Pięciu artystów, trzy muzea narodowe i obrazy, które nie mają być środkiem przekazu, a sztuką samą w sobie, z której można wiele wydobyć – tak prezentuje się najnowsza wystawa „Obrraz 2” w Muzeum Sztuki Współczesnej w Szczecinie.
Wystawa „Obrraz 2” jest wspólną prezentacją prac twórców z grupy Obrraz. Tworzą ją: Krzysztof Gliszczyński, Łukasz Huculak, Sławomir Marzec, Lech Twardowski i Tomasz Zawadzki – artyści, dla których punktem wyjścia jest... obraz.
– To wystawa na trzy muzea narodowe w Polsce. Najpierw Muzeum Narodowe w Lublinie, teraz my, i jako trzecie w tym tercecie udział bierze Muzeum Narodowe w Gdańsku – mówi Lech Karwowski, dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie i kurator wystawy. – Na wystawie wszystkie obrazy mówią o tym, jak niewystarczające jest to, co widzimy, co obejmują nasze zmysły. Podkreślają, że nie wiemy wszystkiego i być może nigdy nie będziemy. Można by powiedzieć, że obrazy mówią o tym, że świat to za mało, na szczęście jest jeszcze sztuka.
Obraz nie ma pośredniczyć, ale sam w sobie coś znaczyć
Pomysł na wystawę zrodził się podczas spotkań ze Sławomirem Marcem, na których dostrzeżono pewien brak.
– Wiele jest ostatnio sztuki, która zajmuje się czymś, co nazywamy problemami społeczno-politycznymi. Czasami mówi bardziej metaforycznie, czasami bardziej dosłownie, czasem wręcz ocierając się o slogany i agitacje, z czego – naszym zdaniem – niekoniecznie wychodziła dobra sztuka, a na pewno jeszcze gorsza polityka – mówi Karwowski. – W związku z tym przyszło nam do głowy, by pokazać drugi biegun sztuki, kiedy artysta nie zajmuje się w sposób dosłowny rzeczywistością, ale tym, co wynika ze sztuki, z dziedziny kultury, która została wykreowana przez dwa tysiące lat rozwoju naszej cywilizacji jako coś osobnego.
Wystawa ma pokazać, że obraz nie ma być punktem wyjścia, ma podkreślać, że nie malujemy go po to, by był medium. Wychodzimy za to od obrazu, który jest tylko sobą, i to z niego, jako z przedmiotu fizycznego, można wiele rzeczy wydobyć.
Pięciu artystów i pięć różnych spojrzeń
Każdy artysta ma swoją część wystawy, w dolnej sali znajdują się prace Krzysztofa Gliszczyńskiego. Wykorzystuje on element nawarstwiania jako procesu zmiany.
– Z obrazów często farbę zdrapywał, czyniąc bogatą fakturę, jednocześnie uzyskane resztki same zmieniały się w przestrzenne obiekty, które potem również znajdowały się na wystawie – mówi Karwowski.
Na piętrze można oglądać prace Sławomira Marca, które przyciągają wzrok intensywnymi kolorami.
– W jego pracach ważne są faktura i barwa. Obraz też jest przedmiotem fizycznym, płaszczyzną. Dla samego artysty obraz ma emanować energią, można by powiedzieć, że w jego przypadku jest to wibracja – zauważa Karwowski.
W sali po lewo znajdują się prace Tomasza Zawadzkiego.
– Obrazy są zintegrowane ze ścianami, sugerując istnienie przestrzeni albo czegoś co w przestrzeni było, jest albo będzie. W ten sposób obraz, niby będąc wyłącznie prostokątem, staje się częścią jakiejś historii, która jest niedopowiedziana i nieokreślona, ale dotyczy wnętrza, w której się znajduje. Można by nawet powiedzieć, że jest to rodzaj instalacji malarskiej.
W ostatniej sali znajdują się prace Łukasza Huculaka i Lecha Twardowskiego.
– Huculak trochę różni się od pozostałych artystów przede wszystkim tym, że wychodził w początkach sztuki od iluzji, malował coś w rodzaju metafizycznych pejzaży i martwych natur w stylu surrealistów. Na wystawie mamy kolejną serię obrazów, na której płaszczyzna została potraktowana jako rodzaj nicości, z której się wyłaniają kształty. Obserwujemy rodzenie się form w nieokreślonej przestrzeni malarskiej – wyjaśnia Karwowski. – Twardowski jest malarzem, którego obrazy są obecne w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Przestrzeń wykreowana przez jego obrazy to coś w rodzaju kompozycji przestrzennej, która wręcz eksploduje energią.
Na wernisaż wystawy „Obrraz 2” do Muzeum Sztuki Współczesnej (ul. Staromłyńska 1) organizatorzy zapraszają w czwartek, 25 stycznia, o godz. 18:00, wstęp wolny. Wystawa czynna będzie do 28 kwietnia. W soboty wstęp bezpłatny.
Komentarze
0