Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach to zespół, który ma już ugruntowaną pozycję na naszej rockowej scenie. Ich debiutancki album „Ósme piętro” zapewnił im poważanie u krytyki i odbiorców, a kolejny krążek –"Lewa strona literki M” potwierdził wartość ich muzyki. Mieli zagrać w Szczecinie w ubiegłym roku, ale wówczas występ w Kontrastach odwołali. Na szczęscie wierni fani doczekali się koncertu w tym samym miejscu dokładnie 14 listopada.

Najpierw jednak zobaczyliśmy zespół Time To Express, który przez około 45 minut prezentował repertuar zbliżony do dokonań współczesnych grup brytyjskich. Zagrał oczywiście utwór „Tysiąc nowych miast” znany ze składanki „Minimax. Jarocin.pl.” a także np. „ Enter Light”. Ogólnie muzycy zmagali się z niedziałającymi odsłuchami , więc nie było im łatwo, ale można powiedzieć, że spełnili swoje zadanie. Publiczność była jeszcze nierozbudzona i nie reagowała zbyt żywiołowo.


Dopiero gdy zainstalował się na scenie Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach, tłum pod sceną zagęścił się. Piątka muzyków z Świebodzina ma zdecydowanie bardziej wyraziste oblicze. Bezsprzecznie od początku było widać różnicę pomiędzy nimi a supportem. Śpiewający w Kombajnie (i sięgający też po gitarę akustyczną) Marcin Zagański to ktoś, kto przyciąga uwagę swym zachowaniem na scenie. Każdy niemalże utwór wykonywał z pasją i z dużą dawką energii. Mimo, że te kompozycje już odtwarzał po raz n-ty, to nie okazywał znużenia materiałem, angażując się bardzo w interpretowanie tekstów. Można uznać, że wśród nich nie zabrakło tych najważniejszych. Usłyszeliśmy m.in. „Roboty”, „Chłopców z dynamitu”,„Łyżki”, „Warszawę”, dwie całkiem nowe piosenki, stanowiące „preludium do trzeciej płyty” jak powiedział Marcin (m.in. numer „Kierowcy” zagrany z automatem perkusyjnym).

Żeby nie było zbyt poważnie to zespół pozwolił sobie na swój stały żart w postaci własnej wersji piosenki Feel „Chodź tu do mnie” (zmiskowanej z „Moim Domem” IRY). Marcin rzucił komentarz, że jego zespół ma misję by pokazywać młodym słuchaczom różnicę pomiędzy ... I tylko dlatego zdecydowali się na zagranie owego szlagieru.

Przy niektórych utworach vocalista zachęcał publikę do śpiewania tekstów - kierując mikrofon na statywie do widzów. Choćby w „Planetach i liściach” kiedy „pomarańczowy” refren został podchwycony przez chór głosów. Ogólnie miał dobry kontakt z fanami, często się z nimi droczył np. ujawniając, że miał tak dużo do powiedzenia, ale wszystko zapomniał ...

Na koniec oczywiście był bodaj najsłynniejszy utwór zespołu czyli „Połączenia” z debiutanckiej płyty, a potem już bez instrumentów, jedynie a capella „Śnieżka” zaintonowana przez Marcina, w ramach rekompensaty za to, że Kombajn już musiał opuścić scenę.