To tutaj mieszkańcy Stettina mogli oglądać pokazy cyrkowe najlepszych artystów i akrobatów oraz show typu „varieté”, który zapewniał „bigos wrażeń”. „Nie sposób wymienić wszystkich artystów, którzy zagościli na scenie Zentralhallen” – podkreśla Izabela Strzelecka, autorka planowanej publikacji „W kręgu (bez)imiennych artystów wędrownych”. Gmach nie przetrwał wojny – w jego miejscu do niedawna znajdował się budynek SP nr 54 im. Janusza Korczaka (tzw. „Maciuś”).
Za wybudowaniem Zentralhallen (w wolnym tłumaczeniu „Hale Centralne”) stał właściciel browaru Bergschloss Rudolf Rückforth. Z początku przedsiębiorca dążył do postawienia cyrku przy ówczesnej Pölizerstrasse, czyli dzisiejszej alei Wyzwolenia.
– Plany te nie zostały jednak zrealizowane. Ostatecznie gmach, zaprojektowany na wzór berlińskiego cyrku Renza, stanął na placu pomiędzy dzisiejszymi ulicami Bałuki i księcia Bogusława X – opowiada Izabela Strzelecka z Książnicy Pomorskiej. Autorka publikacji „W kręgu (bez)imiennych artystów wędrownych” poświęciła wiele czasu na zebranie informacji o tej mało znanej instytucji kultury.
Hucznie otwarte niejeden raz
Po raz pierwszy, ale nie jedyny, Zentralhallen otwarto w styczniu 1888 roku. Wtedy to widzowie mieli okazję obejrzeć występ Cyrku Schumanna. I to by było na tyle.
– Po tej inauguracji budynek stał pusty. Okazało się, że nie wykonano większości prac wykończeniowych, przez co w gmachu były tylko „nagie, otynkowane ściany, pomiędzy którymi hula wiatr” – opowiada Izabela Strzelecka.
Po raz drugi Zentralhallen otwarto w czerwcu 1889 roku. Wówczas w Szczecinie odbywał się 16. Ogólnoniemiecki Zjazd Restauratorów, a przy dzisiejszej ul. Bałuki zorganizowano uroczysty komers (bal - red.). Trzecie otwarcie, już ostateczne, miało miejsce w sierpniu tego samego roku, kiedy to do Szczecina ponownie przyjechał Cyrk Schumanna.
– Od tego momentu w Zentralhallen organizowano już regularne przedstawienia – dodaje autorka publikacji.
Baletmistrz, choreograf, aktor grający amantów
Szczeciński obiekt mógł pomieścić od 2,5 do 3,5 tysiąca widzów. Pierwszym dyrektorem artystycznym instytucji został baletmistrz i choreograf Alexander Genée. Do Szczecina przyjechał wraz z żoną Antonią (również tancerką) oraz przybraną córką Adeline.
– Podobnie jak rodzice, Adeline również została tancerką i to nie byle jaką, bowiem światowej sławy primabaleriną. Występowała na scenach w Europie, Ameryce Północnej, Nowej Zelandii i Australii. Była współzałożycielką i pierwszą prezeską Londyńskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Tańca Scenicznego, przemianowanego na Królewską Akademię Tańca – podkreśla Izabela Strzelecka.
Następnie rolę dyrektora przejął Albert Schmidt, który szczecińskim cyrkiem zarządzał do 30 kwietnia 1905 roku. – Potem władze Zentralhallen rozpisały konkurs na nowego dyrektora. Odzew był ogromny, bowiem zgłosiło się aż 74 chętnych – opowiada Izabela Strzelecka.
Wybór padł na agenta teatralnego Leo Bartuschka, który aktorską karierę rozpoczął w wieku 23 lat. Grał głównie role drugo- i trzecioplanowe, amantów i kochanków. Inauguracyjne przedstawienie pod jego dyrekcją odbyło się 1 września 1905 roku.
„Bigos wrażeń”, pierwsze reklamy i niezadowoleni widzowie
– Leo Bartuschek organizował pokazy typu „varieté”, zapewniające widzom „bigos wrażeń”. Repertuar zmieniał się co dwa tygodnie. W dni powszednie wystawiano jedno, wieczorne przedstawienie. W soboty i niedziele były spektakle popołudniowe, często po obniżonych cenach i ze skróconym programem – informuje I. Strzelecka.
Program za czasów austriackiego aktora przeważnie był podzielony na dwie części, które oddzielały reklamy. Co ciekawe, już wtedy niektórzy widzowie głośno wyrażali swoje niezadowolenie z tego faktu. Izabeli Strzeleckiej udało się dotrzeć do wydania jednej z lokalnych gazet, w którym niejaki „Y” daje upust poirytowaniu.
„Oddając uznanie dla całości i poszczególnych części przedstawienia, które z pewnością są warte obejrzenia, chciałbym wyrazić życzenie, aby dyrekcja pozbyła się wielu obrazów reklamowych, które mają miejsce pomiędzy pierwszą a drugą częścią wieczoru. Wystawiają one publiczność na ciężką próbę cierpliwości. Jeżeli jednak nie da się ich całkowicie wyeliminować, to przynajmniej proszę, aby dzwonek ogłaszający początek drugiej części, nie był dawany wcześniej, aż dopiero po pokazie reklamowym. Tak, aby widzowie byli jak w najmniejszym stopniu nękani” – można było przeczytać w wydaniu „Ostsee-Zeitung und Neue Stettiner Zeitung” z dnia 17 lutego 1906 roku.
„W kręgu (bez)imiennych artystów”
Jak podkreśla Izabela Strzelecka, „nie sposób wymienić wszystkich artystów, którzy zagościli na scenie Zentralhallen”.
– O wielu z nich nie udało mi się znaleźć informacji. Ale obliczyłam, że w trakcie trwania urzędu Leo Bartuschka, przewinęło się tutaj ponad 300 artystycznych nazwisk. Duety, tercety, soliści, większe grupy. Występowali komicy, subrecistki, muzycy, tancerze, śpiewacy, żonglerzy, akrobaci, treserzy, iluzjoniści i ekscentrycy – wymienia.
Na scenie Zentralhallen prezentował się m.in. Sylvester Schäffer – artysta łączący w sobie wiele zdolności, określany jako „fenomen XX wieku”. Opanował wiele talentów, a słynął z pokazu, który mógł trwać nawet 90 minut.
– Potrafił żonglować nie tylko piłeczkami, ale także kulami armatnimi i kotłami parowymi. Pokazywał triki z monetami i kartami, w ciągu kilku minut potrafił namalować krajobraz. Był biegły w strzelectwie, wirtuoz gry na skrzypcach. Podczas finału wchodził na scenę jako nagi atlas trzymający na ramionach ogromny globus.
Na deskach szczecińskiego cyrku występowała również tancerka Olga Desmond, której występy nie raz powodowały problemy.
– Zasłynęła ze swoich nagich występów scenicznych. Niektóre z nich zostały zakazane, a do pozostałych musiała używać welonu. Otrzymywała od dyrektora Bartuschka tak wysokie honorarium, jakiego nikt wcześniej w Zentralhallen nie miał.
Ślad jedynie na starych fotografiach
Zebrane przez Izabelę Strzelecką informacje podchodzą z prasy szczecińskiej i dotyczą okresu, gdy dyrektorem szczecińskich Hal Centralnych był Leo Bartuszek.
Zentralhallen zniszczono podczas nalotów dywanowych, prawdopodobnie w drugiej połowie 1944 roku. Budynek rozebrano w latach 50. XX wieku. W jego miejscu do niedawna znajdował się budynek Szkoły Podstawowej nr 54 im. Janusza Korczaka (tzw. „Maciuś”).
Komentarze
24