Jak łatwo można było kupić ludzką czaszkę (i za ile?), czy Szczecin mógł być drugim Czarnobylem? I kto tak naprawdę opracował recepturę szczecińskiego paprykarza? Tego wszystkiego dowiecie się z kolejnej części "Sekretów Szczecina". Książka Romana Czejarka właśnie trafiła na półki księgarni.

To trzecia - i jak zapowiada autor - nie ostatnia część "Sekretów Szczecina". Tym razem Czejarek bierze na warsztat PRL i przekonuje, że ten okres w naszej historii jest jeszcze ciekawszy i bardziej zagmatwany niż czasy przedwojenne. Historia PRL wciąż jest żywa, niejasna i odkrywana. Wszystko dzięki specyficznej atmosferze tamtych czasów, gdy nie o wszystkim można było powiedzieć głośno.

Od paprykarza prostytutki SB

Roman Czejarek w swej książce funduje nam pełną rozpiętość tematów - od historii paprykarza szczecińskiego (kto z Was zna twórcę tego słynnego na całą Polskę wyrobu?), przez całotygodniowe żłobki, „kargerówkę”, prostytutki, które pracowały dla SB, po świecące pociągi i ludzkie czaszki sprzedawane na szczecińskim cmentarzu.

Część „sekretów” brzmi jakby zostały poskładane z miejskich legend, zasłyszanych przez przypadek, które mają tylko „podkręcić” historię. Nic bardziej mylnego, bo wydanie tej pozycji zostało poprzedzone żmudną, dziennikarską pracą, która ciągnęła Czejarka trop po tropie nie tylko po Szczecinie, czy Polsce, ale także Europie i Stanach Zjednoczonych. Każdy materiał, każdy temat został dokładnie zbadany przez autora. Nawet, gdy poszukiwania dotyczył na pozór nieistotnego elementu, jak pochodzenie „kargerówki”.

– Bardzo długo szukałem śladu tej kurtki. Bardzo długo męczyłem się, żeby ustalić kto te kurtki robił. I nagle okazało się, że jest ciągle w Szczecinie osoba, która ma taką kurtkę schowaną, zapakowaną oryginalnie. Więc proszę tego człowieka – otwórz, zobacz co jest na metce. On to zrobił i bardzo się zmartwił, że nie pomoże mi rozwikłać tej historii, bo kurtka nie miała żadnej metki. Nigdy jej nie było. Ale brak metki też jest śladem, bo odzież bez metek była szyta przez zakłady wojskowe – mówi Roman Czejarek.

Zweryfikować ludzkie wspomnienia

Jak zaznacza autor, źródłem wiedzy były archiwa, gazety, ale przede wszystkim ludzie, którzy byli świadkami tamtych wydarzeń. Czerpał także z własnego, wieloletniego doświadczenia dziennikarskiego. Jak przyznaje, materiał o handlu ludzkimi szczątkami mógł napisać, tylko dlatego, że sam taką czaszkę kupił. Wiedzę o pociągach, które przewoziły radioaktywne odpady z NRD do ZSRR miał dzięki anonimowi.

– To była jedna z największych tajemnic PRL-u. Te pociągi jeździły do drugiej połowy lat 80. XX wieku i mało kto wie, że przejeżdżały prze Szczecin. Gdyby taki pociąg się wykoleił mielibyśmy katastrofę na miarę tej w Czarnobylu – wyjaśnia autor.

Jak mówi, chociaż wszystkie tematy były dokładnie weryfikowane jest świadom tego, że „sekrety PRL-u” to dopiero początek.

– Cieszę się, że znaleźli się ludzie, którzy wyciągnęli swoje prywatne archiwa, wspomogli przy tworzeniu książki. Jednocześnie jestem pewien, że po tej publikacji znajdą się osoby, które się odezwą, by uzupełnić poszczególne historie. I bardzo się z tego cieszę. Martwi mnie tylko to, że nie odezwały się przed publikacją – dzięki temu ta książka byłaby lepsza – mówi Roman Czejarek. Mimo to autor nie ukrywa, że jest bardzo zadowolony z efektu swej pracy i podsyca naszą ciekawość – przekonując, że PRL ma wiele więcej „mocnych” sekretów niż przedwojenny Szczecin.