22 maja wreszcie rozpoczęły się tegoroczne szczecińskie Juwenalia. W Teatrze Letnim w Parku Kasprowicza od 19:30 tłumy młodych ludzi, studentów i nie tylko, gromadziły się w oczekiwaniu na wielką imprezę. W oczekiwaniu na świetną zabawę przy muzyce gwiazd wieczoru- zespołów Strachy Na Lachy i T.Love. Zapowiadała się więc spora dawka polskiego rocka z najwyższej półki.
Zabawa zaczęła się od suportów. Heavy Water i Milion Powodów umiejętnie wprowadzały tłum w nastrój rockowego szaleństwa. Organizatorzy Juwenaliów nie mogli narzekać na frekwencję w tym pierwszym dniu imprezy. Amfiteatr wypełniony był po brzegi, podobnie jak jego okolice nad brzegiem jeziora Rusałka- pełne tych, którzy bawili się na zewnątrz Teatru. Nastrój na wielką imprezę studencką zdecydowanie dopisywał.

W końcu zjawiła się pierwsza z gwiazd wieczoru. Grabaż i Strachy Na Lachy. Już na początku można było usłyszeć największy, najbardziej komercyjny hit pilskiego zespołu. „Dzień dobry kocham cię” zdecydowanie rozgrzał publikę. A potem już tylko napięcie rosło. Z wielką aprobatą publiczności spotkał się cover słynnej więziennej ballady. „Czarny chleb i czarna kawa”. Czasem trochę punku, czasem nawet rytmy reggae` owe przewijały się w utworach Strachów. Było też parę utworów z nie wydanej jeszcze płyty, z tekstami Jacka Kaczmarskiego. W zwartym tłumie pod samą sceną co jakiś czas wybuchało spontanicznie pogo. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach- upadkom i siniakom nie było końca, ale wszystko w przyjaznej atmosferze. Kilkakrotnie tłum zanosił na rękach pojedynczych śmiałków pod samą scenę. Niektórzy z nich mieli przyjemność kończyć w rękach ochroniarzy, którzy wyłapywali delikwentów i usuwali ze sceny na oczach całego amfiteatru. Wreszcie, na dobre zakończenie, Grabaż odśpiewał sztandarową balladę Strachów- „Piła Tango”.

Jeszcze jaśniejszą gwiazdą wieczoru był oczywiście T.Love z Muńkiem Staszczykiem na czele. Mimo niejasnych plotek, jakoby zespół miał nie dotrzeć na koncert, wszystko odbyło się zgodnie z planem. Około północy pojawił się długo oczekiwany gwóźdź programu. Pogo, zanoszenie śmiałków pod scenę, skaczące w euforii tłumy- podczas koncertu T.Love to wszystko nadal miało miejsce. Z jeszcze większą intensywnością, choć Muniek i spółka nie wykorzystali całego swego potencjału. Było gorąco, choć mogło być jeszcze bardziej. Zabrakło niektórych hitów, np. „Chłopaki nie płaczą”- a przecież to jeden ze sztandarowych, najpopularniejszych utworów słynnej grupy. Nie było też kawałków z najnowszej płyty T.Love. Za to końcówka koncertu była niezwykle spektakularna. Naraz warszawska grupa zagrała kilka legendarnych przebojów. „Bóg”, „I love you”, “Warszawa”, “King”, „Nie nie nie”, “Ajrisz”. Nie było więc wszystkich hitów, ale te które były, na sam koniec, zapewniły bardzo pozytywne wrażenie po koncercie.

Oczekiwania zatem po wielkich gwiazdach pierwszego wieczoru Juwenaliów zdecydowanie spełnione. Studencka impreza miała spektakularny prolog. Oby ciąg dalszy Juwenaliów również przysporzył tak dużej frekwencji, tak wielu wrażeń, a przede wszystkim- tak dobrej zabawy.