To spektakl, w którym nie brakuje humoru, ironii, błyskotliwych dialogów i żywiołowych sytuacji. Premiera „Komediantów” zainaugurowała działalność kolejnej sceny Teatru Polskiego w Szczecinie.

Premiera spektaklu w reż. Mikołaja Grabowskiego oficjalnie otworzyła (26 sierpnia) Scenę im. Jana Banuchy. To mieszcząca się w zabytkowym gmachu Teatru Polskiego dawna Duża Scena, która otrzymała imię jednego z najwybitniejszych scenografów polskich XX wieku. Jan Banucha stworzył dekoracje i kostiumy do ponad 600 spektakli, współpracował także z Telewizją Polską. Scena utrzymana jest w ulubionym kolorze scenografa – butelkowej zieleni.

„Komedianci” powstali na podstawie trzech tekstów Bogusława Schaeffera – „Prób”, „Kwartetu dla czterech aktorów” i „Scenariusza dla trzech aktorów”. Grabowski zręcznie połączył ze sobą fragmenty, tworząc m.in. niepowtarzalną przestrzeń zwariowanej próby teatralnej czy dyskusji o kondycji współczesnej kultury.

Spektakl-próba, czyli kiedy aktor gra, że gra

„Na aktorów mówiono całe wieki komedianci. I są nimi. Grają, udają, a im lepiej udają – tym są prawdziwsi, tym bardziej się ich ceni”, mówi na samym wstępie Michał Janicki, wcielający się w postać reżysera.

A obsada „Komediantów” świetnie udaje. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że aktorzy zwracają się do siebie swoimi prawdziwymi imionami i przezwiskami. To zaciera granicę między tym, kiedy aktorzy grają siebie, kiedy grają postaci, kiedy grają, że grają.

Dowcipna gra prowadzona z widownią naszpikowana jest docinkami skierowanymi w stronę każdego. A to aktorzy chcą grać tylko poważne role, a to reżyser za bardzo chce ingerować w tekst autora, a to krytycy nie zrozumieli przekazu, a to publiczność nie jest wymagająca, więc trzeba grać prosto. Jednak nikt na nikogo się nie obraża. Każdy jednak znajduje się w teatrze dlatego, że go kocha.

Przedstawienie, w którym każdy aktor ma swój moment

Spektakl zbudowany jest z fragmentów trzech tekstów, każdy łączy to, że rozmowy bohaterów przypominają bardziej mówienie do ściany – aktorzy próbują się wzajemnie przegadać, nie słuchają się, a jedynie podchwytują poszczególne słowa, by dalej prowadzić własne monologi. I to sprawia, że każdy, kto pojawia się na scenie, ma swoje pięć minut, kiedy to na nim skupiają się reflektory.

„Próby” z udziałem Michała Janickiego, Lidii Jeziorskiej, Adama Dzieciniaka, Marty Uszko i Piotra Bumaja wprowadzają za kulisy i odsłaniają przed widzem sekrety tworzenia przedstawienia. Nie brak konfliktów, sporów, innych wizji spektaklu, „młodego” i „dojrzałego” spojrzenia aktorskiego na sztukę.

„Scenariusz dla trzech aktorów” z Jackiem Piotrowskim, Dariuszem Majchrzakiem i Sławomirem Kołakowskim rozpoczyna się od absurdalnej sytuacji z niedogadanym terminem spotkania. Kiedy jednak udaje się spotkać, toczy się chyba jeszcze bardziej abstrakcyjna rozmowa o wystawieniu... horoskopów.

„Kwartet dla czterech aktorów” w silnym kobiecym składzie – Olga Adamska, Adrianna Szymańska, Dorota Chrulska, Katarzyna Sadowska – jest opowieścią o dążeniu do ideału sztuki i formy, co jednak trudno uzyskać, kiedy aktorki nie potrafią się ze sobą porozumieć. Bo skoro nie umieją wysłuchać nawzajem swoich historii (co przydarzyło się jednej z nich podczas biegania, co usłyszała druga od chłopaka, któremu zwróciła uwagę za śmiecenie), to jak mają wspólnie coś stworzyć?

Co było kiedyś, co rządzi teraz

Co się stanie, kiedy w pewnym momencie bohaterowie poszczególnych tekstów spotykają się razem na scenie? Który z nich przekona reżysera, że to on jest najważniejszym elementem spektaklu? Co będzie w stanie zrobić, by dostać wymarzoną rolę? Jak dalece posłucha wskazówek reżysera?

Spektakl oprócz śmiechu skłania też do refleksji nad tym, jak na przestrzeni lat zmieniały się teatr, aktorstwo, oczekiwania publiczności, pewnego rodzaju przyzwyczajenia i sposoby prezentacji. To, co kiedyś zachwycało, dziś niekoniecznie będzie mieć rację bytu. Jak choćby umieranie w konwulsjach przez kilka minut już może czasami nie dodać scenie dramatyzmu, a tylko wywołać śmiech.

W spektaklu nie brakuje odniesień do szczecińskiej rzeczywistości – dopiero co skończonego remontu teatru, doniesień o przeciekającym dachu. Aktorzy prowadzą czasem wręcz zajadłą dyskusję o świecie sztuki i swoim w nim miejscu, w związku z czym każdy z nich ma też okazję podzielić się prawdziwymi recenzjami na swój temat. I tak np. Olga Adamska czyta z kartki pochwały na temat spektaklu „My, hrabiny nie płaczemy”, a Adam Dzieciniak cytuje tekst, że „robi miny jak Jaś Fasola”.

Publiczność została kupiona. Śmiech co chwila przetaczał się po sali, nie brakowało też bezpośrednich interakcji aktorów z widownią. Jeśli więc ktoś potrzebuje wieczornego relaksu, dobrej zabawy, ale i chwili refleksji, może kupić bilety na „Komediantów” i decyzji raczej nie będzie żałował.

W najbliższym czasie„Komedianci” będą wystawiani 5, 6, 9 i 10 września. 

Wystawa o historii i jubileusz wieloletniej pracy

Premiera „Komediantów” odbyła się 26 sierpnia. Tego dnia swoje 50-lecie pracy artystycznej (a dokładnie 53-lecie, ale pandemia pokrzyżowała plany godnego świętowania) obchodziła również aktorka Lidia Jeziorska. Wśród licznych pochwał ze strony kolegów aktorów padały te o perfekcjonizmie jako dążeniu do piękna i rzetelność.

W holu przy Scenie im. Jana Banuchy znajduje się również wystawa poświęcona 75-leciu Teatru Polskiego. Można poczytać o historii budynku i zobaczyć stare fotografie. Białe ściany zdobią zdjęcia aktorów i aktorek, którzy występowali na szczecińskiej scenie. Niedługo wystawę uzupełnią multimedialne kioski z jeszcze większą ilością informacji.