Sąd rejonowy Szczecin-Centrum ogłosił we wtorek upadłość firmy ST3 Offshore. Majątek firmy będzie próbował teraz sprzedać syndyk, aby uzyskać środki na pokrycie kosztów postępowania oraz należności pracowników i wierzycieli.

Upadłość firmy działającej na Ostrowie Brdowskim była przesądzona już od tygodni. W lutym otwarcie mówił o tym minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk. Faktem stało się to podczas posiedzenia sądu (niejawnego ze względu na pandemię koronawirusa), które odbyło się 31 marca.

Ustanowiony został syndyk, którego zadaniem będzie zakończenie wszystkich spraw związanych z firmą, ustalenie listy wierzycieli, a później jak najszybsza likwidacja majątku spółki. W ten sposób uzyskane zostaną środki, które w pierwszej kolejności pokryją koszty postępowania, w drugiej należności pracownicze, a później spłaceni zostaną wierzyciele. W tej ostatniej grupie jest prawie 400 firm. Nie udało się utrzymać firmy z 500-osobową załogą przez 5 lat, trzeba będzie więc również zwrócić unijne dofinansowanie w wysokości ok. 120 mln zł.

ST3 Offshore zaczęła działalność w 2015 r. Na Ostrowie Brdowskim produkowane miały być przede wszystkim fundamenty morskich elektrowni wiatrowych. Po to zbudowano m.in. blisko 120-metrową suwnicę. Takich zamówień było jednak bardzo mało. Jeszcze w czasie budowy fabryki, jego pierwszy właściciel – Bilfinger, sprzedał ją niemieckiemu funduszowi inwestycyjnemu. Dwa lata później spółka była w tak złym stanie, że już wtedy groziła jej upadłość. Większościowy pakiet udziałów odkupił wtedy związany ze Skarbem Państwa fundusz Mars, ale kondycji firmy nie udało się poprawić.

Minister Gróbarczyk zapowiada, że z wykorzystaniem infrastruktury ST3 Offshore i pobliskiej MSR Gryfia mogłaby powstać zielona stocznia, w której statki byłyby: budowane (małe jednostki), remontowane i złomowane. Na razie jednak brak konkretów. Nie przedstawiono choćby planów, kto miałby sfinansować wykupienie majątku spółki od syndyka.