Dziś czekoladą pachną o poranku bulwary oraz najbliższe otoczenie Mostu Długiego i ul. Wyszyńskiego. Pół wieku temu ten sam zapach unosił się w okolicach stoczni. Fabryka czekolady „Gryf”, zanim przeniosła się na Łasztownię, działała bowiem przy ul. Dubois, gdzie pod koniec XIX wieku Albert Krey założył Kakao -, Schokoladen- und Zuckerwarenfabrik. Teraz historyczna zabudowa należy do Stoczni Południe, która sukcesywnie ją odnawia.
Tę płaskorzeźbę oglądają przede wszystkim załogi i pasażerowie statków pływających po Odrze. Widoczna w jej centrum kobieta opiera się o beczkę, a w rękach trzyma laskę kaduceusza, symbol handlu. W jej tle panorama Szczecina ze statkami, kościołami św. Jakuba i św. Jana oraz nabrzeżem z kamienicami, fabrykami i towarami (beczkami i workami) przygotowanymi do załadunku.
To najciekawszy detal zdobień dawnej fabryki czekolady, stojącej na nadodrzańskim nabrzeżu przy ul. Dubois 21. Od niedawna płaskorzeźbę można podziwiać w pełnej krasie, bo elewacja XIX-wiecznego budynku została odnowiona.
fot. Robert Florczyk
- Budynek był wcześniej zaniedbany, na jego dachu wyrosły... brzozy – opowiada Marcin Woźniak, kierownik zakładu w Stoczni Południe, która teren dawnej fabryki kupiła od upadającej Stoczni Szczecińskiej Nowa. – W czasie remontu musieliśmy uzupełnić dużo ubytków nową cegłą rozbiórkową. Zależało nam, żeby całość miała jednolity kolor. Staramy się zachować historyczny charakter budynku.
Biurowe lofty i dziedzińce z fontanną
Na renowację czeka jeszcze część pomieszczeń. Takich jak strych oraz niższe kondygnacje z ceglanymi, łukowymi stropami, które zaadaptowane zostaną na biura. Ale spora przestrzeń została już oddana do użytku. W dawnej fabryce czekolady działa np. laboratorium, producent saun i firma zajmująca się remontem silników okrętowych.
- Część budynku w całości przeznaczymy na biura w klimacie loftów. Chcemy tuż obok przygotować dwa podwórka pełne zieleni, żeby można było tam spokojnie usiąść i porozmawiać z klientami. Odtworzymy też fontannę, którą widać na przedwojennych reklamach fabryki – zapowiada Aleksandra Urbanowicz, dyrektor finansowy Stoczni Południe.
Jak smakowała „Gorzka Lotti” i wzmacniająca mikstura?
Historia fabryki czekolady w tym miejscu rozpoczyna się w 1890 r. To wtedy teren przy dzisiejszej ul. Dubois kupił Albert Krey. Przedsiębiorca, który wcześniej prowadził produkcję słodyczy w mniejszych zakładach. Najpierw przy Bulwarze Gdańskim (niem. Wallstrasse) na Łasztowni, a później przy ul. Szewskiej (Schuhstrasse) i ul. Mariackiej (Domstrasse) na Starym Mieście. Gdy rozwijające się przedsiębiorstwo potrzebowało większej przestrzeni, zapadła decyzja o zakupie ziemi przy nadodrzańskim nabrzeżu w Grabowie, które było wówczas oddzielnym miastem.
W 1892 r. fabryka została oddana do użytku. 14 lat później zatrudniała już 150-200 osób, którzy pracowali przy ponad 100 specjalistycznych maszynach do przerobu surowców i produkcji towarów. Powstawały tam m.in. czekolady „Gorzka Lotti”, kakao „Greif”, pralinki, karmelki i różnego rodzaju cukierki. Wybór był naprawdę duży.
- Firma miała np. w swojej ofercie kakao w proszku w opakowaniach jednostkowych bezpośrednio do spożycia, masło kakaowe sprzedawane także za granicą, oraz czekoladę w proszku do picia i miksturę powstałą na bazie mąki owsianej i kakao, co uznawane było za zalecany napój wzmacniający dla dzieci, chorych oraz rekonwalescentów. Produkcja cieszyła się wysokim uznaniem ze względu na swoją jakość – opowiada Robert Florczyk, miłośnik historii i poeta, autor artykułu o szczecińskich fabrykach czekolady w magazynie „Szczeciner” (nr 3 z 2013 r.).
W latach 20. właścicielem fabryki został Ewald Doering, kupiec z Gdańska. Zakład cały czas się rozwijał i rozbudowywał. Tuż przed wybuchem II wojny zmienił nazwę na Kakaowerk „Odero”.
Sowieci zostawili stertę obierków
Po wojnie w budynkach fabryki ulokowała się sowiecka kuchnia wojskowa, która zaopatrywała żołnierzy demontujących na terenie stoczni wszystko, co można było wywieźć. Dlatego, gdy Polacy wreszcie mogli przejąć fabrykę, ich oczom ukazał się olbrzymi stos... obierek po ziemniakach.
- Jak relacjonuje się w sprawozdaniu: ”Dla ilustracji podaje, że wykopaliśmy dwa doły 5x5 i 4 metry głębokie, do których z trudem zwaliliśmy obrzynki od kartofli pozostałe po dawnej kuchni sowieckiej” – cytuje dokument z tamtych czasów Robert Florczyk. - Stan fabryki czekolady był fatalny, zniszczenia, ruiny i bałagan.
Czekolada w niemieckim papierku
Mimo tego, już 31 sierpnia 1946 r. zakład udało się uruchomić. Początkowo działał pod szyldem Fabryki Czekolady i Kakao „Odero”. Na jego czele stanął dyrektor Meysztewicz, który w trudnych czasach powojennych musiał radzić sobie z wieloma trudnościami i problemami aprowizacyjnymi. Niektóre rozwiązywano w dość niecodzienny sposób.
- Czekolady na początku zawijano w wyprodukowane przed wojną opakowania, na których ołówkiem przekreślano niemieckie napisy i dodawano nowe, oczywiście już po polsku. Przykładowo pisano: „Fabryka Czekolady w Szczecinie, Społem, czekolada deserowa. Data zatwierdzenia – 5 listopad 1947” – opowiada Robert Florczyk.
Szybko osiągnięto zdolność produkcyjną na poziomie 30 ton czekolad miesięcznie. W 1951 r. zmieniona nazwę na Fabrykę Cukrów i Czekolady „Gryf” (później przerodzi się w Przedsiębiorstwo Przemysłu Cukierniczego „Gryf”). Poza czekoladą produkowano też kakao, praliny, chałwę, batony i sezamki. Później skupiono się przede wszystkim na masie czekoladowej, kakao i tłuszczu kakaowym.
fot. Robert Florczyk
Przenosiny fabryki czekolady i czasy stoczniowe
Najprawdopodobniej w 1971 r. fabrykę przeniesiono w obecne miejsce, do budynku przy ul. Władysława IV na Łasztowni, gdzie przed wojną mieściła się rafineria cukru. Położoną po sąsiedzku nieruchomość przy ul. Dubois przejęła Stocznia Szczecińska. Przez lata mieściły się tam m.in. biura projektowe, archiwum i magazyn żywności dla stoczniowych stołówek.
- Ostatnie lata za czasów stoczni to już duży bałagan. Był wtedy tutaj magazyn tak naprawdę wszystkiego – mówi Marcin Woźniak ze Stoczni Południe.
Nie tylko produkcja stoczniowa
Właśnie Stocznia Południe stała się właścicielem pofabrycznej zabudowy (i terenu wokół), gdy w 2009 r. sprzedawano majątek upadłej Stoczni Szczecińskiej Nowej. Obecny zarządca terenu wynajmuje sukcesywnie odnawianą infrastrukturę około 40 firmom, głównie z branży stoczniowej. Są wśród nich przedsiębiorstwa budujące niewielkie statki (kutry rybackie, statki offshorowe) i remontujące podobne jednostki. Ale jest też np. firma transportowo-logistyczna i producent saun (również na statki, ale nie tylko).
- Stawiamy na remont i rozwój infrastruktury. Tak naprawdę, ze względu na lata zaniedbań, potrzebna była wymiana niemal wszystkiego. Np. gdy zabraliśmy się za remont jednego ze zniszczonych dźwigów stojących na nabrzeżu, okazało się, że w środku kabiny pływają kaczki – opowiada dyrektor Aleksandra Urbanowicz.
Najbardziej spektakularnym etapem remontu infrastruktury jest renowacja XIX-wiecznej zabudowy dawnej fabryki. Część pomieszczeń przeznaczona zostanie dla zakładów produkcyjnych, a część na biura w klimacie loftów. Całość ma zostać wkrótce objęta ochroną konserwatorską w ramach zapisów powstającego właśnie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu.
Fot. Robert Florczyk:
Komentarze
10