W mediach społecznościowych pojawił się dramatyczny post właścicieli legendarnego baru „Turysta”. Można było z niego wywnioskować, że lokal znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, czego powodem jest przedłużający się lockdown oraz obostrzenia zakładające, że restauracje mogą działać jedynie w formacie na wynos i z dowozem. „Turysta” zdecydował się na ograniczenie zasięgu dowozu gotowych dań. W rozmowie z portalem wSzczecinie.pl współwłaściciel baru, Mariusz Siwak, przyznaje, że sytuacja nie jest łatwa, ale zespół nie zamierza się poddawać.


„Mieliśmy środki przeznaczone na remont, unowocześnianie „Turysty”, a niestety pieniądze wykorzystane zostały na wydatki bieżące”

Współwłaściciel „Turysty” przyznaje, że sytuacja branży gastronomicznej jest trudna, ale on nie zamierza zamykać baru, zwalniać pracowników czy oszczędzać na jakości potraw serwowanych w legendarnym lokalu. Jak mówi, lockdown trwa już tyle, że nawet miejsca kultowe i mające stałych klientów popadają w tarapaty.

– Mieliśmy środki przeznaczone na remont, unowocześnianie „Turysty”, a niestety pieniądze wykorzystane zostały na wydatki bieżące. Jesteśmy młodą firmą, nie kwalifikujemy się na żadne tarcze, musimy więc czerpać z naszych oszczędności. Byli tacy, którzy radzili nam, żeby zamknąć bar na czas lockdownu, ale czy to jest sposób? My nie chcemy się zamykać – tłumaczy w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl Mariusz Siwak, współwłaściciel. Przypomnijmy, „Turysta” został przejęty przez nowych właścicieli kilka miesięcy temu, stąd też nowy podmiot zarządzający legendarnym barem mlecznym nie kwalifikuje się do otrzymania rządowego wsparcia.

– Mamy cichą nadzieję, że w kwietniu będziemy mogli już wpuszczać gości do lokalu. Jesteśmy realistami i widzimy, co się dzieje. Wicepremier Gowin pokazał w tabeli, że restauracje i hotele są na końcu w odmrażaniu. Nie spodziewamy się odmrożenia wcześniej niż na koniec marca – dodaje.

„Oglądamy każdą złotówkę kilka razy. Zobaczymy, na jak długo sił nam starczy”

Optymizm jest, choć ostrożny. Bar mleczny Turysta na gastronomicznej mapie Szczecina istnieje od wielu dekad i jego zniknięcie jest raczej mało prawdopodobne.

– Jesteśmy pełni nadziei, że będzie dobrze, walczymy, ale tak naprawdę najbliższe miesiące będą testem. Planowaliśmy remont, unowocześnienie baru, potem zrezygnowaliśmy, bo pandemia zmusiła nas do szukania oszczędności. Odnotowaliśmy spadek obrotów o około 40%, a w niektórych miesiącach nawet i więcej. Do tego dochodzą koszty opakowań, dowozów, to wszystko też wpływa na zysk firmy. Staramy się utrzymać i opłacić na bieżąco ludzi i czynsz, ale z drugiej strony rosną koszty. Musieliśmy kupić nowe kasy, rosną ceny prądu, każdą złotówkę oglądamy kilka razy – mówi współwłaściciel „Turysty”.

Jaka może być więc przyszłość gastronomii? – Zobaczymy, na jak długo sił nam starczy. Cała gastronomia cierpi. Wiemy, że patrzymy teraz bardzo na swoje portfele i jest ciężki okres. Starajmy się raz na tydzień zamówić coś z jakiejś restauracji albo baru, wspierajmy się – apeluje Siwak.