Prawdziwa ekologia polega na niestosowaniu żadnych środków chemicznych, nawet tych, które teoretycznie są dozwolone – mówi Edyta Szczupak z Gospodarstwa Ekologicznego Frykas w Marwicach. Sery, dżemy i pasztety, które tam powstają można kupić m.in. podczas Szczecińskiego Bazaru Smakoszy.

W gospodarstwie kozy, krowy, owce i konie, nieopodal sad, a wokół łąki. Spokój i cisza. To codzienność wsi Marwice położonej w dolinie Odry, w gminie Widuchowa. Właśnie tutaj w latach 90. trafili państwo Szczupakowie, szukając oddechu od miejskiego zgiełku Szczecina.

Kupili rodzinny dom dziadków

- W okolicy nie ma przemysłu, wieś nie jest więc w żadnym stopniu skażona. Jest to teren chroniony, park krajobrazowy, obszar Natura 2000, więc możemy mieć pewność, że żaden większy zakład przemysłowy tutaj nie powstanie – mówi pani Edyta. 

Alergia na chemię, a nie warzywa

Takiego miejsca szukali przede wszystkim ze względu na alergię pokarmową dzieci. Szybko okazało się, że była to bardza dobra decyzja. Te same warzywa, które kupione w sklepie szkodziły chłopcom, teraz, uprawiane na własnej grządce bez chemicznych oprysków, nie wpływały negatywnie na ich organizmy. Ważne dla diety najmłodszych było też kozie mleko, więc w gospodarstwie pojawiła się pierwsza koza – Baśka. Po niej kolejne.

- Na początku pozyskiwaliśmy jedynie mleko. Służyło ono wyłącznie naszej rodzinie. Później zaczęliśmy robić jogurty, twarogi i sery. Najpierw przyjeżdżali po nie członkowie rodziny, którzy szukali u nas zdrowych produktów, później znajomi. W końcu wpadliśmy na pomysł, że można zacząć sprzedawać nasze produkty i zarabiać na tym. Teraz żyjemy już tylko z gospodarstwa – opowiada pani Edyta. 

Charakterne kozy

To typowe gospodarstwo rodzinne, w którym nie ma zatrudnionych dodatkowych pracowników. Małżeństwu właścicieli pomagają dwaj synowie, a wcześniej, przed wyjazdem za granicę, również córka. Robić jest co, bo poza kozami w gospodarstwie są dziś również krowy, owce i konie.

- Najtrudniejszy jest charakter kóz. Bardzo lubią szkodzić. Może nie zjedzą wszystkiego, ale na pewno zjedzą to, czego nie chcemy, by ruszały. Kwiatki, warzywa, drzewka owocowe, owoce. Potrafią siać spustoszenie. Trzeba je dobrze pilnować i za nimi biegać – mówi pani Edyta.

Ekologiczne certyfikaty i patenty

W sadzie rosną jabłka, czereśnie, śliwki i grusze, z których sezonowo produkowane są dżemy.

Wszystkie płody i zwierzęta w gospodarstwie posiadają certyfikaty ekologiczne. Nie stosowane są tam bowiem żadne preparaty chemiczne. Właściciele kupują ekologiczne nasiona lub rozmnażają swoje.

O tym jak prowadzić gospodarstwo, właściciele musieli nauczyć się metodą prób i błędów, bo żaden z gospodarzy nie ma wykształcenia rolniczego. Pomogły rozmowy z doświadczonymi rolnikami, lektura specjalistycznych książek, a później internet. Dziś państwo Szczupakowie znają wiele sprytnych sposobów, jak radzić sobie z różnymi problemami.

- Jabłonie można chronić, wieszając na nich domki dla skorków, które zjedzą wszystkie niepożądane owady. Później ani jedno z naszych jabłek nie jest robaczywe. Na mszyce najlepsze są biedronki. Warto też zostawiać w ogrodzie trochę chwastów, żeby pożyteczne owady miały się gdzie rozmnażać – wymienia kilka „patentów” pani Edyta.

Frajda z ubijania masła

Ze zdobytą przez siebie wiedzą i swoim spojrzeniem na prowadzenie ekologicznego gospodarstwa, chętnie dzielą się z innymi. Co roku organizują w swoim gospodarstwie, wraz z sąsiadami, dzień otwarty. Współpracują z uczelniami, odwiedzają ich studenci ZUT (głównie z zootechniki) i PAM (dietetyka).

- Przyjeżdżają do nas również dzieci, nawet z przedszkoli. Wielką frajdą jest dla nich np. własnoręczne ubicie masła – mówi pani Edyta.

29 lipca następny Bazar Smakoszy

Stoiska Gospodarstwa Ekologicznego Frykas można spotkać na wielu targach i wystawach. Właściciele są obecni na każdym Szczecińskim Bazarze Smakoszy. Na ich stoisku królują przede wszystkim sery kozie i krowie. Produkowane według własnych receptur, nawiązujących do tych historycznych z tego regionu

Najbliższy Szczeciński Bazar Smakoszy odbędzie się 29 lipca w Off Marinie przy ul. Chmielewskiego 18.