Centrum Kultury Filmowej „Pionier”, „kolejny kawałek tortu do podziału” czy „szansa dla filmowców” i „wielki sukces tego, kto będzie prowadzić to kino”? Artyści działający w szczecińskim świecie filmowym podzielili się swoimi pomysłami i obawami dotyczącymi przyszłości kultowego Kina Pionier.

Jeszcze tylko 67 dni Jerzy Miśkiewicz będzie prowadzić Kino Pionier. Jego kadencja kończy się wraz z kwietniem. Od 1 maja kino powinno zacząć działać na nowych zasadach. Aby je wypracować, miasto zorganizowało konsultacje – na pierwszy ogień poszły propozycje od artystów i ekspertów z kinematografii. 

„Nowym prowadzącym musi być wariat”

Zdaniem dziennikarza i członka zarządu Zachodniopomorskiego Funduszu Filmowego Pomerania Marka Osajdy, do prowadzenia Pioniera potrzebny jest „wariat, który kocha kino”.

„Na pewno uda się znaleźć najbardziej optymalną strukturę. Ale ona nie zapewnia wszystkiego. Dla mnie najważniejsze są personalia. Kto będzie prowadził to miejsce, czy będzie kompetentny, zwariowany, będzie to kochać, a jednocześnie będzie przyciągać publiczność. Nie zgadzam się, że trzeba będzie dokładać do tego biznesu. Przez tyle lat pan Jerzy udowadniał, że spokojnie można funkcjonować i na tym zarabiać. Tutaj pieniążki z nieba nie leciały. Nowym prowadzącym musi być wariat, który kocha kino, ma dużo energii i wiedzy. To jest podstawa” – podkreślał.

Centrum Kultury Filmowej „Pionier”

Stowarzyszenie OFFicyna przyszło na spotkanie z konkretną koncepcją – Pionier jako Centrum Kultury Filmowej.

„Forma organizacyjna jest niezwykle ważna, sposób finansowania również, ale zastanówmy się, jaką kulturę filmową chcemy mieć w Szczecinie. Pionier nadal powinien pełnić rolę kina studyjnego. Bez wątpienia. Druga rzecz to historia, z której powinniśmy czerpać garściami. Marzy nam się, żeby Pionier był początkiem wędrowania po Szczecinie. Przychodzą turyści, oglądają 20-minutowy film o mieście i idą zwiedzać.

W Pionierze bardzo brakowało mi Dyskusyjnego Klubu Filmowego i to również musi się znaleźć. Organizowanie warsztatów, prelekcji, dyskusji, zapraszanie twórców. Jest dużo programów, na które można zdobywać pieniądze. Kino jest świetnym początkiem, ale zbudujmy na nim coś jeszcze” – mówiła Małgorzata Frymus, prezes Stowarzyszenia OFFicyna.

„To kolejny kawałek tortu do podziału”

Artyści obawiają się, że kolejna instytucja będzie dodatkowym wydatkiem dla miasta, a co za tym idzie – do niewielkiego i tak budżetu na kulturę dołączy jeszcze jeden podmiot.

„Kolejna instytucja kultury, to kolejny kawałek tortu do podziału. Którego i tak jest mało. Tutaj nie chodzi o negowanie, bardziej zastanawiam się nad pytaniem: «po co?». Czy my w ogóle potrzebujemy nowej instytucji kultury jak Kino Pionier? A może to powinna być forma na przykład edukacyjna” – zastanawiał się Krzysztof Kuźnicki ze Stowarzyszenia Kamera.

„To szansa, ale zarazem przeraża mnie powstanie kolejnej instytucji. Niektóre ledwo funkcjonują. Będzie jeszcze mniej pieniędzy. Główny problem jest taki, że umiemy wyprodukować filmy, ale nie mamy gdzie ich pokazywać. I tutaj pojawia się szansa” – dodał Paweł Kleszczewski, artysta.

Pionier w rękach miasta i stowarzyszenia lub…

Teatr Kana przeszedł przez wszystkie formy prawne, które teraz są brane pod uwagę przy prowadzeniu kultowego kina – był stowarzyszeniem, filią istniejącej już instytucji kultury, samodzielną instytucją. Zdaniem Dariusza Mikuły, egzamin w przypadku Pioniera może zdać prowadzenie go przez stowarzyszenie, ale ze wsparciem miasta.

„Stowarzyszenie ludzi, który wiedzą, co chcą robić, są miłośnikami i działają dla tego miejsca. Kiedy my tak działaliśmy, byliśmy przyklejeni do Domu Kultury 13 Muz. Miasto przeznaczało środki, które pokrywały koszty utrzymania budynku i media. Środki na merytoryczne projekty zdobywaliśmy sami. Prowadzenie Pioniera przez stowarzyszenie może zdać egzamin” – przekonywał Dariusz Mikuła, dyrektor Teatru Kana. 

… miasta i podmiotu prywatnego

Zdaniem Konrada Wojtyły z Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności Uniwersytetu Szczecińskiego, warto o Pionierze myśleć w kategoriach partnerstwa publiczno-prywatnego.

„Są dobre przykłady w Polsce, u których takie partnerstwo się sprawdza. W dobie braku pieniędzy na kulturę, ostatniej burzliwej komisji kultury, obawach o jeszcze mniejsze pieniądze na pozostałe instytucje kultury, można rozważyć taki wariant. Trzeba cały czas budować prestiż tego miejsca, odwoływać się do historii. Byłoby świetnie, gdyby w Pionierze prezentowano filmy z cyklu «w starym kinie». Aspekt edukacyjny jest równie istotny. Daleki byłbym od tego, aby była to filia lub miejsce zamkniętych imprez towarzyskich. TRAFO też czasami dobrze wyglądało jako salon samochodowy, ale chyba nie o to chodzi” – argumentował.

„Prywatna strona zadba o sferę komercjalizacji usług Pioniera, który nie oszukujmy się, ale nie będzie rywalizować z multipleksami. Natomiast sfera publiczna zagwarantuje podstawowe pieniądze. Nie wyobrażam sobie, że miasto nie będzie partycypować w tym przedsięwzięciu. Chyba nie po to kupiło Pioniera. Podmiot prywatny powinien mieć gwarancję, że nikt nikomu nie urwie głowy przy delikatnym braku spięcia budżetu, a miasto zrekompensuje tę minimalną dziurę” – dodał.

„Sercem kina są program i człowiek”

Na spotkaniu obecna była również prezeska Stowarzyszenia Sieci Kin Studyjnych Marlena Gabryszewska. Przekonywała zebranych, że struktura prawna jest najmniej istotna. Zaznaczyła przy tym, że sam Pionier wymaga wsparcia finansowego pod względem remontu. Od jakiegoś czasu wyłączona z użytkowania została Kiniarnia – jak się okazało, winnym jest zepsuty projektor. Nowy kosztuje 200 tysięcy złotych.

„Polski Instytut Sztuki Filmowej udziela dotacji na zakup nowego projektora, ale w wysokości 50 procent. Czyli te pozostałe 100 tysięcy złotych trzeba skądś wziąć. Struktura jest teraz tutaj najmniej istotna. To pochodna tego, co chcą państwo zrobić z tym budynkiem. Sercem kina są program i człowiek. Jeśli znajdą państwo odpowiednią osobę, ona dobierze sobie fantastyczny zespół i będzie prowadzić to kino. A czy to będzie instytucja kultury, stowarzyszenie, spółka – to nie jest istotne. Każda z tych form ma plusy i minusy. A jeszcze istotniejsza jest ciągłość. Czy są państwo gotowi, aby to miejsce funkcjonowało od 1 maja?”.

A co z komercjalizacją? „Nie wyobrażam sobie”

Dziennikarz filmowy Krzysztof Spór nie wyobraża sobie komercjalizacji Pioniera. Jednocześnie obawia się, że kino nie będzie gotowe do działania już 1 maja, czyli dzień po oficjalnym zakończeniu prowadzenia działalności przez Jerzego Miśkiewicza.

„Wszystkim, którzy chcą startować do Pioniera, wróżę sukces. Bijcie się o niego. Program jest sprawą drugoplanową. Nie wyobrażam sobie modelu komercyjnego w Pionierze. Kino Zamek jest samorządowe, utrzymywane przez marszałka. Dzięki temu mogę poszaleć z programem, a widzowie za to dziękują. Czy dalibyśmy radę bez marszałka? To byłoby bardzo trudne. Model, który wypracował Jerzy Miśkiewicz, jest genialny. Połączenie komercyjnych filmów z artystycznymi. Ale pracował jako prywaciarz, to całkiem inna sprawa” – mówił.

„Bez horroru i bez popcornu”

Z informacji przekazanych przez dyrektor wydziału kultury Dorotę Serwę wynika, że w ostatnich latach Kino Pionier miało tylko jedną stratę – w 2022 roku w kwocie 29 tysięcy złotych.

– Pozwoliliśmy sobie przejrzeć dokumenty i tylko 2022 rok był na minusie, ale nie tak znaczącym. Nie było wówczas żadnych zabiegów w zakresie pozyskiwania środków. Tak samo jak nie było tej determinacji i mocnego zaangażowania jak w poprzednich latach. Tym samym jest całkiem spory potencjał samofinansowania tego miejsca – przekazała wstępne dane.

– Pionier przynosił zyski, tak że bez horrorów i bez popcornu proszę – żartował Jerzy Miśkiewicz, nawiązując tym samym do bezwzględnego zakazu spożywania jedzenia w Pionierze. – Około 80-90 procent przychodów było tylko z biletów. Reszta to wpływy z wynajmu i seansów szkolnych. Miały miejsce tutaj różne imprezy i moim zdaniem powinny być nadal. I tak na przykład dwa tygodnie temu pewien mężczyzna oświadczył się swojej partnerce.

Przypominamy – dzisiaj o godz. 16:00 organizowane jest drugie spotkanie, tym razem dla mieszkańców. Również w Promedia przy al. Wojska Polskiego 2.