Tomasz Stańko miał być w Szczecinie w czerwcu, kiedy został zaplanowany jego występ z Andrzejem Smolikiem (w ramach koncertowego projektu „Witkacy-Peyotl”). Wówczas wielbicielom jego dokonań nie było jednak dane go zobaczyć na żywo, bo koncert odwołano. Na szczęście ten uznawany za jednego z najlepszych współczesnych jazzowych trębaczy muzyk zdążył jeszcze w tym roku odwiedzić nasze miasto, występując 10 grudnia w Teatrze Polskim
.
Był to jeden z etapów jego kilkunastokoncertowej trasy po Polsce, promującej wydany niedawno album „Dark Eyes” - nagrany dla firmy ECM z skandynawskimi muzykami. Właśnie oni towarzyszą mieszkającemu obecnie w Nowym Jorku twórcy. Alexi Tuomarila gra na fortepianie, Jakub Bro – na gitarze, Andres Christensen – na gitarze basowej i Olavi Louhivuori – na perkusji. Choć liderem kwintetu jest Stańko, to na pewno każdy z widzów wczorajszego szczecińskiego występu zauważył, że niewątpliwie dał on pograć swoim muzykom. Dużo miejsca pozostawiał im na swobodne improwizacje, wiedząc co robi, bo każdy z nich jest niewątpliwie bardzo utalentowanym i doświadczonym instrumentalistą. Nie tylko zresztą jazz ich zajmował, bo na przykład Christensen koncertował niegdyś wraz z Velvet Underground. Bardzo istotnym elementem w przekazie, który proponuje kwintet są gitarowe frazy Jakuba Bro bliskie brzmieniowo temu, co tworzą np. Mark Ribot czy Bill Frisell. Charakterystyczna aura jaką nasycone są poszczególne kompozycje nie odbiega znacząco od zawartości wcześniejszych albumów Stańki, niemniej jednak jest to świeża, bardzo intrygująca propozycja. Docenili ją zarówno krytycy jak i fani jazzu, bo “Dark Eyes” jest obecnie jedną z najlepiej sprzedających się płyt kompaktowych w Polsce. Na żywo wrażenia jakie wywiera ta muzyka są jeszcze mocniejsze.
Stańko przestawił cały materiał z tej właśnie płyty , w tym dwie kompozycje swojego przyjaciela Krzysztofa Komedy - “Dirge For Europe” i „Etiuda baletowa nr 3” oraz “Last Song” znany razz płyty “Balladyna” sprzed ponad 30 lat (na „Dark Eyes” nagrany w nowej wersji) To spokojniejsze, balladowe utwory, ale nie tylko takie nastroje dominowały podczas koncertu. Przykładowo w kompozycji “Dark Eyes of Martha Hirsch” partie instrumentalne były znacznie bardziej dynamiczne, niemalże ostre, bliskie estetyce free jazzu. Pan Tomasz mówił niewiele. Praktycznie ograniczył się tylko do przedstawienia swego zespołu pod koniec występu. Wypowiadał się natomiast bardzo celnie za pomocą muzyki, sprawnie budując dramaturgię wieczoru. Ten blisko dwugodzinny koncert zakończył bowiem zagraną na bis najbardziej znaną kompozycją Komedy “Sleep Safe and Warm” z filmu “Dziecko Rosemary”. Tu znów popisał się gitarzysta Jakub Bro przepięknie podejmując główną linię melodyczną. Podczas listopadowego koncertu w Londynie trębacz dedykował ten utwór Romanowi Polańskiemu.