Przez blisko 40 minut samochód dostawczy na zagranicznych numerach skutecznie blokował przejazd ul. Jagiellońską w Szczecinie. Na miejsce została wezwana policja. O ile samochody osobowe mogły w miarę swobodnie przejechać, to problemy pojawiały się przy autobusach. Pojazdy musiały się zatrzymać, a kierowcy byli instruowani przez pasażerów i przechodniów, czy zmieszczą się między zaparkowanymi samochodami a stojącym na światłach awaryjnych autem dostawczym.

Sytuacja miała miejsce w piątek po godz. 12:00. Kierowca zaparkował na ulicy Jagiellońskiej, włączył światła awaryjne i poszedł załatwiać swoje sprawy. W tym czasie każdy autobus mijający jego samochód musiał zatrzymać się i powoli pokonywać ulicę. Niektórzy kierowcy, nie będąc pewnymi, czy się zmieszczą, prosili pasażerów o pomoc.

– Takie sytuacje są na Jagiellońskiej codziennością. Stają na awaryjkach kurierzy, dostawcy, i autobusy zwykle muszą czekać. Zdarza się trąbienie, a nawet awantury – mówi jedna z restauratorek. – Niestety jest za wąsko i dwa auta się nie miną, nie mówiąc już o tym, że autobusy bez samochodów na poboczu ledwie się mieszczą – dodaje.

Hanna Pieczyńska, rzecznik Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie przyznaje, że takie sytuacje niestety mają miejsce. Najczęściej na ul. Jagiellońskiej oraz Krasińskiego.

– To częste sytuacje – mówi rzeczniczka. – Czasem zgłaszane są do straży miejskiej albo policji, ale zwykle jest tak, że kierowca autobusu trąbi, chwile poczeka i znajduje się kierowca, który zostawił auto. Nie brakuje asów, którzy włączają światła awaryjne i idą po bułki czy po kawę – dodaje.

Kierowca został namierzony przez policję i prawdopodobnie zostanie ukarany mandatem za nieprawidłowe parkowanie.