To jedno z osiedli z najbogatszą zabudową historyczną. Kusi odnowionymi kamienicami i kwartałami, a niejeden zakątek skrywa urokliwe widoki. Pomimo tego, Turzyn nie jest tym śródmiejskim osiedlem, w którym na każdym rogu mijamy lokale gastronomiczne. W ostatnich latach stagnacja ta powoli zdaje się jednak dobiegać końca. Czy Turzyn ma szansę stać się „atrakcyjną miejską destynacją”?
Turzyn to osiedle Szczecina, które znajduje się w zachodniej części Śródmieścia. Jest bardzo blisko centrum, ale nie należy do najpopularniejszych kierunków spacerowych zarówno mieszkańców, jak i turystów. W związku z małym ruchem, niewiele również można tutaj znaleźć lokali gastronomicznych. W ostatnich latach zastój ten zdaje się powoli, lecz widocznie ustępować.
„Turzyn zasługuje na świeży wizerunek”
Jak zwraca uwagę Kinga Rabińska, to jedno z osiedli z najbogatszą zabudową historyczną. Tym bardziej zasługuje na „świeży wizerunek” i „docenienie na nowo przez szczecinian”.
– Mimo doskonałej lokalizacji i skomunikowania z resztą miasta, ciągle skrywa w sobie miejsca do odkrycia, co musiało przyciągnąć kreatywnych właścicieli biznesów, poszukujących nietypowych przestrzeni do zaadaptowania na lokale usługowe. To sąsiedztwo niezwykle nas cieszy – mówi miłośniczka Śródmieścia, reprezentująca jednocześnie Centrum Handlowe Turzyn.
Przykładem osoby „poszukującej nietypowych przestrzeni do zaadaptowania” jest bez wątpienia Hania Beza.
– Szukałam lokalu, który będzie mieć stare witryny. Któregoś razu przejeżdżałam tędy z kolegą na rowerze i właśnie wtedy zobaczyłam ten piękny stary lokal z tabliczką „na wynajem”. Musiałam zadzwonić i dowiedzieć się, czy ktoś już się nim zainteresował, czy nadal jest do wynajęcia – opowiada.
Kuszą niskie czynsze i widoki z okna, ale „to trudne miejsce”
Kiedy okazało się, że lokal nadal jest na wynajem, Hania nie zastanawiała się długo. I tak od czterech lat prowadzi swoją bezownię przy ulicy Sikorskiego 8. Według niej, to „całkiem przyzwoita lokalizacja”.
– Jeździ tutaj tramwaj, mam przepiękny widok z okna i stare witryny. To, co kusi, to także niższe czynsze za wynajem niż w centrum. To również było dla mnie ważne. Kiedy otwierałam lokal, nie miałam za dużo pieniędzy. Jednocześnie mamy też bardzo blisko do centrum – opowiada.
Czy to oznacza, że Turzyn to dobre miejsce na prowadzenie gastronomii? Zdaniem naszej rozmówczyni, biznes jest w stanie przetrwać, ale tylko dzięki „ciężkiej pracy związanej z przyciąganiem ludzi”.
– Na Turzynie nie ma głównych tras spacerowych w mieście, które są często uczęszczane przez mieszkańców. Wszystkie lokale gastronomiczne znajdziemy bliżej ulicy Jagiellońskiej i tam jest o wiele łatwiej zacząć - podkreśla.
Pizzeria kontra kameralna księgarnio-kawiarnia
Monika Szymanik zaczęła prowadzić swój biznes na Turzynie również ze względu na historyczną przestrzeń. Wspólnie z mężem Konradem prowadzą kameralną kawiarnio-księgarnie w lokalu przy ulicy Pocztowej 19.
– Kiedy zobaczyłam to miejsce, od razu zakochałam się w tych przedwojennych płytkach. Nie mogłam uwierzyć, że udało im się przetrwać – opowiada autorka książki „Kamienica w lesie”. Wraz z mężem Konradem nie byli wówczas jedynymi, którzy pragnęli tchnąć życie w owe miejsce.
– Lokal oglądali jeszcze dwaj mężczyźni, którzy chcieli urządzić w nim pizzerię. Kiedy usłyszeli, co ja planuję tutaj zrobić, od razu odpuścili nam to miejsce. Mówili, że nie chcą niszczyć moich marzeń – śmieje się Monika.
„Tutaj znalazłam wszystko, czego szukałam w kamienicznym Szczecinie”
Kameralna kawiarnio-księgarnia mieści się w kamienicy projektu Friedricha Liebergesella. Architekt jest także autorem projektu budynku przy ul. Św. Wojciecha 1 – jedynej secesyjnej kamienicy w Szczecinie. Również i budynek przy Pocztowej posiada elementy secesyjne, a lokal Moniki Szymanik posiada oryginalne odrzwia.
– Swego czasu ten budynek był przeznaczony do rozbiórki, dlatego tym bardziej cieszę się, że przetrwał. Będę się powtarzać, jak zdarta płyta, ale to właśnie tutaj znalazłam wszystko to, czego szukałam w kamienicznym Szczecinie – podkreśla miłośniczka stareńkiego Szczecina.
Przestrzeń, którą tworzy wspólnie z mężem, ma przede wszystkim za zadanie wzbudzać zainteresowanie historią Szczecina. – Dodatkowo chcemy pokazać, że Pocztowa jest naprawdę fajną ulicą – dodaje Monika Szymanik.
Ze Starego Miasta prosto na Pocztową
Zaledwie kilkanaście metrów od kawiarnio-księgarni Moniki Szymanik, cukierniczą pracownię „Clou” otworzyły Celestyna Krajczyńska i Joanna Redkiewicz. Panie są bardzo dobrze znane w mediach społecznościowych, gdzie prowadzą profile „Cuda Celestyny” oraz „Miss Cake”.
Co ciekawe, Celestyna Krajczyńska przez kilka lat miała pracownię na Starym Mieście. Dlaczego zdecydowała się na zmianę?
– Teraz klienci mają bezpośredni dostęp do moich słodyczy. Wcześniej musieli chodzić po kawiarniach i lokalach w różnych miejscach. Tutaj jest przede wszystkim spokojniej. Nie ma tego ścisku i hałasu. Wszędzie jest także blisko, a klienci mają możliwość przyjechania samochodem i bezproblemowego zaparkowania. Do naszego lokalu przychodzi dużo osób i jak się okazało, Turzyn to zagłębie moich znajomych. To właśnie tutaj mają swoje firmy i mieszkają – opowiada nasza rozmówczyni.
Jednocześnie Celestyna Krajczyńska nie chciała mieć nowego lokalu w centrum Szczecina. Jak podkreśla, tam już jest wystarczająco dużo lokali gastronomicznych, a Turzyn to osiedle, w którym szlaki są dopiero przecierane.
– Nie żałuję przeprowadzki na Turzyn. Jest tutaj także Monika Szymanik, a mieszkańcy i ludzie z biur cieszą się, że mogą do nas przyjść i kupić coś słodkiego do zjedzenia – dodaje.
„Na Turzynie brakuje gastronomii”
Przez te kilkanaście minut bycia w „Clou”, drzwi do pracowni co chwila otwierały się i zamykały, a słodkości szybko znikały z lady i lodówki.
– Mieszkam tutaj już kilkanaście lat i nawet nie wie Pani jak się cieszę, że Celestyna ma swój lokal tak blisko mnie. Jestem fanką jej wypieków – zdradza nam pani Kamila, którą spotykamy po wyjściu z pracowni.
Jak przyznaje, na Turzynie brakuje gastronomii. A jeśli już jakiś lokal się otwiera, to przeważnie „po kilku miesiącach jest już zamykany”.
– Turzyn to specyficzne osiedle. Niby tak blisko centrum, a tak rzadko odwiedzane przez mieszkańców. Dużo historii, ale niekiedy też nieciekawego towarzystwa. Brakuje nam tutaj rzemieślników. Tym bardziej, że niedawno zamknęła się piekarnia państwa Iwańskich. To wielka szkoda.
„Osiedle ma swój potencjał”
Kinga Rabińska ma nadzieję, że pierwsze ciekawe adresy przyciągną kolejne i Turzyn, „pełen malowniczych kamienic i urokliwych podwórek”, będzie coraz chętniej wybierany jako „atrakcyjna miejska destynacja”.
– To osiedle ma swój potencjał i może się pięknie rozwijać. Myślę, że społeczność lokalna również zaangażuje się w ten proces, doceniając pozytywne aspekty zachodzących zmian. Jako osoba reprezentująca lokalne centrum handlowe, w którym wierzymy w moc sąsiedztwa i sąsiedzkości, dodam, że nasi najemcy cenią sobie dogodne położenie naszego obiektu w pobliżu kultowego już Targowiska Turzyn i wielu z nich jest z nami od lat – dodaje.
Za otwieraniem kolejnych lokali opowiadają się również ci, którzy prowadzą już swoje biznesy.
– Bardzo się cieszę, kiedy w okolicy otwiera się coś nowego. Kiedy widzę nową gastronomię, to od razu myślę o współpracy. Im więcej nas tutaj będzie, tym więcej będzie przychodzić ludzi. Jak jest jeden lokal na obrzeżach centrum, to ma trudniej – uważa Hania Beza.
Komentarze
7