"Horsemen. Jeźdźcy Apokalipsy” to propozycja kinowa reklamowana jako następca znanego wszystkim wielbicielom thrillerów filmu „Siedem”. Czy jednak poza scenariuszowymi podobieństwami coś jeszcze te obrazy łączy ? Od wczoraj można się o tym przekonać osobiście gdyż „Jeźdżcy..” to jedna z premier tego weekendu w szczecińskim „Multikinie”.
„Szwedzki reżyser Jonas Åkerlund, znany był dotąd z realizacji video-clipów. M.in "Beatiful Day" U2 czy `Turn The Page" Metallici. Tak więc jest praktycznie debiutantem w dziedzinie długometrażowych fabuł. „Horsemen. Jeźdźcy Apokalipsy” to film, który nie zapewni mu raczej dobrej pozycji wśród twórców pragnących dorównać mistrzom takim jak David Fincher czy David Cronenberg.
Główny bohater, którego gra Dennis Quaid (znany m.in. z "Alamo" czy "Pojutrze") to detektyw policyjny który sam wychowuje dwóch synów (po śmierci żony chorej na raka) zmaga się nie tylko z trudnym śledztwem, w którym musi rozszyfrować tajemnicę brutalnych, rytualnych morderstw inspirowanych ewangelicznymi przekazami. W jego własnym domu też sytuacja jest fatalna (kartka z napisem „nie ma nic na śniadanie` niemal na stałe jest przyklejona do drzwi lodówki). Choć Aidan stara się być opiekuńczy i troskliwy wobec dzieci, to obowiązki służbowe nie pozwalają mu na to. Po pewnym czasie okazuje się, że sytuacja rodzinna wiąże się w dość zasadniczy sposób z prowadzonym przez detektywa śledztwem ... Według biblijnych przekazów jeźdźcy Apokalipsy niosą Wojnę, Zarazę, Głód i Śmierć. Współcześni naśladowcy wcielając się w te postacie chcą piętnować grzech i ludzką bezduszność, wybierając starannie swoje ofiary. Jednak metody jakimi się posługują bez wątpienia nie są zgodne z prawem. Kiedy policji udaje się zatrzymać jednego ze sprawców tych morderstw wydaje się, że szybko ujęci zostaną także pozostali. Jednak nie następuje to dość wcześnie by zapobiec kolejnym zbrodniom …

Ogólnie film, mimo dość interesującej koncepcji dramaturgicznej, nie spełnia oczekiwań jakie można wiązać z takim tematem. Dobra obsada aktorska może zapewnić mu zainteresowanie widzów, ale schematyzm akcji i niespełnione aspiracje do ukazania metafizycznego podłoża ludzkich zachowań, raczej nie wróżą sukcesu filmowi. Mimo wszystko sądzę fani thrillerów z „kolekcjonerskiego obowiązku” wybiorą się na ów obraz. Będą mogli pobawić się w wyszukiwanie cytatów i odniesień do klasyków gatunku i dla nich zapewne nie będzie to czas stracony. Ciekawostką jest fakt , że muzyka do filmu to dzieło Jana A.P. Kaczmarka (zdobywcy Oscara za kompozycje do „Marzyciela”).