Płaskorzeźby autorstwa Ryszarda Chachulskiego i Czesława Wronki miały trafić do Liceum Plastycznego w Kamienicy Loitzów, ale wciąż są przechowywane w jednym z niedostępnych dla mieszkańców pomieszczeń urzędu miasta. – Decyzje dotyczące ich przyszłości będą uzależnione od oględzin eksperta w dziedzinie konserwacji zabytków – mówi Dariusz Sadowski z magistratu.

W latach 70. XX wieku płaskorzeźby wyeksponowano, według projektu Andrzeja Forysia, na korytarzu przed wejściem do gabinetu prezydenta. Można było je tam oglądać do 2017 roku. Wtedy rozpoczął się remont, którego celem było przywrócenie wnętrzom urzędu miasta historycznego wyglądu. Zdecydowano, że kompozycja z czasów PRL nie będzie tam pasować.

Był na nie pomysł, ale upadł

Płaskorzeźby miały trafić do Liceum Plastycznego przy ul. Kurkowej. Minęło jednak 7 lat i wciąż się tam nie znalazły. Co więcej, ani magistrat, ani szkoła nie są w stanie wyjaśnić, dlaczego do tego nie doszło.

– Mogę potwierdzić, że było zainteresowanie ze strony Liceum Plastycznego, ale faktycznie temat upadł. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, dlaczego tak się stało, gdyż temat był prowadzony przez osoby, które już nie pracują w urzędzie, a dokumentacja dotycząca płaskorzeźb jest szczątkowa – mówi Dariusz Sadowski.

– Zadeklarowałem się, że przejmiemy płaskorzeźby, w konsultacji z autorem koncepcji, panem Andrzejem Forysiem. Od miasta mieliśmy otrzymać środki na ich zainstalowanie – wspomina Artur Sawczuk, dyrektor Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. Constantina Brancusiego. – Pomysł jednak upadł. Nikt się do nas już w tej sprawie nie odzywał. Patio, które rozważaliśmy jako miejsce ekspozycji, zostało zaaranżowane w inny sposób. Płaskorzeźby nadal mogą natomiast trafić na należący do miasta skwer Guido Recka przed szkołą. Obejmiemy je wtedy opieką.

Najwygodniej jest to schować i poczekać aż samo się rozpadnie”

O płaskorzeźby autorstwa nieżyjących już kolegów regularnie upomina się rzeźbiarz Stanisław Biżek, były prezes sekcji rzeźby w szczecińskim Związku Polskich Artystów Plastyków.

– Powinny zostać wyeksponowane. To jest nasza historia, o którą należy dbać. Tymczasem mam wrażenie, że wszystko, co powstało w czasach PRL, jest dziś deprecjonowane. Najwygodniej jest to schować i poczekać aż samo się rozpadnie. Dużo więcej czasu poświęcamy pielęgnowaniu tego, co w Szczecinie zrobili Niemcy, niż Polacy – komentuje.

Był przeciwnikiem usuwania płaskorzeźb z urzędu miasta, którego gmach był kiedyś również miejscem prezentacji sztuki. Skoro jednak nie ma szans na ich przywrócenie w pierwotnej lokalizacji, widziałby je na przykład wkomponowane w elewację Kamienicy Loitzów.

– Mogłyby również trafić po prostu do muzeum – dodaje Stanisław Biżek.

Opisywane płaskorzeźby Ryszarda Chachulskiego i Czesława Wronki to kompozycja z symbolami odpowiadającymi różnym zawodom. Znajdziemy tam między innymi śrubę okrętową, skrzypce czy materiały kreślarskie.