Nie w sercu Nowego Jorku ani nawet mrocznym Gotham City, ale właśnie w Szczecinie stacjonują najlepsi superbohaterowie. Ich misja to niesienie uśmiechu i chwil radości dzieciom, które zmagają się z ciężkimi chorobami. Liga Superbohaterów działa tak już od 10 lat i dokładnie dziś obchodzi swoje urodziny.

Liga Superbohaterów znana jest w całej Polsce z tego, że niesie chwile radości dzieciom przebywającym w szpitalach i hospicjach. Mieszkańcy Szczecina przyzwyczaili się już do tego, że na ulicach miasta mogą spotkać m.in. Batmana, Spidermana czy Supergirl. Członkowie Ligi Superbohaterów odwiedzają chore maluchy, wywołując u nich uśmiech na twarzy i pozwalając choć na moment zapomnieć o trudach leczenia.

– Jednym z pierwszych poważniejszych wydarzeń w życiu Ligi Superbohaterów było zaproszenie od fundacji For Life, aby odwiedzić Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie – wspomina Tomasz Gierwiatowski, założyciel Ligi Superbohaterów, najczęściej widywany w kostiumie Spidermana. – To było takie super, że chcieli, abyśmy to my tym dzieciakom przynieśli uśmiechy. I do tej pory mamy kontakt z tą fundacją.

Uśmiech dzieci i płacz superbohaterów. „Młodszemu sobie na pewno dałbym radę, by nie wiązać się psychicznie z chorymi dziećmi”

Każda wizyta Spidermana, Kapitana Ameryki, postaci z Gwiezdnych Wojen, Królika Binga czy Świnki Peppy w szpitalu, to sporo radości dla wszystkich maluchów na oddziale.

– Spotykamy się przed wejściem do budynku i czekamy na naszego spóźnialskiego kolegę. Wtedy dzieciaki widzą już nas przez okna i kiedy wchodzimy, to czekają na nas na korytarzu – opowiada Gierwiatowski. – Zbijamy piąteczki, żartujemy, śpiewamy piosenki, wręczamy wlepki od superbohaterów. Musimy pamiętać, że dzieci są osłabione, więc nie możemy robić jakichś wyczerpujących rzeczy.

Na drodze Ligi Superbohaterów pojawiły się już tysiące maluchów i ich niejednokrotnie trudne historie.

– Pamięta się dużo przykrych historii, dzieci, które poodchodziły. Pamiętam, jak byliśmy w klinice we Wrocławiu. Weszliśmy do jednej sali, na której leżała 10-miesięczna Jagódka. Rodzice poprosili, abym położył się obok niej do zdjęcia. Kiedy to zrobiłem, dziewczynka spojrzała na mnie, wyciągnęła do mnie rękę i pogłaskała mnie po masce. I to był koniec, już nigdzie nie dałem rady wejść – wspomina ze łzami w oczach. – Teraz z perspektywy tych dziesięciu lat, młodszemu sobie na pewno dałbym radę, by nie wiązać się psychicznie z chorymi dziećmi. Powiedziałbym sobie, że nie będzie to złe, jeśli będę wychodził ze szpitala i zapominał o tych dzieciach. A ja dopytywałem, co z nimi, bo uważałem, że tak trzeba. Dałbym radę, żeby zadbać o siebie mentalnie.

Każdy uśmiech dziecka to wystarczająca nagroda

Pandemia koronawirusa dla każdego była trudnym okresem. Nauczanie zdalne, praca hybrydowa, ograniczenia w instytucjach kultury. Zamknięte dla odwiedzających były również szpitale, a więc i Liga Superbohaterów nie miała jak przychodzić do dzieci.

– Kiedy dowiedziałem się, że po dwóch latach możemy wrócić do szpitala, byłem przeszczęśliwy, jakby to były moje urodziny. Tęskniliśmy za spotkaniami z dziećmi. Oczywiście wolelibyśmy, żeby były zdrowe, ale jak się spotykamy, to czujemy tę pozytywną energię. Doktor Ociepa ze szpitala na Unii Lubelskiej mówi, że spotkanie z nami działa lepiej niż niejedna terapia – mówi Gierwiatowski.

Dowodem może być historia małego Marka. Spiderman z Ligi Superbohaterów spotkał malucha na oddziale i spostrzegł, że chłopiec miał butelkę z wizerunkiem człowieka-pająka.

– Powiedziałem mu wtedy, że musi pić dużo wody, co wziął sobie do serca. Po paru latach mama zadzwoniła i powiedziała, że lekarze byli w szoku, jak organizm chłopca zaczął się regenerować. Bardzo duży procent dzieci chorych onkologicznie zdrowieje. Może to kwestia młodego organizmu, psychiki. A my dokładamy do tego wspólną zabawę – mówi Gierwiatowski.

Wspólna zabawa poprzedzona musi być dokładnym researchem, ponieważ dzieci są bardzo dociekliwe.

– Bardzo dobrze musimy znać historię postaci, w którą się wcielamy i uniwersum, w którym ona występuje. Dzieci wiedzą, jakie kto powinien mieć gadżety, znają przeciwników superbohaterów. Musieliśmy nauczyć się odpowiadać jako superbohaterowie, a więc na pytanie o to, dlaczego nie chodzę po ścianie, mówię, że nie mogę, bo mam szlaban od pani dyrektor, bo ostatnio to odleciałem razem z tapetą. Albo że nie strzelam pajęczyną, bo jest tu specjalistyczna aparatura i jeszcze niechcący uszkodziłbym kroplówkę.

Superbohaterowie doczekali się nowej siedziby

Po tym, jak w październiku 2020 roku fundacja musiała opuścić Netto Arenę, która stała się szpitalem tymczasowym podczas walki z pandemią koronawirusa, superbohaterowie przez pewien czas nie mieli swojego własnego miejsca. Po długich staraniach udało się w końcu zagościć w lokalu przy ul. Niemierzyńskiej, który wciąż wymaga gruntownego remontu. W kwietniu przeprowadzana została zbiórka na ten cel.

– Nie udało się nam zebrać całej kwoty, ale na naszej drodze pojawiło się wiele osób, które nas wspierają. Muszę podkreślić rolę Patryka Biedrowskiego z Bricomana – sklep wsparł nas nie tylko materiałami, ale Patryk zebrał ludzi z różnych firm, którzy za darmo robią nam remont. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni, bo bez ich pomocy bylibyśmy daleko w polu – zaznacza Gierwiatowski. – Kilka pomieszczeń niedługo skończymy i wtedy będziemy mogli prowadzić warsztaty dla dzieci i rodziców. Będzie też otwarta oferta dla wszystkich mieszkańców Szczecina.

To nie koniec marzeń i planów. „Ludzie krzyczeli, ze robimy superrobotę. To bardzo budujące”

Przez 10 lat fundacja wywołała uśmiechy na twarzach tysięcy dzieci, ale ambicje nie kończą się na rodzimym podwórku.

– Bardzo chcielibyśmy podziałać za granicą, już jesteśmy na dobrej drodze, by odwiedzać dzieci poza Polską. Każdy kraj ma wewnętrzne prawa, więc musimy wszystko sprawdzać, ale działamy już w tym kierunku. Stany Zjednoczone to miejsce, gdzie takie rzeczy są pozytywne odbierane, pokazuje to chociażby krążący w Internecie wzruszający film z Johnem Deppem, który w stroju Jacka Sparrowa odwiedza chore dzieci. Ale są też jeszcze miejsca u nas w kraju, gdzie jeszcze nie byliśmy, a chętnie byśmy się wybrali.

Choć jak przyznaje Gierwiatowski, zdarza się, że ich działalność spotyka się z hejtem, to nie brakuje ludzi, którzy stają w ich obronie. Nie brakuje również miłych spotkań.

– Parę lat temu, kiedy jeździłem pomalowanym przez dzieci autem, ludzie zaczepiali mnie, krzyczeli, że robimy superrobotę. To bardzo budujące – mówi Gierwiatowski. – A z okazji 10 lat fundacji życzę sobie, żeby mogła stać finansowo tak, jak inne fundacje, które podobnie działają jak my. Chciałbym, aby ci członkowie, którzy tyle lat z nami działają, byli zatrudnieni. Chciałbym, abyśmy byli odbierani przez ludzi nie jako grupa przebierańców, ale jako legalnie działająca fundacja, którą rzeczywiście jesteśmy.

Będzie urodzinowa impreza

Z okazji 10. urodzin Liga Superbohaterów zaprasza do wspólnego świętowania w sobotę, 17 września, do Hali Odra przy bulwarze Beniowskiego 5. Nie zabraknie konkursów, gier i zabaw w iście superbohaterskim stylu. Zapowiada się wyśmienita impreza urodzinowa! Więcej szczegółów organizatorzy będą zdradzać bliżej wydarzenia.

Warto też śledzić wydarzenie na Facebooku: https://www.facebook.com/events/525686182581024.

Fundację Liga Superbohaterów można wspierać na https://patronite.pl/LigaSuperbohaterow