oraz żartując ze swej nieznajomości angielskiego. Utwory z tytułami w tym języku pozwolił sobie w niekonwencjonalny sposób przetłumaczyć na polski, a także przeprowadził... prasówkę. Powołując się na artykuł o planowanych zmianach nazw ulic w naszym mieście, zaproponował ochrzczenie jednej z nich imieniem... Milesa Davisa.
Komeda i amerykańskie standardy
Repertuar przygotowany przez muzyków był dość urozmaicony. Kompozycje Komedy - „Svantetic” i „Kołysanka” z filmu „Rosemary`s Baby” rozpoczęły koncert, a potem zabrzmiał jeszcze jeden utwór tego twórcy – „Każdy szafę ma”. W dalszej części wieczoru Wilczyńska zinterpretowała standardy takie jak: “They Can’t Take That Away From Me” (George`a Gershwina), „Spring Can Really Hang You Up” (Tommy Wolfa), “You Stepped Out Of A Dream” (Nacio Herba Browna) czy “Not Like This” Jeremy Lubbocka (ten tytuł Andrus przetłumaczył jako „Nie będziesz miał lajków”). Był także czas na utwory z albumu „Tutaj mieszkam”. To za tę płytę artystka została uhonorowana Fryderykiem. Podczas niedzielnego koncertu zaśpiewała dwie liryczne piosenki z tego albumu: „Aż zakocham się szczęśliwie” oraz „Proszę daj mi czas”.
Starsi Panowie na koniec
Do polskiego repertuaru Wilczyńska wróciła w ostatnich minutach wydarzenia. Wtedy zaśpiewała dwa przeboje Kabaretu Starszych Panów: „Po kompocie” i „Już czas na sen”. Ten ostatni utwór publiczność pewnie zapamięta szczególnie, bo tego wieczoru zyskał on nowe oblicze... Artur Andrus dopisał do niego dodatkową (oczywiście zabawną) zwrotkę i wykonał ją na dwa głosy z Wilczyńską.
Dwugodzinny koncert upłynął zatem w przyjemnej atmosferze i choć był to ostatni punkt programu Szczecin Jazz, to w „dogrywce” otrzymamy jeszcze coś jeszcze. 15 czerwca także w Filharmonii zaplanowano wydarzenie dodatkowe – występ Wyntona Marsalisa z orkiestrą.
Komentarze
0