Skromna wewnątrz, bogata na zewnątrz – być może do sprzedaży trafi kolejna willa z dawnego Westendu. Na początku była własnością szczecińskich kupców, a jej wnętrza rozbrzmiewały dźwiękami muzyki kameralnej. Potem na kilkanaście lat została oddana w ręce Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a przez ostatnie cztery dekady była siedzibą Szczecińskiej Agencji Artystycznej.

Willa przy dawnej Falkenwaldenstrasse 64 (obecnie aleja Wojska Polskiego) została wybudowana na terenie willowego przedmieście Westendu. Wzniesiona została w 1877 roku na zlecenie Heinricha Stoltinga – szczecińskiego kupca i przemysłowca, kolekcjonera dzieł sztuki.

Od domu kupców po siedzibę PZPR

Projekt willi wyszedł spod deski kreślarskiej architekta i mistrza budowlanego E.J. Deckera, który również zaprojektował kilka sąsiednich willi. Wszystkie utrzymane są w jednorodnej neorenesansowej stylistyce.

Jak czytamy na stronie zabytek.pl, pozwolenie na budowę wydano 3 kwietnia 1877 roku, a już 10 września oddano cały budynek. W międzyczasie doszło do pierwszych zmian w planie, które głównie tyczyły się elewacji. To nie był koniec poprawek – w 1885 roku kupiec Julius Tresselt zlecił dobudowę od strony północnej przeszklonej werandy z tarasem na dachu. Z kolei w podwórzu zbudowano garaż i stajnię.

W latach 30. XX wieku sprzedawca instrumentów muzycznych Wilhelm Hoffmeister prowadził w willi znany salon muzyczny, gdzie zbierali się szczecińscy melomani, aby wziąć udział w koncertach muzyki kameralnej. Po 1945 roku nieruchomość przeszła w ręce Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Ocalały żeliwne grzejniki i krosnowe okna

W 1958 roku przy al. Wojska Polskiego 64 osiedli szczecińscy artyści z Teatru Lalek „Pleciuga”. Wówczas doszło do kolejnej zmiany układu wnętrza willi – w wyniku połączenia kilku pomieszczeń, na parterze powstała sala teatralna. Od 1972 roku w budynku rezydowała Szczecińska Agencja Artystyczna, która po czterdziestu latach przeniosła się do Netto Areny przy ul. Szafera. Obecnie trudno wyobrazić sobie, jak wyglądały wnętrza zabytku, bowiem ich aranżacja uległa kilku zmianom. Wśród pierwotnego wyposażenia ocalały jedynie zabytkowe, żeliwne grzejniki oraz stare okna krosnowe. Niestety, te drugie są już w fatalnym stanie.

– Całe szczęście, że dotychczasowi gospodarze nie odważyli się likwidować grzejników. Dzięki temu mamy takie perełki. Pozostało kilka sztuk ze zdobieniami – mówił podczas wizji lokalnej radnych Rafał Misiuna, kierownik działu techniczno-eksploatacyjnego Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych. Najbardziej reprezentacyjna część willi to ta, w której stacjonowała Szczecińska Agencja Artystyczna. Część pomieszczeń została odnowiona i wygląda znacznie lepiej niż te na parterze. Co ciekawe, na najwyższej kondygnacji zachowało się studio lokalnego artysty. Specjalnie dla niego zostało wykonane niezależne i nowe przyłącze energetyczne.

Zabytek na miarę Willi Lentza?

W przypadku willi przy al. Wojska Polskiego 64 to zewnętrzna część budynku jest tą najciekawszą. Z ulicy można oglądać elewacje podzielone gzymsami i zwieńczone fryzem, a wejścia poprzedza pięć korynckich kolumn, które podtrzymują taras z balustradą.

– Piękny obiekt z zewnątrz, a wewnątrz taki skromny. Aż trudno uwierzyć, że taki był zawsze. To wszystko zostało „ewakuowane” z tych ścian – podejrzewa radny Robert Stankiewicz. Wśród pozostałych rajców pojawiła się myśl, czy po remoncie budynek może być stawiany na równi z Willą Lentza. Obie nieruchomości zostały wpisane do wojewódzkiego rejestru zabytków.

– Nie porównywałbym tych dwóch obiektów. Potencjał jest, ale więcej detali mamy na zewnątrz, niżeli wewnątrz. Odwrotnie niż w przypadku Willi Lentza – uważa Rafał Misiuna.

ZBiLK nie wykonał jeszcze inwentaryzacji budynku. Nie jest znana również wartość nieruchomości. Jeśli miasto zdecyduje się na sprzedaż, wówczas wycenę zleci prawdopodobnie Wydziałowi Zasobu i Obrotu Nieruchomościami.