Pobudzą słuch, wzrok i węch, a stonowana scenografia i łagodne światło stworzą przytulną atmosferę – najnowsza propozycja Pleciugi to spektakl dla maluszków już od 6. miesiąca życia! To idealna okazja na najnajpierwsze spotkanie teatralne.
Dla takich maluchów jeszcze nie grali
Teatr Lalek Pleciuga przyzwyczaił już nas do spektakli najnajowych, które skierowane są do dzieci od 1. roku życia. Pomysł na przedstawienia dla najmłodszych skradł serca rodziców, a bilety na te wydarzenia sprzedają się jak ciepłe bułeczki.
Teraz Pleciuga proponuje, by do teatru zabrać jeszcze młodsze pociechy! Spektakl „Tuligranie na dywanie” to propozycja dla dzieci już od 6. miesiąca życia.
– Zanim zostałam mamą, nie wierzyłam, że takie przedsięwzięcia dla dzieci mają sens, ale doświadczenie obcowania z maluchem pokazało mi, jak się myliłam – mówi Lena Alberska, reżyserka spektaklu. – Trzeba jednak pamiętać, że spektakl dla takich maluchów musi być zupełnie inny niż ten dla 3-latków. Najnajów nie interesuje fabuła, a wrażenia.
Zbiór pomysłów, co robić z dzieckiem
Na spektakl „Tuligranie na dywanie” warto będzie się wybrać więcej niż jeden raz.
– Każdy spektakl będzie się od siebie trochę różnił, bo aktorki będą reagowały na reakcje dzieci – mówi Alberska. – Mamy ogólny szkielet, ale raz jedna część może będzie trwała dłużej, raz druga.
– Ale też odbiór dziecka się zmienia z każdym miesiącem. Jak przyjdziemy z półrocznym dzieckiem, a potem z 8-miesięcznym, ono już inaczej będzie reagować – zwraca uwagę Maja Bartlewska, aktorka. – Nawet 2-latki przychodzą kilka razy na jakiś spektakl i za każdym razem bawią się świetnie, choć oglądają już coś, co teoretycznie znają.
Czym zafascynuje „Tuligranie na dywanie”? Najmłodsi widzowie będą mogli „badać” wybrane elementy scenografii, swoich opiekunów, innych widzów lub podążać za działaniem aktorek, które będą delikatnie i spokojnie angażować ich uwagę. Stonowana scenografia, spokojna muzyka, łagodne światło stworzą przytulną atmosferę najnajpierwszego, teatralnego spotkania.
– Ten spektakl to jeden wielki zbiór pomysłów, co dzieci mogą robić tu z nami, co potem można przenieść do domu – zdradza Bartlewska. – Bardzo często słyszę, że dzieci po powrocie do domu naśladują to, co zobaczyły w teatrze.
– U nas to jest obudowane scenografią i muzyką, teatralną atmosferą, ale część elementów spokojnie można odtworzyć w domu – przyznaje reżyserka. – Nasz spektakl ma przede wszystkim stymulować zmysł słuchu. Chcemy zwrócić uwagę na dźwięki towarzyszące codziennemu życiu, angażując też inne zmysły. Dramaturgia jest oparta na muzyce, zamiast tekstu mamy dźwięki. Skupimy się na dźwiękach, które są w domu, ale usłyszymy też Szczecin.
– Podchodzimy kompleksowo, bo będzie można też dotykać wielu przedmiotów, pobudzone zostaną wzrok i węch – przyznaje Magdalena Dudek, aktorka.
Apel do rodziców: „nie bać się”
Jak mówi Alberska, spektakl „Tuligranie na dywanie” to bardziej działania performatywne, do których udziału są zaproszeni najmłodsi widzowie.
– Liczymy się z tym, że dzieci będą się kręcić, że nie będą siedzieć w bezruchu. Nasza formuła wręcz zakłada mobilność. Nie ma też sztywnego podziału na widzów i widownię, reagujemy na to, co proponują dzieci – podkreśla. – To rodzic musi zadecydować, czy to spektakl dla jego dziecka.
– Ale też prosimy się nie bać – podkreśla Bartlewska. – Jest dużo rodziców, którzy przychodzą na spektakle dla najnajów z pewną obawą, a potem są zaskoczeni, że się udało, że dziecko z wielkim zainteresowaniem uczestniczyło.
– I też nie ma co się dołować, jak okaże się, że jednak jeszcze nie czas na teatr. Nasza formuła zakłada też, że dziecko może w każdej chwili wyjść ze spektaklu, złapać oddech i potem bez problemu wrócić na salę – dodaje reżyserka.
Liczy się bliskość
Ważnym aspektem spektakli dla najmłodszych jest to, że uczestniczy się w nich rodzinnie.
– Jest coraz większa świadomość rodziców w tej kwestii. Pamiętam spektakle, kiedy zostawiało się dziecko na sali, a rodzice szli na jakieś rozmowy. Teraz organizatorzy, twórcy i rodzice rozumieją, że te małe dzieci potrzebują obecności rodzica. Stąd też nazwa „Tuligranie”, bo chodzi o bliskość rodzica – zaznacza Alberska. – W codziennym życiu czasem nie ma czasu, by być razem. Jako mamę cieszą mnie chwile, kiedy mogę skupić się na dziecku i jego patyku, który znalazło. Chciałam stworzyć okazję do takich chwil innym rodzicom.
Warto też pamiętać, że na spektakl „Tuligranie na dywanie” wchodzi się bez butów.
– Do teatru zazwyczaj zakładamy eleganckie ubrania, tym razem warto założyć „szalone” skarpetki – podpowiada reżyserka.
Premiera spektaklu „Tuligranie na dywanie” w Teatrze Lalek Pleciuga już w najbliższą sobotę, 27 stycznia, o godz. 17:00.
Komentarze
0