Do 16 roku życia brakuje mu kilku dni, nie ma jeszcze prawa jazdy – ale to nie przeszkadza mu, by w swoim aucie rozpędzać się do 160 – 200 km na godzinę. Paweł Krężelok – młody kierowca ze Szczecina opowiada o swojej pasji.

 

Pawle, powiedz mi jak się zostaje kierowcą wyścigowym?

Każdy z nas zaczynał od gokartów i jeśli to spodobało się komuś, to rzeczywiście chciał jeździć coraz więcej i doskonalić swoje umiejętności. Z biegiem czasu te gokarty stawały się coraz mocniejsze, aż w końcu naturalnym krokiem było przejście do samochodów.

A jak to się w ogóle stało, że zacząłeś jeździć? Skąd ta pasja?

Były inne sporty, jednak od małego na konsolach uwielbiałem grać w gry wyścigowe, pewnego dnia w końcu pojechaliśmy na tor gokartowy i tak to się zaczęło. Miałem 7 lat jak pierwszy raz wsiadłem do gokartu. Wtedy jednak nie podjęliśmy się profesjonalnego trenowania, dopiero po kilku latach zacząłem na poważnie trenować na gokartach.

Jest to dosyć nietypowy sport jak na nastolatka. Wiemy jak wyglądają treningi młodych piłkarzy, tenisistów czy pływaków, a jak wygląda Twoje przygotowanie do sportu, który uprawiasz? 

Trening to przede wszystkim sama jazda na torze samochodem, albo gokartami. Ale trzeba się do tego przygotować również w inny sposób, trzeba dbać o swoją kondycję fizyczną oraz wzmacniać swoje mięśnie, ponieważ prowadzenie gokarta czy samochodu nie jest takie łatwe jak może się wydawać. W samochodach osiągamy bardzo duże temperatury i trzeba być odpornym na takie rzeczy.

A jak wygląda dzień na torze? 

Cały ten czas przed wyścigiem trzeba przede wszystkim poświęcić na skupieniu się nad tym co chcemy zrobić podczas jazdy. W tym sporcie jest przecież także bardzo ważna psychika. Trzeba mocno przemyśleć wszystkie ruchy, by nie zrobić czegoś głupiego, co mogłoby nas lub kogoś innego wyeliminować z wyścigu.

Wiem, że jeździłeś przede wszystkim w kartingu, teraz za sprawą zawodów Volkswagen Castrol Cup, przesiadasz się do cięższego sprzętu, jest strach czy raczej ekscytacja? 

Myślę, że bardziej ekscytacja niż strach. Rzeczywiście samochody są już z potężną mocną, więc to nie są już takie zabawki. Trzeba naprawdę posiadać szacunek do tego samochodu, ponieważ to już są samochody, które mogą zrobić krzywdę. Trzeba wiedzieć co się robi i przede wszystkim trzeba
być pewnym siebie.

Z powodu młodego wieku, do tych zawodów wchodzisz w połowie sezonu, jest trochę żalu, że dopiero teraz? Czy traktujesz to raczej jako przedsmak tego co może dziać się w następnych sezonach? 

Nie, raczej nie odczuwam żalu. Jedziemy te trzy rundy ponieważ jest to bardzo fajny puchar i okazja, by się wypromować w świecie wyścigów samochodowych, ponieważ to bardzo prestiżowe zawody.

Cały sezon ścigasz się w Kia Lotos Races, jaki postawiłeś sobie cel w tych zawodach?

Chciałbym być w pierwszej 5 w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu. Mimo, że to jest moja pierwsza seria wyścigowa, nie podchodzę do tego jakbym dopiero zaczynał. Chcę tam walczyć o najwyższe pozycje.

W takim sporcie ważniejsze jest szczęście czy umiejętności? 

To i to odgrywa ważną rolę. Możemy pojechać bardzo szybko, ale np. nie będziemy mieli szczęście w wyścigu i dostaniemy jakiś przypadkowy strzał od kolegi z toru i to może nas wyeliminować.

A co na to Twoi rodzice, rodzina, nie boją się o Ciebie? Jesteś jeszcze bardzo młody, a sport, który uprawiasz należy do dosyć ryzykownych.

Mama trochę się martwi, nie chce jeszcze przychodzić na wyścigi, ale wiadomo, każda mama martwi się o swoje dziecko, tym bardziej, że jest to sport ekstremalny. Tata też się martwi, ale raczej trochę mniej niż mama.

W informacji prasowej, która trafiła w moje ręce przeczytałam, że jesteś nadzieją polskiego motorsportu, myślisz tak o sobie? 

Każdy, z tych którzy się ścigają, ma marzenie, żeby zostać kierowcą wyścigowym. I każdy wiąże swoją przyszłość z tym sportem, ja również. Mam taką nadzieję, że uda się osiągnąć sukces i że uda mi się zrealizować swój cel, że zostanę kierowcą wyścigowym.

No właśnie do czego zmierzasz? Jaka jest Twoja droga, chciałbyś kiedyś dojść do F1? 

Bardzo lubię samochody, wydaje mi się, że lepiej odnajduję się w samochodach niż odnajdowałbym się w bolidach. Od najmłodszych lat oglądałem najwyższe serie samochodowe i moim marzeniem jest, by ścigać się w serii WTCC – jest to najwyższa seria wyścigowa samochodów turystycznych i czuję, że to jest to co chciałbym robić w przyszłości.

Jakie prędkości rozwijasz w samochodach, którymi jeździsz teraz? 

W KIA prędkości dochodzą do 160 km/h, natomiast Volkswagenie są to trochę większe prędkości, dochodzą one do ponad 200 km/h. Wszystko też zależy od toru, jak długą ma prostą.

Czy są jacyś kierowcy, albo po prostu sportowcy, którzy są Twoimi idolami? 

Myślę, że bardziej będziemy mówić o kierowcach. Jednym z moim idoli jest Gabriele Tarquini, który jeździ w WTCC. Podobnie jak on chciałbym jeździć i uprawiać ten sport najdłużej jak to będzie możliwe, a ten kierowca ściga się już ok. 30 lat. Wiadomo, dla każdego polskiego kierowcy idolem może być także Robert Kubica. Dzięki niemu ten cały motorsport w Polsce ruszył do przodu i dzięki niemu są nowi kierowcy wyścigowi.

Ale wyścigi to nie jedyny sport, bo nadal trenujesz piłkę nożną?

Tak, nadal ją trenuję, pomaga mi to także w samochodach, ponieważ bardzo dużo biegamy, a jak już wspominałem w samochodach jest bardzo ważna kondycja fizyczna.

A jak udaje Ci się pogodzić obowiązki ucznia i sportowca? 

Nie mam z tym problemu. Moje zdanie na ten temat jest takie, że jeśli się chce to można. Trzeba po prostu wszystko nadrabiać i być na bieżąco. Daję radę.

Kończysz dopiero 16 lat, więc do prawa jazdy jeszcze trochę czasu. Nie irytuje Cię to, że nie możesz sobie pojeździć na co dzień? 

To jest trochę irytujące, bo jak wracam z weekendu wyścigowego to mam ochotę cały czas jeździć. Ale te ograniczenia wiekowe muszę przeczekać.

Wiem, że sezon trwa, ale co dalej? Jakie plany na następny? 

Plany są takie, by przyszły cały sezon pojechać już w tej wyższej serii w Volkswagenie. Chciałbym też zrobić tam dobry wynik. Myślę, że na razie nie ma sensu przerzucać się na jeszcze szybsze samochody. Na razie muszę opanować jeden poziom i dopiero później przeskoczyć na kolejny.

I na koniec, Pawle, czego mogę Tobie – początkującemu kierowcy wyścigowemu, nadziei polskiego motorsportu – życzyć? 

Czego życzyć... Każdy chce trochę szczęścia na torze, dobrych pozycji.

No i może tego, żebyśmy kiedyś usłyszeli, że taki talent wyszedł ze Szczecina? 

Tak, tak, rzeczywiście, bardzo kusząca propozycja [śmiech]. Bardzo chciałbym, aby tak właśnie było.

Dziękuję bardzo za rozmowę i oczywiście życzę wielu sukcesów.

Na koniec chciałbym podziękować firmie Abart, ponieważ pomagają nam w tych wyścigach i oklejają nam auto.