Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Za kilka dni zdecydujemy, na kogo oddać swój głos. Z naszego okręgu nr 13 do Brukseli możemy wysłać do pięciu kandydatów. Czy jest na to szansa? Uważam, że okręg Zachodniopomorski i Lubuski będzie mieć maksymalnie dwóch przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. Frekwencja będzie niewiele wyższa od tej, jaka miała miejsce w poprzednich eurowyborach (20,8%).

Danuta Huebner o frekwencji

Przyczyn niskiej frekwencji jest wiele. Dopiero co zaczęliśmy nasze życie w Unii. (...) Wciąż brak świadomości, że te wybory będą miały wpływ na nasze codzienne życie. Parlament Europejski to ważna instytucja, która odgrywa ogromną rolę w stanowieniu unijnego prawa (...). Przed rokiem, w referendum europejskim, głosowaliśmy we własnej sprawie, w sprawie naszej przyszłości i przyszłości naszych dzieci. Tym razem zabrakło tej świadomości. Myślę, że za pięć lat, w następnych wyborach do euro parlamentu, frekwencja będzie już o wiele wyższa. - Tak przyczyny niskiej frekwencji w 2004 roku komentowała Danuta Huebner, pierwsza polska komisarz w UE. Stwierdziła, że wraz z postępującym szerzeniem świadomości na temat Unii Europejskiej, wzrośnie frekwencja wyborcza, gdyż ludzie zrozumieją wagę euro wyborów.

Głosujmy świadomie

Od tych słów minęło 5 lat, podczas których nasza wiedza na temat Wspólnoty znacząco wzrosła. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele możliwości daje nam członkostwo. Czy w takim razie, będąc bardziej świadomym, możemy być pewni, że frekwencja będzie tym razem dużo wyższa? Nie wydaje mi się. Wiedza jest w tym przypadku jednym z głównych czynników, który pozwala człowiekowi odpowiedzieć sobie na pytanie: czy warto iść na wybory. Jednak, jeżeli przeciętny Kowalski stwierdzi, że warto, jego rozważania idą dalej: zaczyna rozglądać się za kandydatem, na którego odda głos. I tutaj zaczynają się schody. Nasz mieszkaniec szuka informacji o kandydatach, listach wyborczych, śledzi postępowania partii wobec zbliżających się wyborów, jest zażenowany atmosferą panującą wokół nich.

Może partie głównego nurtu?

Potencjalny wyborca stwierdza, że SLD chce solidarnie "dać" jedynkę swojemu szefowi, oskarżonemu o działanie na szkodę miasta. Zastanawia się, jakie korzyści mogą płynąć z zasiadania takiego człowieka w Brukseli. Później dowiaduje się o wymianie tego kandydata na euro posła Liberadzkiego. W konsternacje wprawia go wiadomość o Grzegorzu Napieralskim, który zarzuca mu, że szantażem wymusił "jedynkę", grożąc startem z ramienia innego ugrupowania w razie nie otrzymania pierwszego numeru na liście SLD. Szuka dalej. Zastanawia się, czy PO nie potraktowało czasem euro wyborów jako możliwości uciszenia najbardziej kontrowersyjnej postaci w regionie. Śledzi następnie listę PSL, fakt, znajdują się na niej ludzie z regionu, większość z nich deklaruje nawet (w jednym zdaniu, na oficjalnej stronie PSL) w jakim celu startuje w wyborach, jednakże szanse na to, że PSL dostanie wystarczającą liczbę głosów, by wysłać do euro parlamentu swojego przedstawiciela są minimalne. Następnie przychodzi pora na PiS, które na swojej stronie WWW podaje tylko nazwiska kandydatów oraz ich numery na liście. Szuka w Internecie więcej informacji na ich temat. Może je znaleźć jedynie na naszym portalu wSzczecinie.pl.

A może opozycja pozaparlamentarna?

Kowalski zastanawia się, czy w naszym mieście nie ma na prawdę żadnych specjalistów, którzy posiadają wiedzę niezbędną do odpowiedniego wykorzystania miejsca w euro parlamencie? Czy partie polityczne nie mogą, chociaż częściowo, postawić na tych specjalistów, nie oglądając się na ich partyjną przynależność? Pozostając po prawej stronie, Kowalski sprawdza jeszcze listę UPR (nie dowiedział się niczego - strona internetowa nie działa od jakiegoś czasu), Prawicy RP (istotnych informacji brak), sprawdza nawet listę Libertasu, który okręg 13 nazwał "okręgiem Gorzów Wielkopolski" (istotnych informacji oczywiście znów nie znalazł). Czasu coraz mniej, a Kowalski wciąż rozmyśla tak i rozważa, na kogo oddać głos, będąc pewnym jedynie tego, że głos oddać warto. Sporo informacji na temat kandydatów Kowalski może znaleźć na stronie Zielonych 2004. Ale kilka razy trzeba poklikać, aby dotrzeć do interesujących go treści. Kowalski, jeśli nie jest cierpliwy, to może się zniechęcić.

Wyborca ma tylko głosować!

By zachęcić ludzi do wzięcia udziału w najbliższych wyborach, nie wystarczy jak widać, sama wiedza i świadomość. Równie ważne jest odpowiednie zachowanie ze strony partii politycznych, które do wyborów powinny przystąpić odpowiedzialnie, zdając sobie sprawę z tego, że ich poczynania będą jednym z głównych bodźców kierujących nas, bądź nie, do urny wyborczej. Tej cechy u nich brak. Zdaje się, że żadna partia w regionie nie bierze nadchodzących wyborów poważnie. Kampania wyborcza trwa w najlepsze, jednak nie znajdziemy w niej żadnych informacji czy debaty na temat Unii Europejskiej. Partie wolały zrobić z 7 czerwca wstęp do odległych przecież wyborów parlamentarnych, stąd w boju o miejsce w Parlamencie Europejskim poruszają sprawy wyłącznie krajowe. Jednak, co chyba najgorsze, trudno w ogóle znaleźć informacje o tym, kim są, co robią oraz jakie mają pomysły i plany ludzie startujący w najbliższych wyborach! Brzmi niewiarygodnie, jednak polecam sprawdzić samemu - "buszując" w Internecie, poszukując informacji o kandydatach, natkniemy się zaledwie na kilka blogów, oraz garść krótkich not biograficznych. Kuriozum. Demokracja pośrednia, którą mamy w Polsce oznacza, że politycy są naszymi przedstawicielami i podejmują decyzje w NASZYM imieniu. Tymczasem, paradoksalnie, nie wiemy nawet kim jest większość z naszych potencjalnych reprezentantów. Zdaje się, że wybory, święto demokracji, zostały sprowadzone do wojny na spoty reklamowe, a argumenty i rzetelne informacje ustąpiły miejsca specyficznemu, wyborczemu populizmowi, który kończy się "oddaniem głosu" nie na ludzi, a na konkretną partie polityczną, bo nie ma przecież sensu głosować na nieznanych nam ludzi.

Wyciągnijmy wnioski!

Wyżej wymienione czynniki na pewno odbiją się na frekwencji. Wszakże, wiedząc nawet, że te wybory są dla nas ważne, wielu mieszkańców stwierdzi, że nie ma na kogo głosować. A to spowoduje, że z naszego okręgu, zamiast pięciu, do Brukseli wyjedzie maksymalnie dwóch reprezentantów.

Niezależnie od frekwencji i wyników wyborów, życzę Wam i sobie, by partie przeanalizowały swoje poczynania i wyciągnęły z nich wnioski, aby za pięć lat, było lepiej. Pod każdym względem.