Dzień w Juriewie” to kolejny po „Powrocie” czy „Wyspie” interesujący rosyjski film, doceniony przez krytyków. Otrzymał bowiem główną nagrodę na Warszawskim Festiwalu Filmowym w ubiegłym roku, a niedawno dzięki dystrybucji firmy Vivarto trafił do kin w całej Polsce. Od piątku można go zobaczyć także w szczecińskim „Pionierze” (codziennie o godz. 18..00)

„Luba (w tej roli Kseniya Rappoport, znana z filmu Giuseppe Tornatore „Nieznajoma”) to znana śpiewaczka operowa , która postanawia po wielu latach odwiedzić rodzinne miasto Juriew. Zabiera ze sobą syna, który nie jest zbyt zadowolony z tej podróży. Matka chce mu jednak pokazać miejsca w których się wychowywała. Za kilka dni będzie już w Wiedniu, gdzie ma kolejny występ, a ta mała wyprawa, ma być tylko przerywnikiem w zaplanowanym już dokładnie harmonogramie koncertów i spotkań. Okazuje się jednak, że nie tak łatwo jest uciec od własnych korzeni...Podczas zwiedzania miejscowego zamku Andriej w pewnym momencie znika, niemalże rozpływa się w w śnieżnej mgle. Kilkugodzinne poszukiwania nie przynoszą rezultatu. Nie ma go nigdzie. Luba musi więc zostać w miasteczku, czekając na zmianę sytuacji. Zgłasza zaginięcie syna na milicji i wspólnie z miejscowym przedstawicielem władzy o przezwisku Szary przeszukuje dalej Juriew. Szpital, klasztor, więzienie … Zatrzymuje się u kasjerki z muzeum – Tani, z którą się zaprzyjaźnia i powoli staje się „miejscową”, farbując nawet włosy na taki sam kolor, jaki z konieczności preferują wszystkie miejscowe kobiety (innego barwnika nie ma w miejscowym sklepiku). Sama nazywa się teraz imieniem Lusia – tak więc przemiana jest niemal całkowita....Yuriev Den (tak brzmi tytuł oryginału) to dzień św. Jerzego, staroruskie święto, w czasie którego chłopi, jeden raz do roku, opuszczali swojego pana i zmieniali miejsce zamieszkania. Podobnie Luba zmienia wielki, bogaty zachodni świat na  rejony duchowe, na egzystencję skromną, ale bliższą wiary. Nawet swój głos, tak dla niej cenny, przysparzający jej sławy i zaszczytów oddaje niemal za bezcen, stając się zwykłą chórzystką w miejscowej cerkwi.

„Dzień ...” przypomina mi „Transylwanię” Tony Gatlifa . Być może w dużym stopniu dlatego że główne role kobiece w obu filmach grają aktorki o podobnej urodzie (w tamtym filmie jest to Asia Argento), ale także zimowy krajobraz prowincji, docieranie do mistycznych, religijnych obszarów zwykłej, czasem bardzo ubogiej egzystencji to elementy łączące oba obrazy.