Szczecin będzie przypominał winne grono, każdy będzie miał blisko do pracy i do miejsca odpoczynku, a Łasztownię z resztą miasta połączy „parę mostów”. Kiedy? Za 25 – 30 lat … Taka wizja pojawiła się pod koniec lat 40. XX wieku.

Nie tylko Niemcom nie udało się zrealizować niektórych planów na rozbudowę Szczecina. Również polscy architekci mieli wielkie wizje po 1945 roku, które nie zostały zrealizowane.

Nie potrzebujemy starego miasta, odsuwamy się od Odry

W powojennych planach odbudowy Szczecina polscy urbaniści zrezygnowali z odtworzenia Starego Miasta. Niektórym szczecinianom zdarza się zażartować: „Chcesz zobaczyć stare miasto Szczecina? Jedź do Warszawy”. Niestety decyzje podjęte po 1945 roku odbijają się nam czkawką. Największą konsekwencją, z którą staramy się uporać do dziś to odsunięcie miasta od Odry.

Ale ponad pół wieku temu włodarze miasta byli przekonani, że te „nowoczesne” rozwiązania przyczynią się do stworzenia miasta skupionego wokół arterii komunikacyjnych – jedna z nich to aleje 3-go Maja i Niepodległości, zaś druga to ta, która dziś odcina „stare miasto” od rzeki. W 1948 roku w Polskim Radiu Szczecin Adolf Ciborowski, który był dyrektorem Biura Planowania Miasta w latach 1947-1948, tłumaczył koncepcję rozbudowy Szczecina. Miasto miało przypominać grono winne, którego szypułkę stanowić miała górna arteria komunikacyjna – osiedla takie jak Gumieńce, Pomorzany, Grabowo, Niebuszewo czy Golęcin miały być jak „poszczególne jagody”.

Osiedle jak miasto

W koncepcji z końca lat 40. XX wieku każde osiedle miało mieć własny park. Planowane było także utworzenie nowego ogrodu pomiędzy ulicami Roosevelta (dziś Wyzwolenia), Emilii Plater i 1-go Maja, pas zieleni miał stanowić połączenie z parkami Kasprowicza, Żeromskiego i Laskiem Arkońskim. W nowym ogrodzie planowano także utworzyć jezioro!

 

Zgodnie z założeniami na początku lat 80. XX wieku tereny zielone Szczecina miały stanowić 40 % powierzchni miasta. ( Wg danych zamieszczonych w portalu wikipedia.org w 2009 roku tereny zieleni miejskiej (bez lasów) stanowiły 2% powierzchni Szczecina.)

Wg planów Ciborowskiego każde osiedle miało pełnić funkcję „małego miasta”, w którym odnajdziemy sklepy, szkoły, ośrodek administracyjny, kino, stadion sportowy i bibliotekę. Dodatkowo na Pomorzanach miał powstać ośrodek wioślarski, zaś wielki park żeglarski widziano pomiędzy Żelechową, a Stołczynem. Był też plan na teatr, który miał powstać na pl. Hołdu Pruskiego, na miejscu spalonego Ratusza lub na pl. Tobruckim. Alternatywna koncepcja zakładała

także, że teatralna scena zostanie utworzona w budynku, w którym w 1951 roku zaczął działać dom towarowy „Posejdon”.

I parę mostów na Łasztownię

Lewobrzeże Szczecina z Dąbiem miało być połączone autostradą. A Łasztownia? Przewidywano „budowę paru mostów na trasie arterii i na Łasztwoni”. A my, w 2015 roku, wciąż czekamy na most Kłodny.

Ciborowski przekonywał, że w ciągu 25-30 lat Szczecin będzie liczył 550 tys. mieszkańców, a każdy z nich będzie miał blisko do pracy, miejsca odpoczynku i kulturalnej rozrywki.

Wielka przyszłość wielkich wieżowców

Pod koniec lat 40. XX wieku miasto stało przed „posprzątaniem” pozostałości po wojnie. Tak naprawdę odbudowa Szczecina nabrała tempa w latach 50. XX wieku. Rozpoczęto budowę nowych osiedli, rozebrano gmach Teatru Miejskiego i dom koncertowy. Plany zabudowy Starego miasta przewidywały cztery jedenastopiętrowe wieżowce.

Dekadę później w ramach rozwoju Niebuszewa planowano budowę kilku dziewięciopiętrowych wieżowców przy ul. Kołłątaja, zaś kamienice, które tam się mieszczą miały zostać unowocześnione. Co ciekawe na początku lat 60. XX wieku w miejscu dzisiejszego ronda Giedroycia planowano dwupoziomowe skrzyżowanie.

W powojennej Polsce włodarze Szczecina musieli zmierzyć się ze zmianą kierunku rozwoju miasta. Już nie mógł być nakierowany na Berlin, ale na wschód. Z decyzji, które zostały podjęte – zarówno w sferze rozbudowy miasta jak i gospodarki – możemy wyciągnąć te lepsze i gorsze. Przeglądając archiwalną prasę trafiamy na przyszłościowe wzmianki. Jak będzie wyglądał Szczecin w 2000 roku? - pytał w 1970 Wiesław Dachowski, dziennikarz. I wiecie co? Ciekawe jak Szczecin będzie wyglądał w 2050.