Monika Szwaja jest pisarką oraz dziennikarką telewizyjną pochodzącą ze Szczecina. Jej książki cieszą się powodzeniem zwłaszcza u kobiet, które czytając powieści Pani Moniki wczuwają się w życie bohaterek. To spod jej pióra wyszły książki: „Romans na receptę”, „Jestem nudziarą”, „Stateczna i postrzelona”, „Klub Mało Używanych Dziewic”, a także kilka innych znakomitych.
Kamila Bihun: Skąd czerpie Pani pomysły na swoje powieści? Zdarza się Pani opisywać własne przygody?
Monika Szwaja:
Przez "większą połowę" życia zajmowałam się reportażem, więc mam sporo inspiracji prosto z rzeczywistości (i okolic). Co do mojego życiorysu - prawie wszystkie przygody telewizyjne moich bohaterek to moje życie zawodowe.

Czy bohaterowie Pani książek istnieją naprawdę? Maciek Milski z "Jestem nudziarą" to znany wszystkim Maciek Silski?
Moi bohaterowie to w większości "składaki", ale czasem pozwalam sobie na opisywanie przyjaciół. Oczywiście, tylko "z charakteru", nie piszę ich biografii, tylko dopasowuję ich "losy" do fabuły powieści. Maciek to Maciek, owszem. Uczyłam go kiedyś polskiego i czule to wspominam. To świetny człowiek.

Gdy zaczyna pisać Pani książkę, ma Pani w głowie poukładaną dokładną akcję oraz zakończenie?
Mam zawsze wariant A, bo takowy trzeba koniecznie mieć, ale kiedy piszę,
miewam lepsze pomysły, więc książki mi ewoluują - jedne bardziej, inne
mniej.

A jak rozpoczęła się Pani przygoda z pisaniem książek?
Nie nazywam tego przygodą. To jest mój nowy zawód. Zaczął się od konkursu literackiego na "polską Bridget Jones", ale ostatecznie wylądowałam w całkiem innym wydawnictwie - w "Prószyńskim" - i zaczęłam z nim regularną współpracę, dopiero niedawno zakończoną (w przyjaźni zresztą).

Jakiej rady mogłaby Pani udzielić początkującym pisarzom?
Nie udzielam rad, to zbyt ryzykowne. Generalnie trzeba wiedzieć, co się chce ludziom przekazać i umieć to zrobić. Pisarz sam musi umieć rozpoznać, czy to, co napisał , jest dobre, czy nie.

Chyba kocha Pani ten nasz Szczecin, ponieważ można o nim przeczytać również w napisanych przez Panią książkach... Do których miejsc w Szczecinie ma Pani największy sentyment?
Kocham Szczecin, bo to moje miasto, które wyrastało razem ze mną. Wiele miejsc budzi moje serdeczne uczucia, ale zwłaszcza te, z których widać wodę. Duża woda to droga do wielkiego świata, a więc nasze wody Szczecin z tym światem łączą.

Dziękuję bardzo za odpowiedzi na moje pytania.

Foto:Marcin Przylecki