Dla wielu będzie to sentymentalna podróż do czasów, kiedy w piłkę nożną grało się na betonowych boiskach bez bramek, herbatę i zbożową kawę piło w szklankach z koszyczkami, a pokoje zdobiły meblościanki z porcelaną. Ponad rok trwało urządzanie wnętrz Muzeum „Szczecin w PRL”, którego drzwi już wkrótce otworzy Justyna Machnik.

Jak pamiętamy, miejska przewodniczka Justyna Machnik w 2018 roku rozpoczęła spacery tematyczne „Szczecin szlakiem PRL”. W stylizacji na dziewczynę z tamtych lat przywołuje miejsca z tamtych lat - pokazuje socrealistyczną zabudową, Pasztecika, pizzerię Piccolo. Rok po premierze trasy powstaje jednopokojowa wystawa na zaledwie 18 m kw., którą nieodpłatnie oglądają tylko uczestnicy spacerów. Aż przyszła pora na organizację Muzeum „Szczecin w PRL”. Ta decyzja nie należała do łatwych.

– Dla mnie opowieść o tamtym czasie jest cenniejsza od kolekcjonowania przedmiotów. Lubię opowiadać i wydaje mi się, że właśnie to zdecydowało o tym, że chcę stworzyć takie miejsce. Coś, co będzie trwałe i konkretne – opowiada Justyna Machnik.

Urządzanie ponad 100 metrów kwadratowych zajęło naszej bohaterce ponad rok. Przez ten czas niepozorną przestrzeń w centrum Szczecina zmieniła w muzeum, gdzie już wkrótce odwiedzający będą mogli na chwilę zapomnieć o dzisiejszym świecie.

Mozaika i relikwia z Baru Extra

Zwiedzanie rozpoczynamy od stacji, gdzie wita nas ogromny napis „SZCZECIN”. Jego krój liter jest taki sam, jak peerelowski neon przez Dworcem Głównym. Następnie kierujemy wzrok ku mozaice przywiezionej z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niesłyszących im. H. Ch. Andersena. Jej autorem jest prawdopodobnie nauczyciel plastyki w tej szkole, niesłyszący Henryk Osten-Ostachiewicz.

– Było sporo niepewności i nerwów czy damy radę odkleić tę mozaikę w jednym kawałku – wspomina Justyna. Na szczęście się udało, a kompozycja w nienaruszonym stanie zawisła na ścianie muzeum.

Przed dalszą podróżą możemy zajść do sklepu z wielką, oryginalną ladą chłodniczą i wagą sklepową. Jest także notes kierowniczki, która w 1973 przeprowadziła kontrolę oraz oryginalna tablica z Baru „Turysta”.

– Pozyskiwanie eksponatów odbywało się na 1001 sposobów – śmieje się nasza rozmówczyni. – Tę ladę wypatrzyłam w nieczynnej piekarni. Kilka telefonów, maile, potem trudy logistyczne, ale udało się. To ciekawy element, który dodaje uroku.

W sklepie znajdziemy również relikwię z Baru Extra – oryginalną łyżeczkę sygnowaną nazwą dawnego lokalu z al. Niepodległości.

„Klient w krawacie jest mniej awanturujący”

Po drodze mijamy „PRL na skróty” – w trzech literach, które pełnią rolę półek, znajdują się drobne przedmioty, kwintesencje tamtych lat. – Jest temperówka na żyletkę, szklanka w koszyczku, opakowanie po herbacie Jubileuszowej. Nie mogło zabraknąć papierów. Tutaj mamy trio, czyli Klubowe, Popularne (dawniej Sporty) i Caro – wylicza Justyna.

Przed wejściem do kolejnych pomieszczeń mężczyźni mogą założyć krawat. To nawiązanie do cytatu-klasyku z „Misia” – „Klient w krawacie jest mniej awanturujący”. Przechodzimy do typowego gabinetu prominenta partyjnego, w którym swoje miejsce znalazła biblioteczka z książkami i periodykami.

– Tutaj mamy także ścianę z hasłami, które pokazują, że PRL był systemem sprzeczności. Z jednej strony słodka oranżada, a z drugiej kartki na mięso – opowiada Justyna Machnik. – Są również znaczki z wizerunkiem Bolesława Bieruta i stemplem „Szczecin”, co jest bardzo wymowne.

W tym miejscu trzeba podkreślić, w muzeum jest niewiele polityki. W gablocie można przeczytać, że wystawa pokazuje przede wszystkim historię społeczną i kulturę materialną z lat 1952-1989. Doświadczenie dzieciństwa czy dorosłości w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej jest ważnym elementem tożsamości, a nostalgia za przeszłością nie jest równoznaczna z pozytywną oceną tamtego okresu.

Patrzy na nas jeleń na rykowisku

Po gabinecie prominenta czas na typowy salon, w którym dominuje wielki stół. Są także klasyki – ze ściany spogląda na nas jeleń na rykowisku, na telewizorze godziny w kraju robotników i chłopów odmierza zegar Majak, a kolejną ścianę zdobi zegar z kukułką. Nie mogło zabraknąć meblościanki z wystawą porcelany.

– Teraz powraca zainteresowanie tymi naczyniami, znakomitym wzornictwem w odniesieniu do przedmiotów dekoracyjnych czy mebli – podkreśla Justyna Machnik. – Oryginalny fotel 366 projektu Józefa Chierowskiego o świetnej konstrukcji robi furorę we wnętrzach.

W muzeum jest również dział Dany i Odry. W tamtych latach w Szczecinie kwitł bowiem przemysł odzieżowy – choć w domach i tak znajdowały się maszyny do szycia. Ci szczecinianie, którzy lubili nosić coś bardziej wyszukanego, a nie mieli talentu do igły, musieli zdać się na krawcową. Najpopularniejszymi maszynami do szycia były wówczas Łuczniki. Co ciekawe, w radomskich zakładach o tej nazwie produkowano dawniej broń. Po licznych przekształceniach jest ona nadal produkowana.

„Zapach Pani Walewskiej”

Przemykamy przez inne zakątki Sali poświęconej Szczecinowi, aby znaleźć się w kuchni i łazience. Przed wejściem wąchamy wodę perfumowaną „Pani Walewska” – zapach nierozerwalnie związany z PRL.

– Tutaj przebieramy się w sukienki, fartuchy, peruki, okulary i robimy współczesne selfie przy toaletce. Są również buty Relaks, które były kultowym produktem PRL. Podobnie jak pralka Frania. Cieszę się, że mam jedno i drugie – uśmiecha się twórczyni muzeum. Po sąsiedzku jest sala o nazwie „Świat dziecka”, której wyposażenie odnosi się do zabawy domowej i podwórkowej.

– Wtedy dzieci miały przede wszystkim wyobraźnię. Gromadnie bawiły się na podwórkach, znikały na całe dnie. Dzieciństwo wyglądało inaczej. Pamiętam jak założyliśmy klub osiedlowy na strychu w wieżowcu. Jeździliśmy na rowerowe wycieczki „po przygodę”. Byliśmy bardzo zżyci, choć w różnym wieku – wspomina Justyna. – Wychowałam się na osiedlu Zawadzkiego, więc rowerem obierałam kierunek na Krzekowo i Bezrzecze.

„Czas łagodzi ostre krawędzie wspomnień”

W muzeum czeka jeszcze wiele ciekawego, ale to należy już zobaczyć osobiście. Justyna Machnik ma nadzieję, że ta przestrzeń będzie polepszać samopoczucie zwiedzających.

– Te wspomnienia dotyczą czasów, które kojarzą się dobrze ze względu na dzieciństwo i czas beztroski albo czasy młodości, kiedy byliśmy zdrowsi i piękniejsi. Czas łagodzi ostre krawędzie i te wspomnienia są przyjemniejsze. Chcę, aby to miejsce pootwierało trochę szuflad w pamięci – tłumaczy nasza rozmówczyni.

Muzeum „Szczecin w PRL” otworzy drzwi dla odwiedzających już w ten weekend. Justyna Machnik zaprasza w poniedziałki (godz. 10-16), piątki (godz. 10-18) oraz soboty i niedziele (godz. 11-16). Lokalizację nowego muzeum podamy w piątek.