SportBar sprawdza się w boju

Mieszczący się w piwnicy lokal, jak sama nazwa wskazuje, dedykowany jest imprezom sportowym. Ekrany są w zasadzie wszędzie, podejście do baru nie wiąże się zatem z ryzykiem opuszczenia choćby sekundy śledzonego widowiska. Wizyta w toalecie jest już w tym kontekście niebezpieczna, ale możliwe, że zarządzający lokum i o tym pomyślą.

Elementy wystroju to oczywiście przede wszystkim koszulki, flagi i szaliki piłkarskie, ale nie zabrakło też akcentów koszykarskich. Fajnie, że jest tego dosyć sporo. Bardzo do gustu przypadły mi stoliki. Te same, co w poprzednim lokalu, ale świecące się na biało i z nadrukowanymi emblematami różnych klubów. Efekt jest bardzo fajny.

O meczach, na które przyszedłem i atmosferze, jaka się wytworzyła trudno mówić. Konfrontacja Duńczyków z Portugalczykami dostarczyła wielu emocji, ale nie przyciągnęła zbyt wielu entuzjastów „kopanej”. Przy przygnębiającej dla mnie potyczce Oranje z Niemcami wyglądało to już trochę lepiej. Chyba wszyscy byli tego wieczoru po pomarańczowej stronie mocy (wnioskuję po sympatii, z jaką reagowano na moją koszulkę Holandii), nie wystarczyło to jednak do poradzenia sobie z bardzo solidnymi tego dnia zachodnimi sąsiadami Polski.

Dużym plusem baru jest obsługa, która jest sprawna i grzeczna. Piwo z kija smakuje nieźle, ceny nie sprawiały, że odruchowo łapałem się za głowę.

Ogólnie rzecz biorąc miejscówka sprawdza się w boju. Jeżeli lokalowi uda się przeżyć przez dłuższy czas (za co trzymam kciuki), to z pewnością nabierze on tego, co w tego typu miejscach najważniejsze – klimatu. Brakuje bardzo niewiele. Częste i liczne odwiedziny nas, kibiców zdecydowanie mogą w tym pomóc.

PS – Bardzo sprawnie działa profil Sport Baru na Facebooku. Częste konkursy, ciekawostki. Polecam śledzić.