Nazwę zespołu utworzyli od ostatnich liter swoich nazwisk, a debiutancką płytę rozpoczęli dwunastominutową kompozycją! Skicki-Skiuk idą pod prąd, nie zważając na mody i konwencje, i to przynosi efekty! Ta grupa jest jedną z jazzowych sensacji ostatnich kilkunastu miesięcy, więc cieszy fakt, że można było ją zobaczyć 24 stycznia w szczecińskim klubie Jazzment.

Luz i poczucie humoru

Panowie grali już co prawda w Szczecinie w październiku, ale tamten występ (w studio Radia Szczecin) zorganizowany w ramach Jazz Forum Showcase, był przeznaczony dla „ludzi z branży”. Skicki-Skiuk tworzą saksofonista Darek Rubinowski, gitarzysta Jakub Mizeracki, perkusista Jakub Miarczyński i kontrabasista Roman Chraniuk. Grają razem od czterech lat i już na początku współpracy (w 2016 roku) zdobyli Grand Prix Konkursu na największą indywidualność festiwalu Jazz nad Odrą. Jurorów przekonali nie tylko umiejętnościami czysto muzycznymi, ale też scenicznym luzem i poczuciem humoru.

Barwne monologi i gitarowy zgiełk

Piątkowy występ w klubie Jazzment, który od kilku miesięcy działa na szczecińskiej starówce, w podziemiach restauracji Baraż, niewątpliwie dowiódł, że opinie o Skicki-Skiuk potwierdzają się. Zapowiedzi Jakuba Mizerackiego, który jest w zespole pełnoetatowym konferansjerem, wprowadziły widzów w bardzo luźny, weekendowy nastrój. Jego monologi i komentarze do poszczególnych utworów ubarwiły cały występ .

Co istotne, muzycy postanowili zagrać tylko dwa utwory z wydanej w 2018 roku płyty "Chrarumimia", a swój show rozpoczęli od utworu „Temporary Lost” – nowej kompozycji, która prawdopodobnie trafi na drugi album grupy. Później usłyszeliśmy rozbudowany numer „Mister O.” - dedykowany, jak to zdradził Mizeracki, znanemu saksofoniście Maciejowi Obarze (z debiutu).

Energetyczne jazzowe frazy, soczyste partie solowe i dynamiczne dialogi między instrumentami to przekaz, który proponuje ta grupa. „Fryzjer” - drugi utwór, znany z albumu "Chrarumimia" - zabrzmiał szczególnie mocno i efektownie. Saksofonowo-gitarowy „zgiełk” w środkowej jego części usatysfakcjonował zwłaszcza tych widzów o bardziej wyrafinowanych gustach. Według mnie był to jeden z lepszych fragmentów całego występu.

Metheny w dogrywce

Poza tym otrzymaliśmy jeszcze improwizowany utwór, w którym Mizeracki dyrygował widzami, skandującymi nazwę zespołu oraz kolejną nową kompozycję („Oduchowiony”), a w „dogrywce” coś z dyskografii mistrza Pata Metheny`ego – jego kawałek sprzed 20 lat, pod tytułem ”What Do You Want”. Bezsprzecznie był to więc zróżnicowany, ekspresyjny występ i jak sądzę, każdy, kto odwiedził „Jazzment” pierwszy raz, został zachęcony, by zajrzeć tu w przyszłości.

Goin’ to Kansas City w środę

Okazji z pewnością nie zabraknie. Klub ogłosił już daty kolejnych wydarzeń. Już w przyszłym tygodniu (29 stycznia) właśnie tu nastąpi rozgrzewka przed festiwalem Szczecin Jazz. Imprezę pod hasłem Goin’ to Kansas City poprowadzi wokalistka Beata Andrzejewska, a na scenie pojawi się też pianista Michał Szkil, basista Dominique Sanders oraz perkusista Eric Allen. W drugiej części będzie też szansa, by znów zobaczyć w akcji Jakuba Mizerackiego, który zagra tym razem w kwartecie z Maciejem Kądzielą (saksofon), Kacprem Smolińskim (harmonijka ustna) i Tomaszem Chyłą (skrzypce).