Mieszkania, biura, hotel, restauracje, sklepy, podziemny parking, a nawet basen – taką wizję zagospodarowania pofabrycznej zabudowy po obu stronach ul. Kolumba roztaczają jej nowi właściciele. – Bezwzględnie chcemy przy tym zachować wszystkie cenne historycznie elementy – zapewniają Magnus Isaksson z Lorenshill i Arkadiusz Zgorzelski z Meritum Investments.

Szczecińscy inwestorzy zostali niedawno właścicielami budynków zarówno od strony torów kolejowych (Kolumba 4 i 5), jak i od wody (Kolumba 82-83).

Największe emocje budzi niszczejąca zabudowa, która „wyrasta” bezpośrednio z Odry, dlatego często nazywana jest „szczecińską Wenecją”. Wcześniej, przez ponad 15 lat, jej właścicielem były warszawskie spółki (związane z grupami kapitałowymi Eko-Park i White Stone Development), ale poważniejszych remontów nigdy nie przeprowadzono.

W środku nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać

„Wenecja” stała się dla jednych symbolem niewykorzystanego potencjału, a dla innych po prostu wstydliwymi ruinami, które najlepiej ukryć przed wzrokiem przyjeżdżających do Szczecina gości.

Gdy wchodzimy do środka, spodziewamy się zobaczyć bardzo zniszczone pomieszczenia. Zastanawiamy się, czy wszędzie będzie można poruszać się bezpiecznie. Tymczasem okazuje się, że od wewnątrz budynki przy Kolumba 82-83 wyglądają dużo solidniej niż z ulicy.

Owszem, niektóre ściany musiały zostać wzmocnione metalowymi szynami, na ostatnim piętrze jednego z budynków wiszą kartki, by nie obciążać miejscowo podłogi ciężarem większym niż 200 kilogramów, a w innym w ścianę „wplotły się” korzenie drzewa, które wyrosło na dachu. Ale żaden z elementów konstrukcyjnych nie wygląda jakby miał się zaraz zawalić, nie czuć zapachu stęchlizny, znajdujące się poniżej tafli Odry piwnice są suche.

– Byliśmy pewni, że budynki są w dużo gorszym stanie. Takie stare zabytki są zwykle bardziej zniszczone w środku niż na zewnątrz. Tutaj jest odwrotnie. Nie ma też problemów z fundamentami, „nie kładą się”, budynki dalej stoją w osi – mówi Arkadiusz Zgorzelski.

Wielkie beczki i butelki przygotowane do rozlania soków

Wybudowana na początku XX wieku fabryka była wytwórnią alkoholu, likieru i drożdży. Na początku jej właścicielem był C. Lefever, a później stała się częścią imperium Ruckfortha, największego wówczas szczecińskiego gracza w tej branży.

Po wojnie powstała tutaj przetwórnia warzyw i owoców. Przez jakiś czas produkowano wino, a później soki. Użytkownikiem wieczystym nieruchomości była Rejonowa Spółdzielnia Ogrodniczo-Pszczelarska.

W piwnicy wciąż można znaleźć stare beczki i oryginalne komory osadnika służące niegdyś do oddzielania zawiesin. Na jednym z pięter natknęliśmy się na puste butelki z kolorowymi etykietami, które przygotowano do rozlania soków.

„To jedno z najpiękniejszych miejsc w Szczecinie. Musimy rozwijać tę część miasta”

Wewnątrz budynków próżno szukać architektonicznych zdobień. Natomiast monumentalna bryła postindustrialnej zabudowy jest bardzo chętnie fotografowane od strony wody.

– To jedno z najpiękniejszych miejsc w Szczecinie. Musimy rozwijać tę część miasta. Chcemy zapoczątkować zmiany, tak jak zrobiliśmy to remontując kamienice przy ul. Śląskiej, żeby inni poszli naszym śladem. Mieszkam tutaj i chciałbym zrobić coś, co po mnie pozostanie – mówi Magnus Isaksson, który świetnie posługuje się językiem polskim i chętnie podkreśla swoje związki ze Szczecinem.

„Nie po to kupiliśmy te nieruchomości, żeby rozbierać zabytkowe mury”

Zmiany przy ul. Kolumba już po części stają się faktem, bo sąsiednią nieruchomość przebudowują na swoją siedzibę Wody Polskie. Tyle tylko, że w tym przypadku większość historycznych murów zostanie wyburzona ze względu na ich zły stan techniczny. Przedstawiciele Lorenshill i Meritum Investments podkreślają, że w przypadku ich inwestycji nie ma takiego zagrożenia.

– Nie po to kupiliśmy te nieruchomości, żeby rozbierać zabytkowe mury. Planujemy jedynie wyburzenia dobudówek z czasów „komunistycznych” przed budynkiem na Kolumba 4 [przed wojną była tam kamienica – red.]. Planujemy w tym miejscu nowe obiekty. Będziemy chcieli dobudować parę tysięcy nowych metrów kwadratowych powierzchni użytkowej mieszkań, by ta inwestycja spinała się finansowo – tłumaczy Arkadiusz Zgorzelski.

Wizja bardzo złożona i bogata w wiele elementów. Czy jest szansa na jej realizację?

Gdy inwestorzy opowiadają o szczegółach swojej wizji, mówią o bardzo dużym wachlarzu nowych funkcji, które chcieliby wprowadzić po obu stronach ul. Kolumba.

Słyszymy o 280 mieszkaniach, 9 tys. metrów kwadratowych powierzchni biurowych i aparthotelu lub hotelu. We wstępnych koncepcjach jest też miejsce na kluby, restauracje, kawiarnie, siłownie, a nawet przystań i basen.

Przyszli mieszkańcy mogą mieć tuż obok siebie przedszkole i żłobek. Planowane są też ogólnodostępne miejsca postojowe, również w parkingu podziemnym. Być może nad ul. Kolumba znowu pojawi się łącznik pomiędzy historycznymi budynkami.

– Zależy nam, żeby zrobić to z dużym rozmachem. To ma być efekt „wow”. Budynki klasy premium – mówią nowi właściciele.

– Warto podkreślić, że to wszystko „żyje” i wiele może się zmienić. Mówimy o naszych marzeniach, ale nie wiemy jeszcze, czy dostaniemy zgodę od miasta i konserwatora na realizację wszystkich szczegółów wypracowywanej koncepcji. Dlatego do konkretnych liczb nie ma co się na razie przywiązywać. Jesteśmy na etapie poszukiwania inwestorów – zastrzega Katarzyna Melzacka, manager ds. sprzedaży i marketingu w Lorenshill.

Na razie co najmniej rok „papierkowej roboty”

Wspomnianymi inwestorami mają być przede wszystkim osoby i firmy zainteresowane wykupieniem przestrzeni biurowej czy lokali usługowych.

Z opisywanych budynków cały czas użytkowany jest ten przy Kolumba 5. Działa tam między innymi nocny klub. To najemcy, którzy już wcześniej mieli podpisane umowy z poprzednim właścicielem nieruchomości.

Poza pracami odkrywkowymi, które pozwalają na dokładną ocenę stanu budynków, przy Kolumba na razie niewiele się dzieje. Inwestorzy zakładają, że czeka ich co najmniej rok „papierkowej roboty”. Przygotowywania koncepcji, projektów i uzyskiwania niezbędnych zezwoleń.

Nieruchomościami zajmują się od ćwierć wieku

Kim są nowi właściciele „Wenecji”?Meritum Investments to deweloper ze Szczecina od 25 lat budujący i sprzedający nieruchomości na Pomorzu Zachodnim. Znany z inwestycji na wybrzeżu czy też na szczecińskim Warszewie. Największym projektem realizowanym przez firmę w ostatnich miesiącach jest przebudowa dawnego domu wczasowego „Bałtyk” w Międzyzdrojach, który przed wojną był ekskluzywnym hotelem. Teraz będzie to apartamentowiec Baltic Luxury Residence.

Zmieniają śródmieście Szczecina

Drugi inwestor – Magnus Isaksson – jest szwedzkim przedsiębiorcą, który od dawna mieszka i pracuje w Szczecinie. Najgłośniejszym zadaniem, którego podjęła się jego firma Lorenshill, była renowacja zrujnowanych kamienic przy ul. Śląskiej. W ramach projektu „Arthouse” gotowe są frontowe budynki, trwają prace w oficynach.

Lorenshill planuje kontynuować zmiany w tej części śródmieścia, remontując kolejne sąsiednie kamienice, na rogu z ul. Bałuki. Isaksson jest na tyle zdeterminowany, że kupił je... dwukrotnie. Najpierw od miasta, ale nieruchomości wróciły do gminy, gdyż nie rozpoczęto prac w wymaganym terminie. Jak tłumaczy inwestor, ze względu na poziom skomplikowania i zaawansowania prac w pozostałych czterech budynkach. Po jakimś czasie Lorenshill kupiło jednak te same nieruchomości ponownie, tym razem od prywatnego właściciela, do którego zdążyły trafić.

Nowa nadzieja dla ul. Kolumba?

Inwestycji na Kolumba może być w najbliższej przyszłości coraz więcej. Miasto szykuje się do sprzedaży dawnej zajezdni tramwajowej przy dworcu (wraz z Wyspą Jaskółczą). Prace budowlane rozpoczęły już Wody Polskie, a dalej w kierunku Pomorzan budynki mieszkalne zapowiadają deweloperzy JW Construction i Vastbouw.

Cały czas trwa mocno przeciągająca się przebudowa samej ulicy. Według najnowszych zapowiedzi miasta, powinna zakończyć się w listopadzie.