Monodram “Belfer” szczecińska publiczność widziała ostatni raz w listopadzie ubiegłego roku. Po kilku miesiącach tę inscenizację z udziałem Wojciecha Pszoniaka – ponownie w Teatrze Lalek “Pleciuga” - mogli zobaczyć kolejni mieszkańcy naszego miasta. W dodatku spektakl pokazany został 21 marca, który jak wiadomo jest nieoficjalnym dniem wagarowicza ...

"Panie psorze, a ile pan wyciąga miesięcznie ?" - pyta jeden z uczniów maturalnej klasy tytułowego bohatera. Jego podopieczni uważają, że to dziadowski zawód, nie przynoszący zbyt dużych profitów, a łączący się z niewielkimi zarobkami i niedużym szacunkiem. On sam także zdaje sobie sprawę, że współcześnie profesja ta straciła na znaczeniu, a respekt uczniów wobec nauczyciela, został zastąpiony przez, eufemistycznie to ujmując, mało kulturalne zachowania. Tak jak redukcji uległo poważanie dla osób wykonujących ten zawód, tak również uproszczono formy jakimi zwracają się do nich inni. Nie ma już profesora tylko psor, nie ma nauczyciela jest belfer.

W sztuce Jean Pierre Dopagne`a, nierówna walka o przetrwanie wśród szkolnych ławek, jest tylko jednym z tematów. Pszoniak interpretując te monologi, opowiada także o zawodzie aktora. Jego postać nie jest bynajmniej statyczna. To człowiek, który nie może znieść swojej sytuacji, emocje i frustracja kumulują się w nim, prowadząc do drastycznej decyzji . Postanawia ukarać swoją klasę w najbardziej radykalny sposób i tak staje się mordercą , który po procesie zostaje skazany na dożywocie.Otrzymuje jednak jeszcze jedną szansę ... Ministerstwo powierza mu misję opowiadania o tym co go spotkało, co spowodowało, że dokonał tak okrutnego czynu. W ten sposób staje się  aktorem. Mówi do ludzi, którzy milczą i w dodatku jeszcze za to płacą. ...

Dlaczego właściwie przychodzą do teatru ? Czyżby w telewizji nie było w tym czasie niczego ciekawego do obejrzenia ? Pszoniak wydobywa z tekstu dramatu jego walory komiczne, powodując, że widz dobrze reaguje rozbawieniem, ale nie pozostawia jednak wątpliwości, że humor jest tylko narzędziem służącym mu do przekazania czegoś więcej. Anegdoty z życia klasy skonfrontowane są z wydarzeniami, o których belfer mówi ze ściśniętym gardłem, niemalże ze łzami w oczach.

Na scenie jest ustawione biurko, wieszak na ubrania i tablica. Belfer posługuje się kredą by zapisać zdanie “Uczniowie to zwierzęta”. Sentencja ta,  jak mówi, prześladowała go przez całe lata. Sądzę, że cały monodram w tak mistrzowskim wykonaniu, także mocno utrwali się w pamięci widzów.