14 września 2007 roku SCK Kontrasty gościło helski zespół Plebania, który został poprzedzony występem szczecińskiej grupy Oficyna.
Pierwszy wystąpił zespół Oficyna, czyli czwórka bardzo młodych osób: wokalista, gitarzysta, basista i perkusista. Jak widać, chłopacy uwielbiają punk rocka i czerpią inspiracje z gigantów tego gatunku. Na scenie czują się dobrze i potrafią nakłonić publiczność do skakania. Jaką wadę miał ich występ? Niezbyt dobrze był słyszalny tekst śpiewany i wykrzykiwany przez wokalistę. Być może to wina akustyki i nagłośnienia.

Po przerwie na scenie pojawił się zespół Plebania ( http://www.plebania.org.pl ). Trójka muzyków, która brzmi jak rockujący szczep Indian, a nie kilka osób. Członkowie grupy grali kiedyś muzykę punkową, dlatego też pewnie wybrali na support punkującą Oficynę. Teraz Ich muzyka jest już czymś zupełnie wyjątkowym. Jest energetyczna, radosna, podobna i do rocka, i punku oraz reggae. Teksty utworów są niezrozumiałe, ponoć spisane szyfrem przez wokalistę, a brzmią doskonale – jak indiańskie śpiewy.

Występ Plebani był świetny. Wokalista śpiewał i grał na harmonijce ustnej jak i instrumentach folkowych – takich jak grzechotka – które dodawały całości charakteru indiańskiego święta. Widać było, że czuje i uwielbia to, co robi. Tak samo było z pozostałymi dwoma muzykami. Oboje, poza graniem, śpiewali – dodawali chórki i okrzyki. Interesująco wyglądał perkusista – noszący tatuaże i indiański naszyjnik. Skojarzył mi się z perkusistą i wokalista amerykańskiego zespołu The Usaisamonster który całkiem niedawno odwiedził Szczecin( rozrywka.wszczecinie.pl/imprezy_clubbing_koncerty/relacje/9752/Z ) .

Publiczność podskakiwała i śpiewała. Czułam się jak na mini pow-wow – zjeździe indiańskim. Zespół występujący na scenie był mistrzem ceremonii, szamanem zaklinającym nas do tańca, a my społecznością plemienną poddającą się rytuałowi. Przeglądając po koncercie galerię Plebani, dostrzegłam zdjęcia z zrobione w czerwcu ubiegłego roku. Ukazują one występ Plebani wraz z toruńskim zespołem tancerzy pow-wow Huu-Ska Luta. Zatem Plebania łączy mocno swój wizerunek z Indianami, co jest ciekawe i przyjmowane bardzo dobrze.

Koncert był świetny. Można było poddać się jego urokowi i poczuć się jak Indianin. Szkoda, że trwał tak krótko, choć zapewne nawet godzinne granie zużywa masę energii. Dobrze, że ta energia idzie na dobre rzeczy i są dawane takie koncerty.