Miała wystąpić solo w Filharmonii w Szczecinie w marcu. Wydarzenie to zostało odwołane, ale cierpliwość jej fanów została nagrodzona podwójnie. Hania Rani dotarła do „lodowego pałacu” w ostatni weekend i po dwóch dniach prób wystąpiła w jego holu z Dobrawą Czocher. W dodatku zagrała zupełnie nowe utwory z przygotowywanej do wydania płyty tego duetu! Ten ekskluzywny występ (26 września) był jednym z punktów programu trzeciej już edycji Music.Design.Form Festival.

Percepcja dźwiękowych pejzaży

Festiwal, w skrócie nazywany MDF-em, trwał od 23 do 27 września, a jego formuła, określona hasłem SoundScapes, obejmowała różne formy tworzenia i percepcji dźwiękowych pejzaży. W programie były zatem koncerty symfoniczne, wystawy, warsztaty, spotkania i dyskusje, happeningi, prezentacje multimedialne oraz instalacje, a nawet spacer szczecińskimi, muzycznymi tropami. Sobotni występ Hani Rani (fortepian i inne instrumenty klawiszowe) oraz Dobrawy Czocher (wiolonczela) niewątpliwie należał do tych festiwalowych wydarzeń, które wzbudziły szczególne zainteresowanie widzów. Także z uwagi na swój kameralny wymiar, bo miejsc dla publiczności było tylko kilkadziesiąt i otaczały one scenę, która została ulokowana w środku holu.

Czułe rozważania, inspirowane naturą

Obie artystki po raz pierwszy można było zobaczyć w Szczecinie w lutym 2015 roku w DK 13 Muz. Wtedy zagrały utwory z płyty „Biała flaga”. Później Hania Rani zyskiwała coraz większą popularność jako członkini grupy Tęskno i dzięki solowym płytom (wydała już dwie, a najnowsza „Home” ukazała się w maju tego roku). Niewątpliwie jest to jedna z najbardziej obiecujących młodych polskich kompozytorek muzyki alternatywnej, a bilety na jej występy wyprzedawane są zwykle bardzo szybko.

Cieszy zatem fakt, że właśnie w Szczecinie postanowiła nagrać wraz z Dobrawą Czocher kolejny wspólny album i właśnie tu, prapremierowo przedstawić na żywo utwory z niego. W opisach zapowiadających występ pisano o tym, że będzie to przeniesienie „do świata najczulszych, inspirowanych naturą, dźwięków”. Hania Rani opowiadając o nowych utworach na scenie w sobotę, nazwała je „muzycznymi rozważaniami”. Miała nadzieję, że publiczność zatopi się w nich... i tak chyba właśnie było, bo widziałem kilka osób, które z zamkniętymi oczami chłonęły te tony i brzmienia, choć w ten sposób traciły z pola widzenia barwne pokazywane na ścianach holu wizualizacje uzupełniające cały przekaz, w którym obok klawiszy i strun odgrywały też pewną rolę syntezatory.

Muzyka zagadkowa i krucha

To był niedługi, nieco ponad godzinny występ, ale perfekcyjny chyba pod każdym względem. Słowo „czułość” rzeczywiście dobrze odzwierciedla to, co usłyszeliśmy, bo jest to muzyka, która uwodzi słuchacza swoją kruchością i delikatnością. Jest przy tym dość zmienna i powoduje skojarzenia z różnymi wrażeniami, wśród których są poczucie chłodu, jakaś zagadkowość, ale także uniesienie (jak w utworze „Spring”). Sądząc po tym, co usłyszeliśmy, można być pewnym, że płyta, którą Hania i Dobrawa odtworzyły na żywo we fragmentach, ma szanse stać się fonograficznym wydarzeniem. Artystki zagrały tego wieczoru także dwa utwory starsze, w tym „Dni, których jeszcze nie znamy” Marka Grechuty, a zatem publiczność otrzymała też coś już znanego. To jednak był tylko dodatek, do nowej, naprawdę interesującej, muzyki.