„Orkiestra gra, jest styczeń, jam umiera, nie ma szczęścia ...” tak rozpoczyna się pierwszy utwór na tej płycie. Słowa bardzo aktualne, a tymczasem orkiestra o nazwie Zemby to twór już niemal archaiczny.

Panowie kompilują swe nagrania już od lat 80-ych., zatem są to bezsprzecznie prawdziwi wyjadacze ... Pierwsze odcinki „serialu” Zemby ukazywały się na kasetach magnetofonowych i płytach CDR. Ten jedenasty,  najnowszy   album (stworzony przez Pawła Nowakowskiego i Przemysława Thiele) z  kilku względów jest  wyjątkowym wydawnictwem w historii projektu. Po pierwsze z uwagi na liczbę osób, które wzięły udział w powstawaniu tej  płyty.  Najbardziej znany Adam Snyder (muzyk Mercury Rev) użyczył swego głosu oraz zagrał na gitarze i harmonijce.  Inni „udziałowcy” to Anna Zaradny (saxofon) oraz  ceniony pisarz Janusz Rudnicki (czytający własny tekst). Poza tym oczywiście  miejscowi. Wśród nich Głowa (który wygłasza tekst o tym, że kiedyś było lepiej, a teraz boli go ... ), Peter Parker , a także na przykład Piotr Rokicki.


Niektóre motywy melodyczne uważni słuchacze mogąc skojarzyć z tym, co proponuje na swych płytach  efemeryczna jednoosobowa formacja Stoimy Twarzą w Twarz z Cywilizacją. Rwane struktury, dźwiękowe kolaże, sarkastyczne liryki (jak choćby w utworku „Same potrzebne zawody”) to główne elementy tego przekazu. W środku obwoluty znajdziemy wszystkie teksty oraz  list redaktora naczelnego pisma „Glissando” Michała Mendyka, który daje wyraz swemu przekonaniu, że  to  nietuzinkowa propozycja artystyczna.  Awangarda, avant -dada, a nawet art-rock (jak przeczytałem w pewnej włoskiej recenzji) to terminy, które zwykle są przywoływane, kiedy mowa o Zembach. Jedno jest pewne. Mimo że cały  materiał  trwa 70 minut nie ma mowy o monotonii. Różnorodność stylistyczną tych numerów część odbiorców odbierze jako niezrozumiały zamęt, inni natomiast dostrzegą w tym chaosie pewien dźwiękowo-estetyczny plan. Tak czy owak jest to dzieło, które nie  ma  raczej służyć jakimś namiętnym analizom jego struktury, ale  dostarcza całkiem sporo czystego (często parodystycznego) humoru. Polecam choćby "Niepokój stołowy" czy "Bądź cicho"

 

Główną część materiału zarejestrowano w 2002 roku, ale poszczególne głosy i ślady dźwiękowe  były dobierane przez dłuższy czas. Finalny efekt poznajemy teraz. Płytę wydał Tomasz Kamiński (wrocławianin, pochodzący ze Szczecina) w swej firmie Niklas/Grafika i Rzecz, a jest ona dystrybuowana przez Bolt Records. Dzięki temu trafi zapewne do wielu tzw. dobrych sklepów i  jest szansa na to, że poznają ją osoby kojarzące dotąd Przemka Thiele tylko z radiem i Kolaborantami.