Teatr na faktach, punkty sporne, wydarzenia plenerowe i wiele ważnych tematów. Tak hasłowo można by przedstawić program tego przeglądu, który został nazwany Prologiem Kontrapunktu. Mottem, które „przyświecało” organizatorom i artystom, była Prawda, a głównym miejscem akcji – sale Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia, choć między 10 a 13 września szczecińscy widzowie teatralni odwiedzili też plac Solidarności oraz Nabrzeże Starówka na Łasztowni.

Trzy dni z teatrem na faktach

Pełnowymiarowy festiwal Kontrapunkt odbędzie się najprawdopodobniej w maju 2021 r. Organizatorzy postanowili zatem dać szczecinianom możliwość poobcowania z teatrem jeszcze w tym roku, a zainteresowanie wydarzeniem pokazało, że była to słuszna decyzja. Po pierwszym dniu, podczas którego na placu Solidarności zaprezentowany został spektakl „Carmen Funebre”, przez kolejne trzy dni widzowie mogli przede wszystkim zapoznać się z propozycjami, które powstały w ramach projektu Teatr na faktach, stworzonego w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu.

O odchodzeniu i zacieraniu prawdy

Była wśród nich m.in. inscenizacja „Hercia” – minimalistyczna opowieść o odchodzeniu bliskiej istoty, „zmiksowana” ze spostrzeżeniami dziewczyny, która pracuje jako wolontariuszka w schronisku dla psów. Był to dość łagodny wstęp do kolejnych punktów programu. W sobotę (12 września) można było zobaczyć poruszający „Paraliż. Sprawa Igora Stachowiaka", opisujący okoliczności zatrzymania i śmierci młodego mężczyzny we Wrocławiu w 2016 roku i walkę o pamięć o utraconym synu, jaką nadal prowadzą jego rodzice. Na kameralnej scenie Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska, Grzegorz Wojdon i Michał Szwed przypomnieli nam tę głośną sprawę, informując, że podobnych przypadków „niewłaściwego” działania policji było w tym czasie w Polsce kilkanaście, a ta sprawa stała się symbolem walki z systemem, który uniewinnia sprawców i zaciera prawdę.

Agresja prowadząca do tragedii

Jeszcze mocniejszy emocjonalnie przekaz przygotowali twórcy spektaklu „Zjemy wasze dzieci. Z cebulą”, w którym dokumentalna treść wysnuta z opowieści osób ze społeczności LGBT została zobrazowana fabułą sceniczną w wykonaniu młodych aktorów. Była to sztuka o przerażającym zaniku tolerancji, rosnącej agresji wobec inności i braku przeciwdziałania takim sytuacjom, które prowadzą do tragedii (tzn. samobójstw tych, którzy z powodu swej orientacji seksualnej czują się skrajnie poniżeni i nie znajdują dla siebie pomocy). To spektakl-manifest, który był szczególnie dyskutowany podczas spotkania z twórcami pod nazwą „punkty sporne” (takie rozmowy były prowadzone każdego dnia od piątku do niedzieli w Starej Rzeźni, pod koniec wieczoru).

Widzowie stali się aktorami

Podczas Prologu Kontrapunktu można było też zobaczyć zagranicznych artystów. W piątek i sobotę na Nabrzeżu Starówka artysta z Korei, Juhyung Lee, skomponował instalację w postaci plątaniny nici przypominającej wielką pajęczynę. Jego akcja zatytułowana „To nie tam, to tamtędy”, oprócz swych wizualnych walorów, miała też na celu zaobserwowanie zachowania publiczności podczas demontowania tego obiektu, bo właśnie widzowie stali się praktycznie aktorami tego nieszablonowego spektaklu i „mechanika” ich działań była tu istotna.

Szaleńcza dekonstrukcja w finale

„Jestem zdumiony, widząc, do jakiego stopnia ludzie uważają, że życie jest normalne. Skupiam się wyłącznie na ujawnieniu niezwykłości bycia w świecie” – mówi o swoich pracach francuski twórca, Olivier de Sagazan. Jego performans „Transfiugrtaion” zakończył cały przegląd i był to niewątpliwie bardzo mocny finał. To artysta znany w Polsce, m.in. z historycznej superprodukcji „Krew Boga” w reżyserii Bartosza Konopki. Na scenie w Starej Rzeźni zobaczyliśmy wielokrotny akt unicestwiania przez niego swojej tożsamości za pomocą nakładania na twarz „masek” z gliny. Sagazan wręcz szaleńczo dekonstruował swoje oblicze, poszukując cały czas dla siebie nowej treści i formy w odniesieniu do sedna ludzkiej natury. Pierwszy pokaz tego performansu przygotowany został w 1998 roku, w galerii Marie Vitoux w Paryżu. Cieszy fakt, że mogliśmy zobaczyć go teraz także w Szczecinie.