Mamy rok 2410, tysięczną rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Trwa właśnie „Wystawa po końcu świata”, która pozwala na poznanie historii artystów amatorów, którzy poświęcili wiele lat pracy na tworzenie kopii jednego z najbardziej znanych obrazów Matejki. Co ich do tego skłoniło oraz jak ich prace oddziałują na Polaków?

„Grunwald Rekonstrukcja” to ostatnia w tym roku premierowa propozycja Teatru Współczesnego w Szczecinie. Spektakl, który powstał w ramach Rezydencji Artystycznej Scena Nowe Sytuacje, jest opowieścią o problemach współczesności z perspektywy utopijnego świata. Jak zaznaczają twórczynie przedstawienia, Anna Mazurek oraz Ewelina Węgiel, praca nad sztuką była wieloetapowa, a rozpoczęła się od zebrania materiału dokumentalnego.

– Ewelina postanowiła zbadać bardzo ekscentryczną grupę rekonstruktorów obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” – opowiada Anna Mazurek. Chodzi o: Jana Papinę, który wyrzeźbił płaskorzeźbę 1:1, Ireneusza Rolewskiego, który przemalował bitwę też 1:1, oraz grupę hafciarek pod wodzą Janiny Panek i Adama Panka, która stworzyła w 2010 roku wielkoformatowy, też w skali 1:1, haft.

– Ja dołączyłam do pracy na etapie badań terenowych, kiedy w lipcu wybraliśmy się na uroczystość 10-lecia jubileuszu hafciarzy. Dopiero wtedy ujawniło się coś takiego, co jest w tej historii dla mnie najbardziej dramatyczne, czyli przechwycenie ich pracy przez ogromną liczbę narracji narodowościowych i nacjonalistycznych. Dlatego też zdecydowaliśmy się na to, żeby tę uroczystość uczynić głównym wydarzaniem scenicznym, od którego odchodzą inne odnogi opowiadania o tej historii.

Spojrzenie na nacjonalizm w Polsce z innej perspektywy

Jak mówią autorki, w spektaklu pojawią się trzy poziomy narracji. Jeden, który rozgrywa się w przestrzeni wystawy – to historie rekonstruktorów. Na poziomie uroczystości opowiada już o tym, w jaki sposób ta praca jest przechwytywana przez różne instytucje polityczne. Trzecim aspektem jest obecność na obrazie koni jako niemych bohaterów ludzkiej historii.

– Jeżeli chodzi o scenografię, to otacza nas masa materiałów, które mają przypominać płótna, na których malowane są wielkie obrazy, którymi potem zajmują się rekonstruktorzy. W 2410 roku jesteśmy w takiej sytuacji, gdzie większość płócien została zniszczona i nic już się nie da się zrobić. Łączą się powoli z naturą. A cała przestrzeń budynku przypomina nam bunkier, więc nie chciałyśmy jej wykluczać – przyznaje Ewelina Węgiel. – Projekt bardzo się zmienił od końca lutego, kiedy wybuchła wojna.

– Temat postapokalipsy jest mocno obecny fabularnie, jak i w warstwie wizualnej. Nie chciałyśmy opowiadać o problemach współczesności z perspektywy współczesności, tylko zaprojektować świat przyszłości, w którym granice państwa, nacjonalizmy nie mają już znaczenia. I wychodząc z tej perspektywy, snujemy opowieść o problemie nacjonalizmu w Polsce teraz. To z jednej strony jest uwalniające, a z drugiej strony pozwala właśnie na satyrę. To, co opowiadamy, jest poważne, ale jak się okazuje, spektakl też jest śmieszny. Śmieszny i gorzki. W piątek zapraszamy na tysięczną rocznicę bitwy pod Grunwaldem w roku 2410. Zaproponujemy też nowe święto narodowe. To wniosek, który wyciągnęłyśmy, że trzeba stworzyć nowe święto – dodają autorki spektaklu. 

Na scenie zobaczymy Helenę Urbańską, Beatę Zygarlicką, Roberta Gondka, Macieja Litkowskiego, Wiesława Orłowskiego, Wojciecha Sandacha oraz Arkadiusza Buszkę (wideo). Premiera „Grunwald Rekonstrukcja” już w najbliższy piątek, 11 listopada, o godz. 19. Spektakl w tym miesiącu będzie można jeszcze obejrzeć 12, 13 i 23 listopada.