Jego reportaże, to literackie bestsellery. Praktycznie każdy tytuł wydany po debiutanckiej książce „Miedzianka. Historia znikania”, był dużym wydarzeniem na rynku księgarskim. Tym razem Filip Springer, chyba po raz pierwszy w takim wymiarze, zajął się tematem zagranicznym. Pojechał do Danii, by sprawdzić jak obecnie jest tam traktowane tzw. prawo Jante i napisał o tym książkę, która jest jednym z najciekawszych tytułów tego roku.

Wyjście poza ramy

Praktycznie wystarczyło skupić się na awanturniczej wręcz biografii pisarza Aksela Nielsena (znanego jako Aksel Sandemose), opisać reakcje, jakie spowodowało wydanie jego słynnej powieści „Uciekinier przecina swój ślad” i dodać do tego aktualne tło obyczajowe Danii, a już powstałby interesujący reportaż. Jednak Springer postanowił wyjść poza ramy gatunkowe.

Most, który nie powstał

W książce znajdziemy nie tylko analizy socjo­lo­gicz­ne i reportażowe opisy duńskich miasteczek, ale też... impresje na temat mostów, które są tak ważne w krajobrazie architektonicznym Danii. Springer opisuje te najbardziej wyróżniające się z nich, m.in. tzw. „całujący się most” w Kopenhadze, zaprojektowany przez londyńskie studia należącego do polskiego architekta Cezarego Bednarskiego. Akurat ten obiekt wzbudza wiele kontrowersji. „Jest niefunkcjonalny, niepraktyczny i nieelegancki. Nieduński” – tak mówią o nim mieszkańcy duńskiej stolicy, cytowani przez autora. Springer pisze też m.in. o moście Fursundbroen, który miał łączyć wyspę Fur z Jutlandią, ale lokalna społeczność nie zgodziła się na jego budowę, uważając, że istniejąca przeprawa promowa jest z różnych powodów lepsza....

Współczesne Jante

Przede wszystkim jednak próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy w Nykøbing Mors, pierwowzorze miasteczka opisanego w powieści Sandemose zatytułowanej „Uciekinier przecina swój ślad” (niedawno przetłumaczonej na język polski), prawo Jante nadal jest żywe i co współcześnie oznacza... W przedstawionej przez tego duńskiego pisarza społeczności obowiązywały zasady, wpływające na zachowanie mieszkańców. Zasady i przede wszystkim nakazy... „Nie sądź, że jesteś kimś” i „Nie sądź, że nam dorównujesz”, to dwa pierwsze z nich.

Nikt nie jest anonimowy

„Ucie­ki­nier prze­ci­na swój ślad” był szczególnym portretem Jante jako społeczności, która charakteryzuje się prowincjonalną mentalnością, ukształtowaną między innymi przez surowe reguły religijne i w której nie można być kimś anonimowym. Jante obecnie, to Jante różniące się od tego sprzed ośmiu dekad. Teraz funkcjonuje w sensie pejoratywnym. „Wszyscy wiedzą, co to jest Jante, ale nikt go już nie szuka” – pisze Springer. Są jednak jeszcze też tacy ludzie, którym ten „system” odpowiada...

Postać sklecona ze strzępów

Springer włącza do książki postać Olego. Jak mówił w wielu wywiadach, praktycznie wszyscy Duńczycy, których spotkał i z którymi rozmawiał o Jante, zwierzali się, że opuścili to miejsce. Tymczasem Ole był jedynym, który uczynił coś odwrotnego. Po przeczytaniu powieści Sandemosego, uznał, że... chce tam żyć. Jednak nie jest to postać w pełni rzeczywista. Już na wstępie pierwszego rozdziału, który jest mu poświęcony autor ujawnia: „Muszę go sobie domyślić. Nie pozostaje mi nic innego. Klecę go z tych strzępów, których nie zdołał przede mną ukryć”. Ta postać jest szczególnie ważna w tej narracji, a opisy prób nawiązania kontaktu z nieuchwytnym żeglarzem, nadają książce dodatkowego, niemal poetyckiego smaku...

Głowa bizona w paczce

Barwna biografia Sandemosego, który z Danii przeniósł się do Norwegii (z której pochodziła jego matka) i zaczął pisać po norwesku, wykonywał różne zawody, podróżował po świecie, ekstremalnie zaniedbując rodzinne obowiązki (zamiast pieniędzy, przysyłając żonie... spreparowaną głowę bizona, którego upolował na prerii), to na pewno kolejny interesujący wątek tej książki. Springerowi udało się spotkać z jego synem, który dodał wiele od siebie do znanych już faktów. Ten rozdział jest jednym z najważniejszych w tej książce...

„Dwunaste: Nie myśl...” to także pewna konkluzja, nie wyrażona explicite, ale na pewno przebijająca z jej kart dość znacząco. To myśl, że Jante, to nie jest specjalność duńska czy skandynawska, bo taki „system” może zostać stworzony wszędzie, gdzie są ludzie...