Czy Vincent van Gogh popełnił samobójstwo? Jakie były prawdziwe okoliczności ostatnich godzin jego życia? „Twój Vincent” jest próbą odpowiedzi na te pytania. Próbą niezwykłą, bo to wielka malarska animacja. Do zobaczenia m.in. w Multikinie.
Śladami geniusza
Vincent we wspomnieniach swego brata Theo był dzieckiem bardzo wrażliwym, usilnie starającym się sprostać oczekiwaniom najbliższych. Nie udało mu się zostać pastorem tak jak ojciec i próbował też innych zawodów, ale jego powołaniem okazała się twórczość malarska. To właśnie Theo najbardziej w niego wierzył i wspomagał Vincenta jak mógł, nawet kosztem własnej rodziny. Realizatorzy filmu postanowili jego akcję poprowadzić rok po śmierci malarza. Śladami artysty prowadzi nas Armand Roulin, który otrzymuje od swego ojca (naczelnika poczty) zadanie dostarczenia ostatniego listu Vincenta do Theo.

Niewyjaśniony zgon
Młody mężczyzna, uwieczniony na jednym z najsłynniejszych obrazów van Gogha, podejmuje się spełnić owo polecenie bardzo niechętnie. Jednak w trakcie szukania aktualnego adresu Theo poznaje coraz więcej szczegółów dotyczących ostatnich miesięcy życia Vincenta i postanawia przeprowadzić coś w rodzaju śledztwa w sprawie jego, niewyjaśnionego do końca, zgonu. Dlatego dociera do Auvers-sur-Oise, gdzie Vincent mieszkał i pracował, rozpytuje o niego ludzi, którzy go poznali, a może też pokochali (tak jak córka lekarza, Marguerite)...

Prawdziwy obraz filmowy
To jednak nie treść, ale techniczna strona „Twojego Vincenta” jest szczególnie frapująca. Często mówi się o filmach, że są obrazami, a w tym wypadku takie określenie jest w pełni uzasadnione. To realizowane przez niemal 10 lat dzieło, to niemal dosłowne, ekranowe ożywienie około setki obrazów van Gogha i połączenie ich w narracyjnym montażu. Dorota Kobiela i Hugh Welchman (reżyserzy filmu) dokonali czegoś, co w historii kina ma wymiar bezprecedensowy.



65 tysięcy klatek

Najpierw w Londynie nakręcili sceny z udziałem aktorów (m.in. Roberta Więckiewicza, Danuty Stenki, Douglasa Bootha czy Jerzego Stuhra), a następnie zaprosili do współpracy ponad stu zawodowych malarzy, którzy ręcznie wykonali 65 tys. (!!!) animowanych klatek, a zarazem płócien olejnych. Blisko 130 jest odtworzeniem rzeczywistych obrazów van Gogha (w tym np. słynnej "Gwiaździstej nocy nad Rodanem" oraz "Tarasu kawiarni w nocy").

Nasycić się geniuszem

W efekcie widz otrzymuje możliwość półtoragodzinnej podróży przez impresjonistyczne pejzaże i nasycenia wzroku genialnym malarstwem van Gogha. To jest bezsprzecznie główna wartość tego dzieła, już teraz typowanego jako pewnego kandydata na nominację do Oscara. Jednak scenariusz tej polsko-brytyjskiej realizacji (stworzony przez oboje reżyserów oraz Jacka Dehnela) też jest nieprzeciętny. Tytułową postać ukazano bardziej wszechstronnie i empatycznie. Nie tylko jako ekscentrycznego twórcę, ale też człowieka subtelnego i niejednoznacznego. Człowieka postrzegającego świat w szczególny, dostępny tylko artystom wielkiego formatu, sposób.

Wiele hipotez

Być może ten dar był jednak zbyt poważnym obciążeniem jednocześnie i to był powód próby samobójczej? To jedna z hipotez, ale jest ich więcej, bo Armand dopuszcza także możliwość nieszczęśliwego wypadku, postrzelenia przez kogoś innego... Każdy z widzów może sam zinterpretować to, czego się dowiadujemy i stworzyć własnego Vincenta.