Niemieccy samorządowcy alarmują, że mijanka w Kołbaskowie to zbyt mało, by stworzyć atrakcyjne połączenie Berlin – Szczecin

Strona polska i niemieckie przygraniczne samorządy od dawna walczyły o niezbędną modernizację infrastruktury na trasie Berlin – Szczecin. Dziś pociągi jeżdżą tam wolno i rzadko, a żeby ze Szczecina dojechać do centrum stolicy Niemiec konieczna jest przesiadka.

Po latach wreszcie doczekaliśmy się konkretów ze strony naszych zachodnich sąsiadów. Deutsche Bahn przedstawił harmonogram wartej 480 milionów euro inwestycji. Prace obejmą infrastrukturę kolejową między Angermünde a granicą z Polską. Linia zostanie w całości zelektryfikowana, a na 30-kilometrowym odcinku od Passow do granicy ułożony będzie drugi, brakujący tor. W regionie Uckermark zmodernizowanych zostanie pięć stacji kolejowych. Wszystko po to, aby pociągi przyspieszyły do 160 km/h, a czas przejazdy z Berlina do Szczecina skrócił się do 80=90 minut.

Teraz Niemcy spoglądają w stronę Polski. PKP PLK już dawno zapowiedziało niezbędną inwestycję. Rozpoczęła się od remontu stacji Szczecin Gumieńce i zapowiedzi przebudowy dalszego odcinka w kierunku granicy. Tam obecnie też jest jeden tor. Od początku mówiono jednak o tańszym rozwiązaniu, czyli budowie jedynie mijanki w okolicach Kołbaskowa.

- Brak drugiego toru po polskiej stronie niweczy wszystkie nasze założenia odnośnie planowanego rozkładu jazdy – alarmuje Frank Gotzmann, dyrektor Urzędu Związku Gmin Gartz n. Odrą.

Władze niemieckiego samorządu chciałyby, aby od 2026 r. pociągi ze Szczecina do Berlina jeździły co godzinę, a w godzinach szczytu nawet co 30 minut. Ich zdaniem brak drugiego toru na polskim odcinku sprawiałby duże problemy przy realizacji takiego rozkładu jazdy, zwłaszcza gdy pojawią się np. 5-minutowe opóźnienia.

Wysłaliśmy pytania do PKP PLK z prośbą o ich spojrzenie na ten temat i aktualny harmonogram prac planowanych na przygranicznym odcinku,