Rumunia okazała się przyjaznym i bezpiecznym krajem, jakim będzie Armenia? Przed nimi ponad 8000 km, pełnoletni polonez i dwa tygodnie przygody.

FSOTrip to projekt Justyny Gacioch i Szymona Kędziory. W zeszłym roku zdecydowali się na podbój Rumunii – wyprawa udała się bez większych problemów. W tym roku przyszedł czas na trochę większe wyzwanie.

 

Kiedy wyjeżdżaliśmy do Rumunii, myśleliśmy, że to będzie nie wiadomo jak ekstremalny wyjazd. Nie do końca tak było. Okazało się bowiem, że Rumunia, to bardzo przyjazny bezpieczny kraj.

Chyba najważniejsze pytanie – skąd pomysł na taką podróż?

JG: Po pierwsze lubimy jeździć samochodem, zarówno w dalekie podróże jak i w te krótkie w okolicy Szczecina. Jeżeli w tygodniu nie mamy za dużo czasu to objeżdżamy chociaż ulubione miejsca w mieście. Po drugie chcemy poznawać ludzi z innych krajów, ich kulturę bezpośrednio, a nie tylko z dostępnych mediów.

SK: W sumie Justyna już odpowiedziała na to pytanie. Lubimy jeździć, lubimy poznawać. Gdzieś tam w nas siedzi jakiś twórczy niepokój, który nas gna w różne dziwne miejsca. Poza tym, chcieliśmy, żeby z tego naszego podróżowania coś wynikało, dlatego o tym piszemy, robimy zdjęcia, a w tym roku także film.

 

Jeżeli zna się samochód i swoje umiejętności, to można w trasę pojechać każdym autem. Natomiast, jeśli przekroczy się pewną granicę, to każdy samochód staje się niebezpieczny.

Po Rumunii przyszedł czas na Armenię – dlaczego taki wybór?

JG: To pomysł Szymona (śmiech)

SK: Kiedy wyjeżdżaliśmy do Rumunii, myśleliśmy, że to będzie nie wiadomo jak ekstremalny wyjazd. Nie do końca tak było. Okazało się bowiem, że Rumunia, to bardzo przyjazny bezpieczny kraj. Po powrocie postanowiłem, więc poszukać celu bardziej oddalonego od domu. Takiego, który będzie dla nas wyzwaniem. W poszukiwaniu pomogła mi rodzinna historia- jeden z prapraprapra(…) dziadków pochodził właśnie z Armenii- czemu szukać dalej?

Jesteście miłośnikami aut – ale czy pełnoletni polonez jest bezpiecznym środkiem transportu na taką wyprawę? Dlaczego takie właśnie auto?

JG: Dbamy o nasz samochód i pomimo swojego wieku jest bardzo sprawny technicznie. Oczywiście nie wszystko można przewidzieć - nawet nowe auto z salonu może się popsuć. Bardzo ważnym czynnikiem bezpieczeństwa na drodze jest nie tylko samochód, ale również sam kierowca - jego umiejętności i refleks. W tej kwestii jestem zupełnie spokojna.

SK: Tak jak powiedziała Justyna, dbamy o nasze auto. Jeździmy nim, na co dzień, wiemy więc dokładnie w jakim jest stanie i raczej niewiele rzeczy może nas zaskoczyć. Czy jest bezpieczny? Jeżeli zna się samochód i swoje umiejętności, to można w trasę pojechać każdym autem. Natomiast, jeśli przekroczy się pewną granicę, to każdy samochód staje się niebezpieczny. A dlaczego takie akurat auto- oboje pałamy jakimś irracjonalnym uczuciem do Poloneza, mimo jego licznych niedociągnięć. Poza tym, czy to w ogóle byłoby interesujące, gdybyśmy jechali do Armenii nowoczesnym autem, z tymi wszystkimi systemami wspomagającymi kierowcę?

Jedziecie tylko we dwoje czy może zamierzacie zabrać dodatkowych pasażerów?

JG: Tak jak w poprzednim roku i tym razem jedziemy również we dwoje, aczkolwiek mamy nadzieję, że w przyszłym roku dołączą do naszej wyprawy inne samochody (najlepiej minimum pełnoletnie- serdecznie zapraszamy). Nadal dla wielu osób przeszkodą w udziale jest koszt takiej podróży.

Często spotykaliśmy osoby, które nie mówiły w innym języku niż rumuński, a mimo to bardzo próbowały się z nami porozumieć.

SK: Mieliśmy nadzieję, że w tym roku uda nam się zebrać ekipę. Niestety, nie ma zbyt wielu osób, które mają tak samo głupie pomysły jak my i do tego chciałyby przez cały rok rezygnować z wizyt w pubach, czy innych przyjemności, żeby potem, przez dwa tygodnie męczyć się w upale za kierownicą. Jednak o ile wiem, na przyszły rok mamy pierwszych zainteresowanych, więc mam nadzieję, że będzie nas więcej.

Jaki jest koszt takiej wyprawy? Udało Wam się już zebrać potrzebną kwotę?

JG: Nie licząc kosztu remontu samochodu, to dla naszej dwójki koszt takiej wyprawy to planowo ok 10 tysięcy zł. Dokładna liczba będzie jednak znana po powrocie. Finansowo wspomogła nas firma Transtech, a resztę pieniędzy udało nam się odłożyć.

SK: Remont to dużo powiedziane, choć w tym roku wypadła nam wymiana silnika, ale fakt, samochód trzeba przygotować. Na szczęście mamy zaprzyjaźniony warsztat –KJB, który pomaga nam, gdy sobie z czymś nie radzimy. Minimalne koszty można dość łatwo oszacować: paliwo na 8500km, 13-15 noclegów i tyle samo wyżywienia dla dwóch osób plus kilkaset złotych na winiety, opłaty, wizy itp. Ile to tak naprawdę będzie kosztowało- okaże się.

W zeszłym roku była Rumunia – były jakieś nietypowe sytuacje, przygody, które miło lub wręcz odwrotnie, wspominacie?

JG: Na pewno miło wspominamy ludzi. Często spotykaliśmy osoby, które nie mówiły w innym języku niż rumuński, a mimo to bardzo próbowały się z nami porozumieć. Czasami pomagały nam osoby trzecie w tłumaczeniu. Miło wspominam kelnera z przydrożnej restauracji, który pomagał nam znaleźć nocleg w mieście, do którego zmierzaliśmy. Dzwonił i wypytywał się o ceny noclegów. Do tego była to dość elegancka restauracja i pomimo naszego “podróżniczego” wyglądu potraktowano nas bardzo miło i uprzejmie. Zresztą w całej Rumunii ludzie byli dla nas mili. Więcej można przeczytać na naszej stronie.

SK: Rzeczywiście, ludzie w Rumunii byli przemili. Co do nietypowych sytuacji, to jedną wielką taka sytuacją, jest sytuacja na drogach- styl jazdy rumuńskich kierowców odbiega nieco od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Co ciekawe, w ciągu roku na drogach ginie tam mniej więcej o połowę mniej osób niż u nas.

 

Za kilka dni wyjazd, a kiedy wracacie?

JG: Wyjeżdżamy 12 lipca - o godzinie 23:30 tego dnia jest małe “pożegnanie” w Pubie Pivaria – serdecznie zapraszamy - i wracamy przed 29 lipca. Niestety ogranicza nas mój urlop, Mamy ogólny plan podróży na 13 dni plus 3 dni zapasu w razie, gdybyśmy w jakimś miejscu chcieli zostać dłużej lub gdyby coś wydarzyło się w trasie.

SK: W trakcie pożegnania, oprócz zdjęć z Polonezem, będzie można… wygrać, to chyba dobre słowo. Będzie można wygrać nasze koszulki.

W ile zamierzacie dojechać do Armenii? Ile kilometrów chcecie robić dziennie?

JG: Do Armenii zamierzamy dojechać jak najszybciej, od 700 do 1100km dziennie, co powinno zająć nam około 5dni. Zależy to jednak jeszcze od ilości czasu spędzonego na granicach. Potem po samej Armenii będziemy jeździć przez 4 dni. Nie jest to kraj wielki powierzchniowo, więc myślę, że wystarczy nam czasu na zwiedzanie.

SK: Cała trasa, tam i z powrotem, liczy około 8500km. Najpierw pięć dni ostrej jazdy w trasie, a potem powoli, spokojnie, dookoła Armenii. Mamy nadzieję, że nic się nie wydarzy i nasz zapas czasu będziemy mogli spędzić na zwiedzaniu.

W czasie wyprawy będziecie kręcić reportaż – co zobaczymy i gdzie?

JG: Ogólnie będzie to reportaż o przebiegu podróży, trochę krajoznawczo-poznawczy. Mamy kilka pomysłów, których wolimy jeszcze nie zdradzać. Mam nadzieję, że w trasie co jakiś czas będziemy mieć dostęp do kontaktu z prądem (śmiech)

SK: Przede wszystkim, będziemy starać się regularnie zamieszczać relacje z kolejnych dni na naszej stronie www.fsotrip.pl. Będą tam również zdjęcia- ale to wszystko zależy od dostępu do sieci. Co do reportażu, to będzie on pokazywał trudy i niebezpieczeństwa naszej podróży oraz piękno odwiedzanych przez nas miejsc. Film będzie można obejrzeć dopiero po naszym powrocie, gdyż chcemy go najpierw pociąć, zmontować, a potem zaprezentować na spotkaniu, które planujemy zorganizować w ciągu kilku dni po powrocie.

Czego boicie się najbardziej?

JG: Innych kierowców oraz straty czasu na przejściach granicznych.

SK: Tego czego nie przewidzieliśmy. Na wszystko inne jesteśmy przygotowani.