To człowiek, któremu zawdzięczamy Łękno, Pogodno oraz Park Kasprowicza. Ojciec współczesnego Szczecina, który aktywnie uczestniczył w przeobrażeniu miasta po roku 1873, czyli edykcie cesarza pozwalającym na rozebranie murów twierdzy. 14 listopada dokładnie 202 lata temu w Greifswaldzie w Prusach urodził się Johannes Quistorp.
Rodzina Quistorpów (syn Martin przekazał miastu Park Kasprowicza, Jasne Błonia i postawił wieżę Quistorpa ku pamięci ojca) cieszy się coraz większą popularnością w Szczecinie. Świadomi znaczenia tej rodziny mieszkańcy pod wodzą Doroty Pundyk i Sabiny Wacławczyk postanowili uczcić urodziny Johannesa spotkaniem w kompleksie, który powołał do istnienia.
Mowa o Betanii (dawniej Bethanien), czyli zespole budynków przy ul. Wawrzyniaka, których funkcja związana była z misją dobroczynności bliską Quistorpom. Postawę tę zapoczątkowała pierwsza żona Johannesa – Wilhelmina zwana Minna. Związana jest z tym faktem poruszająca historia. Kiedy Johannes poprosił Minnę o rękę, ta prawdopodobnie z emocji doznała rozstroju nerwowego. W chorobie objawił jej się Chrystus, któremu obiecała, że jeśli wyjdzie z ciężkiego stanu, w jakim się znajdowała, nakłoni męża do dobroczynności. Tak też się stało, a Johannes nie tylko zajmował się chorymi, słabymi czy samotnymi, ale jeździł również po kraju z odczytami o tym, że pracownik nie jest maszyną i należą mu się opieka i szacunek. Jak na XIX wiek były to poglądy postępowe. Z dzisiejszej perspektywy zabawna może się wydawać walka Quistorpa z alkoholizmem wśród pracowników swojej cementowni w Lubinie koło Międzyzdrojów. Kiedy zorientował się, jak bardzo szkodzi im mocny alkohol, kazał otworzyć sklep z tanim, niskoprocentowym piwem…
Podczas sobotniej wycieczki po kompleksie, upamiętniającej 202. rocznicę urodzin przedsiębiorcy i filantropa, najwięcej uwagi poświęcono kościołowi wzniesionemu na potrzeby Betanii, który od roku 1883 pełnił funkcję parafii. Obecnie znajduje się w nim studio tańca. Podczas prezentacji obiektu szczególną uwagę zwrócono na witraże, które przetrwały wojenną zawieruchę i do dzisiaj wypełniają okna budynku. Interesująca była również opowieść o diakonisach, czyli kobietach samotnych i owdowiałych, które w zamian za utrzymanie posługiwały przy wymagających opieki, a także uczyły w szkole dla dziewcząt Ernestinenhof znajdującej się na terenie kompleksu. Quistorp bowiem nie tylko opiekował się chromymi, ale również dawał szansę na dobre życie. Przyszłość dziewcząt w tamtym czasie nie była prosta. Zjeżdżając do Szczecina z mniejszych miejscowości, często zostawały prostytutkami. Ernestinenhof pozwalał im kształcić się i inaczej pokierować przyszłością, np. postarać się o posadę służącej czy guwernantki. O tym można było posłuchać podczas wykładów Doroty Pundyk i Sabiny Wacławczyk, a także dotknąć przeszłości zaklętej w cegłach oznaczonych inicjałami JQ, pochodzącymi z wytwórni Johannesa.
Po zapoznaniu się z architekturą i historią Betanii uczestnicy spotkania ruszyli złożyć kwiaty i zapalić znicze na grobach rodziny, która w dużej części spoczęła właśnie na małym cmentarzu na terenie kompleksu. Warto zwrócić uwagę, że niektórzy uczestnicy spaceru byli ubrani w stroje z epoki. Cmentarz został odkryty przy dużym zaangażowaniu Grupy Denkmal Pomorze, Doroty Pundyk, Sabiny Wacławczyk oraz Miejskiego Konserwatora Zabytków, Michała Dębowskiego. Elementy nagrobków pozostawały przewrócone i wciśnięte w ziemię przez długie lata, a działania miłośników historii Szczecina przywróciły miejscu tożsamość.
Wzruszający był występ solistki Barbary Listowskiej z chóru Parafii Ewangelicko-Augsburskiej, która wykonała pieśni podkreślające niezwykły moment.
Sobotnia uroczystość pozostawia nieodparte wrażenie, że choć Johannes Quistorp odszedł z tego świata 9 maja 1899 roku, to pamięć jego dzieła przetrwała. Wtedy żegnał go w pochodzie cały Szczecin, dziś my również możemy uczcić pamięć wielkiego szczecinianina. Do 4 grudnia zbierane są podpisy pod petycją o powstrzymaniu sprzedaży willi Quistorpa przez właściciela obiektu – Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego. Pomysłowi kibicuje praprawnuczka Johannesa i inni członkowie rodziny.
Zobacz też:
Autor: Aleksandra Kopińska-Szykuć
Komentarze
2