Początek „Antychrysta” to czarno-białe obrazy z arią „Lascia ch`io pianga” Haendla w tle. Widzimy w zwolnionym tempie kochającą się parę, w miłosnym uniesieniu zapominającą o wszystkim, o całym świecie i ... o dziecku, które opuszcza swój bezpieczny kąt i wychyla się przez okno. Jego upadkowi nie można już zapobiec... To nowe dzieło Larsa Von Triera” reżysera, dedykowane Andiejowi Tarkowskiemu. Wczoraj można było zobaczyć ten obraz na przedpremierowym seansie w szczecińskim Multikinie.
Przesycone niepokojem, bardzo plastyczne i efektowne wizulanie zdjęcia Anthonego Dod Mantle, zdobywcy Oscara za film "Slumdog. Milioner z ulicy” to jeden z największych walorów tej produkcji. Niewątpliwie także dwójka aktorów - Charlotte Gainsbourg i Willem Dafoe zasłużyli na uznanie za swe kreacje. Francuzka otrzymała już zresztą za swą rolę nagrodę dla najlepszej aktorki na niedawno zakończonym festiwalu w Cannes. Sama koncepcja filmu wzbudzić może jednak dużo wątpliwości. To kolejny obraz Von Triera, w którym ukazuje on kobietę udręczoną przez los, niezrozumianą, zmagającą się z lękiem, psychicznym i fizycznym bólem (takie są m.in. Bess w „Przelamując fale” czy Selma w „Tańcząc w ciemnosciach”). W tym wypadku jego bohaterka nie mogąca znieść myśli o śmierci swego dziecka, przypisująca sobie winę za to, znajduje pomoc. To mąż staje się jej terapeutą i próbując dotrzeć do jądra psychozy, „odczarować ją” zabiera kobietę do lasu. Nie jest to jednak najlepsze miejsce do tego typu praktyk. Obłęd bohaterki pogłębia się prowadząc do zachowań, które trudno opanować. Jej destrukcyjne skłonności stają się jeszcze silniejsze, co mężczyzna odczuwa bardzo dotkliwie. Do ciągłych rozmyślań na temat winy i kary dochodzi jeszcze analiza dziejów średniowiecznych czarownic. Kobieta bada dokumenty na ich temat, próbując wyjaśnić i zrozumieć motywy ich zachowań. Studiując ryciny związane z tym tematem trafia na obrazek trzech żebraków. Kiedy oni nadejdą ktoś musi zginąć ...
Za sprawą użytych środków i zabiegów potęgujących nastrój grozy (takich jak obrazy przyrody, wizje pełne światła,) „Antychryst” przypomina mi dokonania Davida Lyncha. Jest to jednak obraz bardziej naturalistyczny, niemalże biologiczny, wielokrotnie wprost odwołujący się do Szatana i sił natury (czego twórca „Dzikości serca” nie wyraziłby raczej explicite). Sądzę, że nie polubią go raczej ci, którzy nie cenili dotychczasowych dokonań Von Triera. Wręcz przeciwnie – będą mogli bardzo łatwo poddać go krytyce, uznając, że epatowanie seksem i satanizmem jednoznacznie wskazuje na to, że ten duński twórca nie ma niczego ciekawego do zaproponowania i jego czas już się kończy.
Niemniej jednak walory, o których wspomniałem wcześniej sprawiają, że fanów Von Triera nie trzeba będzie chyba długo namawiać na pójście do kina. W Multikinie można ten obraz zobaczyć na regularnych seansach już od dziś.
Komentarze
0