Trwają prace rozbiórkowe budynku dawnego Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Gryf” przy ulicy Dębogórskiej. Miejsce, w którym produkowany był kultowy paprykarz szczeciński przejdzie do historii.

Jeden z najpopularniejszych skeczów Kabaretu Moralnego Niepokoju. Dwóch mało rozgarniętych mężczyzn rozwiązuje krzyżówkę:

 

„- Morska ryba?
- Paprykarz!
- Pisać, że szczeciński?”

 

Niepozorna konserwa rybna już od dawna nie jest tylko produktem spożywczym. Stała się elementem popkultury, w świadomości wszystkich nierozerwalnie związanym ze Szczecinem. Nie bez przyczyny stadion Pogoni nazywany jest przez niektórych „Papricaną”, a jej kibiców określa się w Polsce mianem „paprykarzy” (najczęściej w wulgarnych przyśpiewkach). Od niedawna szczeciński nie jest już Stargard, ale wydaje się paprykarz szczeciński będzie zawsze. Nawet mimo tego, że ostatnia puszka z taką konserwą zjechała z linii produkcyjnej zakładu przy ul. Dębogórskiej blisko ćwierć wieku temu.

 

Nadawał się tylko do rozbiórki

Budynek przetwórni rybnej, w której powstał paprykarz, od początku lat 90. stał pusty. W 1992 roku „Gryf” podzielony został na trzy firmy. Zakład przy ul. Dębogórskiej przejęło Przedsiębiorstwo Przemysłu Spożywczego „Gryfryb”. Połowy dalekomorskie były wtedy już jednak nieopłacalne i firma ogłosiła upadłość. Jej majątkiem zarządzał syndyk, który zajął się przede wszystkim sprzedażą maszyn.

 

- Grasowali tam również złomiarze. Budynek był tak bardzo zrujnowany, że nadawał się tylko do rozbiórki - mówi Jerzy Kołogrecki prezes firmy KIL, działającej w sektorze usług okrętowych i portowych.

 

KIL od ponad 20 lat dzierżawił od syndyka, a później stał się właścicielem terenów przy nabrzeżu OKO przy ul. Dębogórskiej. W 2006 roku wykupił również budynek dawnej przetwórni rybnej. Teraz nowy właściciel przystąpił do rozbiórki..

 

- Według zapewnień firmy prowadzącej prace powinny zostać one zakończone do końca lipca. Pozyskany teren przeznaczymy na naszą działalność statutową - mówi enigmatycznie prezes Kołogrecki.

 

Syndyk „Gryfrybu” zakończył postępowanie upadłościowe postanowieniem Sądu Rejonowego z września 2008 roku.

 

Czop-czop i pima, czyli Afryka w Szczecinie

Pierwsza puszka paprykarza szczecińskiego powstała w 1967 roku. Inspiracją była afrykańska potrawa czop-czop, którą w jednym z portów Czarnego Lądu spróbowali pracownicy „Gryfa”. Połączenie ryb, ryżu i przyprawy Pima z ostrych papryczek posmakowało im na tyle, że postanowili spróbować przygotować polską wersję. Nasze rybołówstwo dalekomorskie miało się wtedy świetnie i już wcześniej powstawały w Szczecinie pierwsze konserwy z ryb z łowisk afrykańskich, które eskplorowali rybacy „Gryfa”. Prawdziwym hitem okazał się jednak dopiero paprykarz.

 

Kryzysowe lata 80.

Na przestrzeni lat zmieniał się skład konserwy. Ryby afrykańskie szybko zostały zastąpione przez mintaja i mirunę z łowisk atlantyckich. Nie zawsze też paprykarz dorównywał jakością produktowi z pierwszych lat (został wtedy nagrodzony znakiem jakości Q). Zwłaszcza w kryzysowych latach 80., gdy proporcje mięsa do pozostałych składników w puszce znacznie się zmniejszyły. Istniały też obawy, że do produkcji dodawane były zmielone odpady, z takich części jak ości czy płetwy. Kontrowersje wzbudziło również wykorzystanie błękitka falklandzkiego, ryby, która była szczególnie zagrożona skażeniem pasożytami.

 

Arabowie jedzą paprykarz, ale czy szczeciński?

Nazwa Paprykarz szczeciński nie była zastrzeżona i obecnie kilka firm z całej Polski produkuje konserwy o takiej nazwie. Najbliżej Szczecina jest firma „Dega” z podkoszalińskich Karnieszewic, która chwali się, że sprzedaje swój paprykarz nawet do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. „Szczeciński” przysmak powstaje również min. w Tczewie, Władysławowie i Ustce.