O tym, jak wygląda nauka w szkołach i czy trzeba liczyć się z ponownym ich zamknięciem podczas ostatniego programu „Studio wSzczecinie.pl” mówił Krzysztof Soska, zastępca prezydenta miasta.

Temat edukacji i sposobu funkcjonowania szkół od początku tego roku szkolnego wzbudza silne emocje. Zarówno część nauczycieli, jak i uczniów obawia się przychodzenia do szkoły i nauczania stacjonarnego. Druga część podnosi jednak o wiele niższą efektywność nauki zdalnej oraz negatywny wpływ braku kontaktu z rówieśnikami.

Krzysztof Soska, zastępca prezydenta miasta przyznaje, że tak jak na wiosnę był lockdown i wszyscy szukali sposobu na funkcjonowanie w internecie, tak dzisiaj powinni szukać możliwości normalnego funkcjonowania, nauczyć się żyć z tą sytuacją.

„Naprawdę nie chciałbym tego eksperymentu powtarzać”

– Dzisiaj miałem okazję uczestniczyć w telekonferencji rządowej z udziałem premiera i ministra edukacji. Przekazał on dane statystyczne i wynikało z nich, że tylko 2,5% szkół dotyka problem COVID-u. Generalnie w skali kraju szkoły na dzisiaj nie stanowią szczególnego zagrożenia. Wskazywano, że mamy do czynienia z zakażeniami poziomymi, których niekoniecznie głównym źródłem jest funkcjonowanie szkół. Obserwujemy młodzież, która już kilka miesięcy funkcjonowała w trybie zdalnym. Naprawdę nie chciałbym tego eksperymentu powtarzać. Nie da się zastąpić procesu edukacji i normalnej relacji uczeń-nauczyciel tylko poprzez nauczanie zdalne. Może być elementem uzupełniającym, warto to wykorzystywać w normalnych czasach – wyznał Soska.

Niewykształcone pokolenie?

Jak podkreślał Soska, każda decyzja o przeniesieniu nauki do internetu zależy od sanepidu, więc choć władze Szczecina wystąpiły z wnioskiem o nauczanie hybrydowe w kilku szkołach, to bez zgody sanepidu nie można tego zrobić.

– Rozumiem obawy i to, że część uczniów uważa, że nie powinni przychodzić do szkoły, ale przedłużający się stan pracy zdalnej też nie służy młodzieży – mówił Soska. Jak zaznaczał, nikt nie chce doprowadzić do takiej sytuacji, w której za kilkanaście lat pracodawca, patrząc na rocznik kandydata, będzie zakładał, że jest on z pokolenia, które nie miało okazji się dobrze wykształcić.

– Myślę, że musimy się liczyć z tym, że mogą zapadać decyzje o np. wysłaniu starszych roczników do pracy hybrydowej lub zdalnej. Ale przynajmniej w najbliższym okresie nie spodziewałbym się całkowitego zamknięcia szkół. Na pewno takiego przekazu nie usłyszałem – dodał Soska, odnosząc się do wcześniej wspomnianej telekonferencji.