Youn Sun Nah, to artystka pochodząca z Seulu, która wywodzi się z bardzo muzykalnej rodziny. Jest córką śpiewaczki i dyrygenta. Nagrała już sześć albumów, ale szczególne zainteresowanie wzbudziło jej ostatnie wydawnictwo „Voyage”. Właśnie promując ten tytuł przyjechała po raz pierwszy do Polski i. wystąpiła w szczecińskiej Filharmonii 10 listopada.

Dzięki agencji Koncerty.com w ramach cyklu „Zachodniopomorskie Morze Muzyki” (organizowanego ze środków Urzędu Marszałkowskiego). otrzymaliśmy więc szansę by jako pierwsi poznać możliwości tej wokalistki na żywo. Najpierw jednak zaprezentował się muzyk, który w dużym stopniu jest odpowiedzialny za jej sukces – szwedzki gitarzysta jazzowy Ulf Wakienus (wieloletni współpracownik Oskara Petersona). To on zagrał we wszystkich utworach na jej ostatniej płycie. Muzyk ten rozpoczął od tytułowej kompozycji z ostatniego swego albumu „Love Is Real”, a następnie, kiedy dołączyli do niego instrumentaliści tworzący jego zespół wykonał „Toronto P.M”. W tym utworze przede wszystkim popisał się swoimi umiejętnościami Lars Jansson, grający na fortepianie Stainwaya. „Seven Days Of Falling”czyli kompozycja Esbjorna Swenssona (tragicznie zmarłego lidera grupy EST) to była kolejna bardzo energetyczna najlepszego skandynawskiego jazzu. „The Windup” Keitha Jaretta, który znaleźć można na płycie „Notes From The Heart” zakończył zaś tę część koncertu.

Na scenie pozostał Ulf Wakienus ze swą gitarą akustyczną i zapowiedział, że zaraz ujrzymy „extra ordinary singer” czyli Youn Sun Nah, która wyszła witając publiczność słowami „dobry wieczór” Podobnie jak Ulf otworzyła swój występ utworem tytułowym z ostatniej płyty - „Voyage” i był to piękny wstęp, subtelny , liryczny, niemalże wyszeptany … Kiedy artystka śpiewała jedynym dźwiękiem jaki jej momentami towarzyszył był jednostajny trzask migawek aparatów fotograficznych … Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby że taki nastrój będzie zdominuje cały wieczór. Już kolejny utwór - „Calypso Blues”(dzieło Nat King Cole`a),udowodnił, że wokalistka potrafi też śpiewać mocno i dynamicznie, a wykonany brawurowo „Frevo”(autorstwa Egberto Gismontiego) to już było absolutne wokalne mistrzostwo, przywodzące na myśl dokonania Urszuli Dudziak.

Po tak wyczerpującym, bardzo emocjonalnym fragmencie, nastąpiła przerwa w koncercie. Po 15 minutach znów na scenie ponownie ustawili się muzycy zespołu Ulfa Wakeniusa by zagrać tym razem tylko dwa utwory -”When You Look Tonight” Oscara Petersona oraz „To Old To Wins”.Natomiast pani Youn Sun Nah uraczyła nas na początek drugiej części swego występu „Shenandoah”tradycyjnym folkowym songiem „Shenandoah”, a także dwiema piosenkami jakże różniących się od siebie twórców. Pierwszą był jej hołd dla piosenki francuskiej „Ne Me Quitte Pas” Jacques Brella, a drugą „Jockey Full Of Bourbon” z repertuaru Toma Waitsa. To ta właśnie interpretacja dość często prezentowana w radiu sprawiła, że artystka stała się bardziej znana w naszym kraju. Własna kompozycja wokalistki o tytule „Please don`t be sad” to był kolejny dowód na to, że sama tworzy także bardzo interesujące numery. Z pomrukiem niezadowolenia publiczność przyjęła informację, że to ostatni utwór wieczoru. Artystka zdecydowała się więc pozostać jeszcze na scenie i zaśpiewać tradycyjną pieśń koreańską „Ariran” pozdrawiając swoich krajan, których dostrzegła wśród widzów. Oni oczywiście śpiewali wraz z nią, ale szczecińska publiczność nie pozwoliła się zdystansować również dołączając do chóru.