Ma ponad metr długości, waży 1,5 tony i od wielu lat leżał na dnie Odry na wysokości Gocławia. Aż do dzisiaj. – Po trudach wyrwania elementu z mułu, i pomocy nurka, udało się element przenieść na statek i przetransportować go drogą wodną do Bazy Oznakowania Morskiego Urzędu Morskiego – informuje dr Marek Łuczak z Pomorskiego Towarzystwa Historycznego w Szczecinie.

Dr Łuczak znany jest z przywracania pamięci o zapomnianych nagrobkach, czasem porzuconych z dala od cmentarzy. Wydawało się, że właśnie z takim przypadkiem mamy do czynienia. W grudniu 2022 roku udało się bowiem wypatrzeć z drona wystający z wody element ze zdobieniami. Gdy jednak pół roku później, przy niższym stanie wody, udało się obejrzeć to znalezisko z bliska, okazało się, że jest większe niż przypuszczano.

– Zmieniła się więc koncepcja, gdyż grubość elementu wskazywała raczej na cokół pomnika niż na nagrobek. Po konsultacji z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków w Szczecinie, opisaliśmy sprawę Urzędowi Morskiemu w Szczecinie, w którego pieczy znajduje się gocławski odcinek Odry i opracowaliśmy plan wspólnych działań, licząc na pomoc techniczną urzędu – relacjonuje dr Łuczak.

Akcję wydobycia tajemniczego elementu udało się wykonać w piątek. Okazało się, że jest to licząca 1,5 tony górna część filara bramnego z przełomu XIX i XX wieku. Najprawdopodobniej pochodzi z którejś z okolicznych rezydencji.

– Obiekt jest bardzo podobny do filarów bramy dworu Cavelwish (Babin) w pobliskim Skolwinie, mogło to też być reprezentacyjne wejście go którejś z szczecińskich restauracji położonych nad Odrą. Po oczyszczeniu obiektu z mułu wreszcie widać jego formę i jest to teraz pole dla internautów i miłośników historii Szczecina, by spróbować zidentyfikować obiekt – mówi dr Łuczak.

Decyzję o jego dalszych losach podejmie wojewódzki konserwator zabytków.