Nie architektura portu, nawet nie jego historia, która przecież jest bardzo istotną częścią miasta, ale opowieść o szczecińskim przedsiębiorcy, który do miasta ściągnął zabytkowy „złom”. Rozpoczął się kolejny sezon wycieczek poSzczecinie. Na początek uczestnicy zwiedzili port i Bembridge. Dla wszystkich, którzy nie znają historii Starszej Pani i szalonego przedsiębiorcy, organizatorzy przygotowali drugi termin.
Na początek sezonu wybór padł na port szczeciński. Obiekt na co dzień niedostępny i przede wszystkim kryjący w sobie wiele historii – poczynając od niemieckich czasów, przechodząc przez okres Solidarności, a kończąc na obecnych zadaniach tego miejsca. Bez znaczenia jednak na to ile Grzegorz Kruszewski, przewodnik miejski, opowiadał o porcie, jego historii, architekturze, i tak bezdyskusyjną gwiazdą sobotniego poranka była pewna Starsza Pani i jej właściciel.
Bembridge – o niej bowiem mowa - to niewielka jednostka, wybudowana w 1938 roku przez Anglików. W swej historii miała kilka zwrotów, upadków i wzlotów. Na jej pokładzie gościła królowa Elżbieta II, ale był też nocny klub, statek brał udział w obu istotnych morskich operacjach tzw. „Dunkierce” i „Normandii” i nosił na swym grzbiecie trudną młodzież. Wszystko to do 2009 roku, gdy chwilę przed zezłomowaniem, statek został kupiony przez szczecińską firmę Magemar.
I tutaj zaczyna się szaleństwo. Bo uczestnicy słuchali z zapartym tchem opowieści Rafała Zahorskiego, właściciela jednostki, który Bembridge ściągnął do Szczecina. Wszystko zaczęło od pomysłu, by biuro firmy zrobić na statku. Potem poszukiwania odpowiedniej jednostki. Wybór padł na Bembridge. Dwa tygodnie przed jej zezłomowaniem. Później szaleńcze próby przywrócenia jej do życia, poszukiwanie oryginalnych elementów, utworzenie prywatnego muzeum morskiego i miliony, które zostały zainwestowane.
Wszystko z pasji, a może z niewyjaśnionej siły, która towarzyszy statkowi. Nie od dziś wiadomo, że Bemridge ma swojego ducha. Czas wycieczki został podzielony pomiędzy opowieści Rafała Zahorskiego, który bez ogródek opowiadał o „niespotykanym pomyśle, by ściągnąć Starszą Panią”. Nikt, nawet Anglicy, nie wierzył, że Zahorskiemu uda się przywrócić Bembridge dawny blask. Udało się. Dziś opowieści o niej i zwiedzanie to nie lada gratka dla morskich wilków – tych z działania i z zamiłowania.
Każda z tych wycieczek jest niesamowicie ciekawa, zwłaszcza dla mnie. Ja nie pochodzę ze Szczecina, urodziłem się w Sopocie i tutaj mieszkam od 32 lat. I każda wycieczka jest dla mnie niesamowitym przeżyciem, bo odkrywam miasto, które jest naprawdę bardzo interesujące, pięknie położone i robi to wrażenie. A dzisiejsza wycieczka była wyjątkowa przez pasję z jaką Pan Rafał stworzył takie miejsce. Ten statek to coś niebywałego, to wielkie szaleństwo, którego w dodatku widać efekty. Widać, że się opłacało, że warto czasami być szaleńcem – mówił po wycieczce Pan Ireneusz, jeden z uczestników.
Poza Bembridge pierwsze skrzypce należały do Kruszewskiego. W jego historii zabrakło kilku opowieści o porcie (ale port to przecież miejsce na kilka spacerów), bywalcy jednak doświadczyli tego co zawsze. Opowieści o historii miejsca, kilku słów o architekturze i możliwości, by na wszystko spojrzeć z innej perspektywy – tym razem dosłownie. Uczestnicy mieli okazję wejść do magazynu nr 7 – tego samego, który jest świetnie widoczny z Trasy Zamkowej. Tym razem perspektywa się odwróciła, a uczestnicy mogli podziwiać Szczecin z wysokości portu.
Wyjątkowo sobotnia wycieczka potrwała dłużej niż zazwyczaj, ale to wciąż za mało czasu, by opowiedzieć o porcie. Jednak trudno narzekać, gdy można wejść w miejsca niedostępne i posłuchać ludzi, którym jeszcze się chce. Kolejny termin tej trasy już w sobotę. Bilety jednak zostały już wyprzedane. O zwiedzenie statku można starać się także prywatnie. Ponadto firma oferuje wynajem sal konferencyjnych, które mieszczą się pod pokładem Bembridge.
Następna wycieczka z cyklu poSzczecinie odbędzie się 16 listopada. Uczestnicy będą mogli zwiedzić z przewodnikiem miejskim Cmentarz Centralny. Więcej informacji na stronie projektu.
Komentarze
0